Lotnisko nie powstało, ale jego przeciwnicy
mocno odlecieli – nie w górę, ale głęboko pod ziemię. Nad kłodawą samoloty raczej
długo nie polecą, a tym bardziej nie będą tam lądować, ale na „miękkie
lądowanie” w
tamtejszym urzędzie liczy gorzowski radny Prawa i Sprawiedliwości. Teoretycznie
nie ma szans, ale kiedy w rachubę wchodzą siły nadprzyrodzone - a nawet boskie
- to zdarzyć się może wszystko...
... choć nie będzie łatwo Robertowi Jałowemu wytłumaczyć,
dlaczego w Gorzowie kreuje się na oddanego patriotę oraz powiernika spraw
mieszkańców, a po cichu i świadomie bez rozgłosu – kandydujac z list PiS na wszelki wypadek do
Rady Miasta Gorzowa – ubiega się o funkcję wójta gminy Kłodawa.
Nie da się sprawy wytłumaczyć stwierdzeniem: inni też mieszkają poza
gminą, a kandydują do Rady Miasta, bo kandydowanie do dwóch samorządów
jednocześnie - na radnego w Gorzowie i wójta w Kłodawie - to jednak coś innego.
Owszem, precedensy się zdarzały: Tadeusz Horbacz był miejskim radnym i wójtem Santoka, a Krystyna Sibińska urzędniczką w Witnicy oraz szefową rady w Gorzowie, ale w obu przypadkach „polityczna pięciolinia” była naznaczona wyraźną nutą fałszu i braku talentu.
Urzędująca wójtowa Anna Mołodciak nie jest jednak politykiem z Gorzowa zagrożona i może spać spokojnie. Choć nie ma w sobie „bufonady” wójta Jacka Wójcickiego – by opowiadać o inwestycjach i inwestorach, którzy nawet nie wiedzą iż mieli w Deszcznie inwestować – to bronią ją realne dokonania, spokojny styl sprawowania władzy oraz stronienie od kreowania się na kogoś, kim nie jest. Inaczej mówiąc – ma poparcie i w przeciwieństwie do kolegi z Deszczna, nie musi z gminy uciekać, zanim na wierz wyjdą zaniedbania.
Komitet kandydata Jałowego, to „Wspólnota Samorządowa Geotermia Kłodawa”. Faktycznie grono dawnych przeciwników budowy lotniska w Wojcieszycach-Różankach. Tamta inicjatywa odniosła sukces i samoloty już z gminy Kłodawa nie wystartują, ale „silniki” tamtego przedsięwzięcia nie wystygły – liderem komitetu jest Kazimierz Sokołowski, bliżej znany jako tata Marysi Sokołowskiej. Tej samej, która „poczestowała” w Gorzowie premiera Donalda Tuska kulturalną inaczej konstatacją: „Dlaczego udaje pan patriotę, chociaż jest pan zdrajcą Polski?”.
Stronnicy Jałowego, niczym poszukiwacze Arki Przymierza w Etiopii, a nawet amerykańscy pionierzy „gorączki złota”, postanowili doszukać się w Klodawie 70-stopniowych złóż termalnych, a wizja jest świetlana, jesli nie kosmiczna: ogrzewanie domów wodą z ziemi oraz solankowe kąpiele.
Gorzowski radny PiS na razie milczy, ale wszystko przypomina fabułę ulubionego w jego partii filmu „O dwóch takich co ukradli Księżyc”, tylko trochę na odwrót: Jałowy nie ucieka ze wsi, ale z miasta, nie chce ukraść Księżyca, ale znaleźć wody termalne. Jedno zgadza się na pewno – nie chodzi chyba o pracę, ale ...poszukuje filmowej „krainy leniuchów”.
Gdyby jednak udało mu się zostać wójtem Kłodawy, a więc złapać „Księżyc”, to niech weźmie sobie do serca strategię Jacka i Placka, którą w Gorzowie najlepiej urzeczywistnił Arkadiusz Marcinkiewicz: „Złapać księżyc, korzystnie go sprzedać i dostatnio żyć”.
Mierzy wysoko, a bycie wójtem gminy Kłodawa, to bycie włodarzem i „ojcem” dla wielu tych, którzy formalnie są w polityce wyżej niż on: prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, czy parlamentarzystów: Witolda Pahla, Elżbiety Rafalskiej i Krystyny Sibińskiej. „Lepiej być kumplem prezydenta niż prezydentem” – stwierdził niegdyś inny znany i szanowany mieszkaniec gminy Kłodawa mec. Krzysztof Łopatowski.
Jako wójt Jałowy będzie zapewne kumplem wszystkich wymienionych powyżej,
ale wpierw musi coś wytłumaczyć mieszkańcom Gorzowa...