Przejdź do głównej zawartości

Jałowy: RnB też może zagrać ciut fałszywie…

Pan RnB (Robert nadwarciański Bloger) częstuje nas postem na mój temat, niczym cytat dowódcy Pingwinów z Madagaskaru „Wszystko to jest mocno podejrzane, kolego”. Tymczasem osoby zainteresowane współczesną polityką regionalną wzruszają tylko ramionami. Jednak, jak mawia jeden z innych moich ulubieńców - „Warto rozmawiać”...
Po pierwsze. RnB z grubsza biorąc zasugerował, że pretendowanie do funkcji samorządowych w dwóch sąsiednich gminach to coś nienaturalnego, z czego trzeba się tłumaczyć, bo to jakieś dziwne jest…
Tłumaczyć może nie, ale wytłumaczyć na pewno warto, bo skoro twórca opiniotwórczego bloga tego nie rozumie – jest szansa iż tylko udaje - to czytelnicy też mogą odnieść wrażenie, że jest to coś nienaturalnego. A jest dokładnie odwrotnie: to proces naturalny i nieuchronny.
Rozwój Gorzowa i gmin ościennych sprawił, że zanika różnica między miastem a otaczającymi go gminami. Następuje nieuchronna integracja tego obszaru, także wielu innych podobnych mu w Polsce i europie. Powstaje wówczas jeden wspólny obszar nazywany Miejskim Obszarem Funkcjonalnym (MOF). Składa się on z rdzenia (Gorzów) i pierścienia (otaczające go gminy).
Wyraz „funkcjonalny” wskazuje, że obszar ten funkcjonuje de facto wspólnie. Specjaliści z dziedziny rozwoju regionalnego w Unii Europejskiej dostrzegli ten problem już kilka lat temu i stworzono specjalny fundusz, który miejskie obszary funkcjonalne w Polsce otrzymają, aby ta integracja nie zdziczała - skrajny przykład, to „fawele” - lecz przebiegała szybciej, sprawniej i w bardziej uporządkowany sposób. Inwestycje, które to sprawią noszą nazwę Zintegrowane Inwestycje Terytorialne (ZIT).
W tej sytuacji przestaje mieć znaczenie terytorializacja jako kryterium oceny działania samorządu na terenie MOF. Jest wręcz przeciwnie – każdy element (przedsięwzięcie, fundusz, człowiek, stowarzyszenie itp.) integrujący MOF to jego kolejny plus – wartość dodana. Przepisy podążają za tym naturalnym trendem na razie pod kątem finansowym (ZIT), z czasem zapewne w innych aspektach.
Po drugie. Dziwne te sarkastyczno-ironiczne aluzje do członków komitetu wyborczego GEOTERMIA KŁODAWA, a szczególnie jego lidera.
Tyle, że: „Sarkazm to taki gatunek humoru, którego nie uprawia się, chichocząc jak jakaś gimnastyczka” (Skipper - ten od „mocno podejrzanych, kolego”).
Panie Robercie, czy w tym komitecie są ludzie niegodni, dziwaczni, nieuczciwi? No tak - mają córki, synów braci i siostry – ale czy to coś zmienia? Powiem krótko: są to tak mili i sympatyczni ludzie, że Pan ich lubi, choć ich nie zna – to znaczy nie wszystkich.
Po trzecie. Obśmiewanie szansy i możliwości jakie daje rozwój geotermii w Kłodawie.
Panie Robercie, siądźmy sobie wygodnie i jako merytoryczne „żuczki” w tym temacie - Pan i ja - posłuchajmy profesora geologii, którego dorobek znam, szanuję a gdyby nie nawał obowiązków, to przyjechałby on  do Gorzowa by z nami porozmawiać osobiście.
Oto fragment naszej korespondencji mailowej: „Gmina Kłodawa leży w strefie bardzo dobrych perspektyw geotermalnych jak na warunki Polski, włączając w to rejon wsi Różanki i Wojcieszyce. Teren ok. 400 ha przeznaczony na cele, w których mieszczą się m.in. możliwości zagospodarowania wód geotermalnych, jest na tym etapie wiedzy w pełni uzasadniony. Przedsięwzięcie ma poważne szanse na sukces tym bardziej, że w pobliżu jest potencjalny duży odbiorca miejski, przy którym powodzenie budowy parków wodnych, sportowo-rekreacyjnych, wodoleczniczych czy spa jest niemal zapewnione. Ostateczne precyzyjne dane geologiczno-dokumentacyjne powinny pochodzić z odwiertu geologicznego finansowanego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej”.
Powyższa konstatacja jest autorstwa prof. Mariusza-Orion Jędryska, który w latach 2005-2007 pełnił funkcję Głównego Geologa Kraju. Nie wiem jak blogger, ale ja nie czuję się uprawniony do ironizowania z powyższej informacji.

                                                                                                    ROBERT JAŁOWY
P.S.

Proszę się nie naigrywać z Boskiej interwencji (patrz: Pański lead), bo ta niejednego już namacalnie dotknęła i wsparła, lub też niecnego grzesznika zawróciła ze złej drogi ;) Pozdrawiam też czytelników Nad Wartą: zresztą doskonale się znamy i widujemy na co dzień…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...