Przejdź do głównej zawartości

Telewizja z dekadą na plecach

Nie jest łatwo być niezależnym medium w czasach, gdy pieniądze dzieli się w Zielonej Górze, a dotację na promocję różnorakich i bzdurnych programów otrzymują wiejskie gazetki oraz parafialne blogi, ale nie poważna i szanowana redakcja. Kiedy „Gazeta Lubuska” dostaje na promocję „czegoś tam” kilkaset tysięcy, gorzowska Telewizja TELETOP ledwie kilka tysięcy. A przecież też mogą zrobić marszałek województwa na ładniejszą niż w rzeczywistości...
              
Showman Roman Błaszczak i skromny prezes TELETOP Romuald Liszka
  ...ale się nie proszą, bo nie muszą, choć wsparcie mogłoby tylko pomóc – obu stronom.  Marszałek Elżbieta Polak pełni funkcję lat cztery, a Telewizja TELETOP już lat dziesięć.  Inaczej mówiąc – marszalkowie się zmieniają, a TELETOP trzyma się w najlepsze.
Gdy w sobotni wieczór Robert Lewandowski szykował się do meczu z Niemcami, gorzowski dziennikarz i showman Roman Błaszczak szykował się do wywiadu z Romualdem Liszką – założycielem i szefem Telewizji TELETOP. Obaj prezentują mistrzostwo – jeden w oryginalności i przebojowości, a drugi w zręczności podawania piłki – ale tylko Błaszczak miał okazję wystąpienia na deskach gorzowskiego Teatru im. Juliusza Osterwy.
                Co ważne – nie przed byle kim, bo uroczystość 10-lecia Telewizji TELETOP zgromadziła wszystkich, którzy być powinni. Dopisał wykwintny skład gości: od prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, przez poseł Krystynę Sibińską i prezesa szpitala Piotra Dębickiego, a na wojewodzie Jerzym Ostrouchu kończąc. Bohaterami byli jednak nie politycy, a dziennikarze Telewizji TELETOP oraz aktorzy Teatru im. Juliusza Osterwy.
 Pokazali, że są najlepsi w swojej klasie, a co za tym dalej idzie:  potrafią nie tylko grać, ale także i śpiewać – w dodatku tak niezwykle, że sam bankiet – choć pełen smakołyków - był niczym przy ich muzycznych popisach.
„To wielkie wydarzenie, bo jesteście jedyną gorzowską i niezależną redakcją, która nie ma w Zielonej Górze, ale w Gorzowie. Nawet wojewoda Ostrouch przerwał zwalczanie eboli, by przybyć na wasz jubileusz” – żartował prezydent T. Jędrzejczak. Sam wojewoda, nie wiedzieć dlaczego i czy z powodu obaw o zakażenie ebolą czy tylko z powodu obrazy na emitowany filmik, oficjalnie nie wystąpił i szybko z teatru uciekł.
Takie spotkania, to dobry moment na pokazanie siebie oraz tych, którzy dla uczestników imprezy są bliscy i ważni. Wielu gości przybyło z małżonkami, partnerami oraz współpracownikami. „Szczęścia chodzą parami” – powiedział eksprezes dużej gorzowskiej firmy i kandydat na prezydenta Ireneusz Madej, który na scenę wszedł w towarzystwie Jarosława Porwicha, na co dzień szefa Zarządu Regionu Gorzowskiego NSZZ „Solidarność”.
Tym samym, panowie zrobili coś, czego robić nie powinni – nawet wtedy, jeśli ich celem było propagowanie tolerancji oraz współpracy politycznej – zwrócili uwagę głównie na siebie i swój specyficzny związek, warto mieć nadzieję, ze jedynie polityczny.
Na szczęście było też kabaretowo, a nawet powiało groteską. „Wierzę, że doczekamy takich czasów, gdy media będą bezprzymiotnikowe: ani gorzowskie ani zielonogórskie i ani lewicowe, ani prawicowe” – powiedział red. Zbigniew Borek z postkomunistycznej „Gazety Lubuskiej” z siedzibą w Zielonej Górze.

My robimy po prostu dobre dziennikarstwo” – skonstatował prezes i redaktor w jednym R. Liszka. I Tak trzymać...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...