Przejdź do głównej zawartości

Kto liderem lewicy ? Może nikt, bo lewicy nie ma ...

Trudno jest złapać lubuskiej lewicy wiatr w żagle, bo nie łapią go także liderzy ogólnopolscy, a dodatkowym problemem jest fakt, iż lubuska „łajba” - pływająca po tutejszych rzekach pod banderą Sojuszu Lewicy Demokratycznej - już od dawna przecieka, ma dziurawe żagle, a w dodatku głuchoniemego lidera oraz ubezwłasnowolnionych „majtków”. Ta "smuta" musi się kiedyś skończyć, a w tym kontekście nie jest bez znaczenia to, kto mógłby lubuskiej lewicy przewodzić. Kandydatów kilku jest – ich rola zależy od konstelacji ogólnopolskich - ale na dzisiaj, żaden nie jest na tyle mocny, by przywrócić lewicy nad Wartą i Odrą dawny blask.

FOT.: gazeta.pl/ wzielonej.pl

Politycy opozycji parlamentarnej – od Waldemara Sługockiego, a na Pawle Pudłowskim oraz działaczach KOD-u kończąc - liżą rany po wizerunkowych wpadkach swoich liderów w Sejmie oraz poza nim, a lewica nie ma nawet co lizać, bo wielu organów została pozbawiona. W Lubuskiem wisi na marszałkowskiej łasce Platformy Obywatelskiej, która jej głównych liderów: Bogusława Wontora, Macieja Buszkiewicza z Gorzowa oraz Piotra Tykwińskiego z Zielonej Góry, „karmi i żywi” posadami w administracji.
       
         Teoretycznie powinno być łatwo , bo Prawo i Sprawiedliwość nikogo nie rozpieszcza także w Lubuskiem, a politykom z PO i Nowoczesnej nie jest łatwo podnosić hasła, które mogłyby dobrze brzmieć wśród zwolenników „dobrej zmiany”, ale przy tym - podobać się elektoratowi lewicowemu. 

W przypadku Sługockiego, Krystyny Sibińskiej czy Elżbiety Polak– są to kwestie obyczajowe, a u Pudłowskiego, Jerzego Wierchowicza i Wadima Tyszkiewicza – socjalne. Konserwatywni lubuscy platformersi nie będą wiarygodni w kwestii aborcji, związków partnerskich czy dostępu do lekkich narkotyków, podobnie jak trudno sobie wyobrazić posła Pudłowskiego i prezydenta Tyszkiewicza, głoszących potrzebę większej redystrybucji dochodów oraz pomocy społecznej. Nie inaczej wygląda sprawa w kwestii Kościoła, co często i lapidarnie obrazują zdjęcia wszystkich tych polityków w trakcie przeróżnych procesji z udziałem biskupa diecezjalnego Tadeusza Lityńskiego.

Strategia odbudowy lubuskiej lewicy zależeć będzie od tego, która koncepcja zwycięży w Warszawie i czy główny ton nadawać będzie: Włodzimierz Czarzasty z SLD - na czym zyskałby B. Wontor, ale niekoniecznie; Barbara Nowacka z Inicjatywy Polskiej – co przesunęło by szalę na stronę eksposła Ruchu Palikota Macieja Mroczka, czy wreszcie Adrian Zandberg – którego w regionie reprezentują Adrianna Ruszkowska oraz Michał Szmytkowski. Jest jeszcze inna opcja, w której jednym z liderów będzie były lider SLD, a dziś senator kandydujący z ramienia PO Grzegorz Napieralski. Atutem tego ostatniego rozwiazania, byłby wzrost znaczenia Tomasza Nesterowicza, marginalizacja Wontora oraz współpraca takich osób jak Filip Gryko, Ruszkowska, Mroczek i wielu innych.

My tu na lubuskiej lewicy mamy jednego wroga – jest nim Wonto oraz jego przyboczni, a reszta ułożyłaby się w ciągu kilku tygodni” – mówi NW ważny działacz SLD, podkreślając, iz liderem nowej lewicy mógłby zostać nawet prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki. „Przecież Janusz dostał od Czarzastego zaproszenie na kongres SLD i gdyby nie jego reakcja na Facebooku, gdzie je obśmiał, atmosfera byłaby dzisiaj inna” – dodaje.

