Nie jest łatwo być niezależnym medium w czasach, gdy
pieniądze dzieli się w Zielonej Górze, a dotację na promocję różnorakich i
bzdurnych programów otrzymują wiejskie gazetki oraz parafialne blogi, ale nie
poważna i szanowana redakcja. Kiedy „Gazeta
Lubuska” dostaje na promocję „czegoś
tam” kilkaset tysięcy, gorzowska Telewizja TELETOP ledwie kilka tysięcy. A
przecież też mogą zrobić marszałek województwa na ładniejszą niż w
rzeczywistości...
![]() |
Showman Roman Błaszczak i skromny prezes TELETOP Romuald Liszka |
Gdy w sobotni
wieczór Robert Lewandowski szykował
się do meczu z Niemcami, gorzowski dziennikarz i showman Roman Błaszczak szykował się do wywiadu z Romualdem Liszką – założycielem i szefem Telewizji TELETOP. Obaj prezentują mistrzostwo – jeden w oryginalności i
przebojowości, a drugi w zręczności podawania piłki – ale tylko Błaszczak miał
okazję wystąpienia na deskach gorzowskiego Teatru im. Juliusza Osterwy.
Co ważne – nie przed
byle kim, bo uroczystość 10-lecia Telewizji TELETOP zgromadziła wszystkich,
którzy być powinni. Dopisał wykwintny skład gości: od prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, przez poseł Krystynę Sibińską i prezesa szpitala Piotra Dębickiego, a na wojewodzie Jerzym Ostrouchu kończąc. Bohaterami
byli jednak nie politycy, a dziennikarze Telewizji TELETOP oraz aktorzy Teatru im.
Juliusza Osterwy.
Pokazali, że są najlepsi w swojej klasie, a co
za tym dalej idzie: potrafią nie tylko
grać, ale także i śpiewać – w dodatku
tak niezwykle, że sam bankiet – choć pełen smakołyków - był niczym przy ich
muzycznych popisach.
„To wielkie
wydarzenie, bo jesteście jedyną gorzowską i niezależną redakcją, która nie ma w
Zielonej Górze, ale w Gorzowie. Nawet wojewoda Ostrouch przerwał zwalczanie
eboli, by przybyć na wasz jubileusz” – żartował prezydent T. Jędrzejczak. Sam wojewoda, nie wiedzieć dlaczego i
czy z powodu obaw o zakażenie ebolą czy tylko z powodu obrazy na emitowany
filmik, oficjalnie nie wystąpił i szybko z teatru uciekł.
Takie
spotkania, to dobry moment na pokazanie siebie oraz tych, którzy dla
uczestników imprezy są bliscy i ważni. Wielu gości przybyło z małżonkami,
partnerami oraz współpracownikami. „Szczęścia
chodzą parami” – powiedział eksprezes dużej gorzowskiej firmy i kandydat na
prezydenta Ireneusz Madej, który na
scenę wszedł w towarzystwie Jarosława
Porwicha, na co dzień szefa Zarządu Regionu Gorzowskiego NSZZ „Solidarność”.
Tym samym, panowie zrobili coś, czego robić
nie powinni – nawet wtedy, jeśli ich celem było propagowanie tolerancji oraz
współpracy politycznej – zwrócili uwagę głównie na siebie i swój specyficzny
związek, warto mieć nadzieję, ze jedynie polityczny.
Na szczęście było też kabaretowo, a
nawet powiało groteską. „Wierzę, że
doczekamy takich czasów, gdy media będą bezprzymiotnikowe: ani gorzowskie ani
zielonogórskie i ani lewicowe, ani prawicowe” – powiedział red. Zbigniew Borek z postkomunistycznej „Gazety
Lubuskiej” z siedzibą w Zielonej Górze.
„My
robimy po prostu dobre dziennikarstwo” – skonstatował prezes i redaktor w
jednym R. Liszka. I Tak trzymać...