To dziwne, że partia organizująca w regionie samorząd wojewódzki i posiadająca pierwszego marszałka województwa Andrzeja Bocheńskiego, a także wielu innych wybitnych działaczy – od Tadeusza Jędrzejczaka, przez Edwarda Fedko, Jana Kochanowskiego, Jakuba Derech-Krzyckiego, Franciszka Wołowicza, Jalantę Danielak, a na Andrzeju Brachmańskim oraz Robercie Smoleniu kończąc, dzisiaj nie może stworzyć sprawnej drużyny, która byłaby alternatywą dla innych partii.  Wszystko dlatego, że dopóki Wontor będzie twarzą lewicy, a nie ktoś młodszy i bardziej rozgarnięty, nie uda się partii reanimować. Większość wymienionych wciąż ma „serce po lewej stronie”, ale też wszyscy odeszli z SLD z powodu tzw. „wontorkracji”, która przerażała niedoborem sensu i nadmiarem prymitywizmu, inflacją słów oraz deficytem bezinteresowności.

Czyli kto zostanie liderem lewicy ?

Oby nie Bogusław Wontor, który chciałby budować formację „łopatologicznie” – operując myślowymi skrótami: „wicie rozumicie”, a także przy udziale miernych i wiernych, którzy nie będą posiadali ambicji większych, niż granie na niego samego.

Pewną nadzieją był i jest Tomasz Nesterowicz, któremu trudno odmówić inteligencji i szczerych intencji, lecz jego dotychczasowa zdolność do mobilizacji zwolenników dalej niż granice Zielonej Góry, brutalnie dowiodły nieskuteczności. Jest dzisiaj ambitnym „samotnym wilkiem”, ale przegrał kilka razy ze sforą wygłodniałych „burkówi” Wontora.

Nie małą szansę na odegranie roli na lubuskiej lewicy ma Maciej Mroczek, były lubuski poseł oraz typ intelektualisty – właśnie kończącego doktorat. Jest blisko Inicjatywy Polskiej Barbary Nowackiej i chyba „odrobił lekcje” z czasów bycia parlamentarzystą, gdy teren i struktura partii, były dla niego jedynie kwiatkiem do kozucha. „Jeśli dojdzie do zjednoczenia lewicy, to chciałbym kandydować z Lubuskiego, bo w polityce nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa” – mówił kilka miesiecy temu dla NW.

Liderzy gorzowskiej i zielonogórskiej Partii RAZEM A. Ruszkowska i M. Szmytkowski, mimo atrakcyjności tej formacji w wielu środowiskach, szansę na stanie się twarzą lubuskiej lewicy mają najmniejszą. Nie jest jednak tajemnicą, że ambicje i plany co do tego ugrupowania, ma znana działaczka Ruchów Miejskich z Gorzowa Alina Czyżewska, która jest wręcz wzorcową kandydatką do liderowania lewicy w Lubuskiem i gdyby się zdecydowała – lub reszta polityków zaryzykowałaby romans z jej trudnym charakterem – to bez wątpienia, szybko byłaby numerem jeden lubuskiej lewicy. Inna sprawa – czy cokolwiek dobrego, by z tego wyniknęło dla tej formacji, poza wspaniałym fermentem intelektualnym oraz jej osobistym urokiem.

Mojżeszem lewicy” pozostaje więc  Janusz Kubicki, dziś w uściskach Platformy Obywatelskiej, ale wybory samorządowe mogą wszystko zmienić. Na razie prezydent Zielonej Góry lojalnie gra ze wszystkimi pragnącymi rozwoju miasta – szczególnie z Platformą Obywatelską - opierając się pomysłom „dobrej zmiany” w Winnym Grodzie, jednak jest dzisiaj jedynym lubuskim politykiem, który mógłby zostać liderem lewicy i wszyscy by mu wszystko wybaczyli.


Problem w tym, że nie warto robić sobie złudzeń – nie będzie szerokiego porozumienia lewicy, a w takiej sytuacji nikt poważny i z dorobkiem nie zwiąże się z „substytutami”. Paradoksalnie, lewicą jest dziś gorzowska posłanka i minister Elżbieta Rafalska, bo politycy lewicy zajęci sa sobą, bojąc się jechać w teren, by nie dostać po pysku. Ławka jest krótka...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...