Przejdź do głównej zawartości

Platformerskiej kłótni o spadek i stypę - ciąg dalszy ...

To nie jest układanie list wyborczych, ale rodzinna kłótnia o miejsce przy stole, gdzie otwierany będzie testament po „umrzyku”. Sędziwa Platforma Obywatelska jeszcze żyje - a w kroplówce sporo lekarstw - ale tylko z grzeczności nikt nie mówi otwartym tekstem, że za chwilę „wyzionie ducha”.  Całe zamieszanie wokół list wyborczych w lubuskiej Platformie Obywatelskiej potwierdza, że nikomu nie chodzi o chorego, ale jedynie o możliwości jakie daje noszenie jego nazwiska...

...bo to wciąż przepustka do wielkiego świata, nawet jeśli ten „świat” - będzie w ławach opozycji, a  „wielkość” – polegać będzie na wspominkach przy winie z „Lidla”, jakim to było się w przeszłości ważnym politykiem.

Pewne jest to, że to co się obecnie dzieje z układaniem list w partii rządzącej, to twórcza realizacja dwóch doskonale znanych w polityce zasad: TKM – „Teraz kur...a my”, a w niektórych przypadkach nawet BMW –„Bierny, mierny, ale wierny”.

To frapujące oglądać, jak pod hasłem „zmiany pokoleniowej” w polityce, czy wreszcie „dawania szansy ludziom rozumiejącym współczesność”, na listach znajdują miejsca osoby tak młode – jak Władysław Komarnicki, tak kompetentne i z życiowym dorobkiem poza polityką – jak Michał Wasilewski,  tak doświadczone jak Izabela Piotrowicz, czy wreszcie rozpoznawalne dla elektoratu – jak Iwona Nawrocka, Barbara Szostak, Anna Piechna czy Alina Kwapińska.

Wielu spośród desygnowanych przez Radę Regionu kandydatów ma w życiu „tak wielki” dorobek zawodowy i polityczny, że nie zdecydowano się podać przy ich nazwiskach funkcji lub doświadczenia, a jedynie miejscowości skąd pochodzą. Najwidoczniej dlatego, że nie znała ich sama Rada Regionu.

Ich wspólnym mianownikiem jest bycie kimś bez właściwości, ale za to posiadanie cech „BMW”: niżej niż przeciętnej inteligencji oraz mentalności „politycznego niewolnika”, gdzie ślepe posłuszeństwo to postawa oczekiwana najbardziej. Miejsce na listach znaleźli tylko dlatego, że są potrzebni piewcom zasady TKM.

Przewodnicząca Bożenna Bukiewicz zrezygnowała z pierwszego miejsca na wcześniej ustalonej liście, ale nie zmienia to faktu, że próba umiejscowienia tam Stefana Niesiołowskiego lub Katarzyny Osos, to potwierdzenie iż wspomniane wyżej zawołanie: „Teraz kur...a my”, ma się wciąż dobrze, a Platforma Obywatelska wniosków po przegranych wyborach prezydenckich nie wyciągnęła.

Spokój jest jednak pozorny, bo „kucha” z listem wyborców PO do premier Ewy Kopacz – najprawdopodobniej efekt aktywności platformerskich „antykomunistów”- to zapewne tylko zwiastun tego, co nas czeka.

 Jeśli dotychczas niektórzy – a przede wszystkim gorzowskie „S3”: Krystyna Sibińska, Robert Surowiec i Jerzy Sobolewski – czuli tylko rozgorycznie z powodu wyeliminowania ich z list wyborczych, to po ich zatwierdzeniu, zamieni się to w nienawiść.

Dopóki była nadzieja na udział w wyborach, trzeba było być pokornym, ale przyjdzie czas, że nie będą mieli nic do stracenia – haki zaczęli zbierać już na początku tygodnia: wydruki z bloga, analizy wywiadów i wszystko co może przywrócić – niewinną, a jakże – K. Sibińską w główny nurt polityki o który nawet się nie otarła...

...bo -  jest totalnie słaba i beznadziejna jako polityk, choć była dobra jako samorządowiec.

Agresja środowiska będzie tym większa, że na listach wyborczych mają szansę się znaleźć Witold Pahl, Waldemar Sługocki czy Hanryk Maciej Woźniak – na przykład zamiast W. Komarnickiego do Senatu, którego z PO nie wiąże dosłownie nic.

To wróżenie z fusów, ale jedno jest pewne – obserwujemy przygotowania do stypy i nie wiadomo tylko, czy ta walka nie uśmierci chorego szybciej niż wszyscy myśleli.


Człowiek określający wszystkich mianem "ćwoków" i "chamów" - Stefan Niesiołowski lub niedouczona historycznie - Katarzyna Osos, to dobrzy statyści w grze B. Bukiewicz, ale nie gwarantują sukcesu Platformie Obywatelskiej... 

A poza tym - powrót Marcina Jabłońskiego nie jest wcale fikcją. Bardziej prawdopodobny niż powrót na listę K. Sibińskiej ...






P.S. Jedynką w województwie lubuskim będzie S. Niesiołowski. Blog Nad Wartą daje słowo honoru, że publicznie i w obecności wielu, pan Niesiołowski otrzyma "na twarz" słodkiego torta, gdy pojawi się w Gorzowie !!! I Tak na każdym kolejnym spotkaniu. Nie będzie pluł nam w twarz...najwyżej tortem :-)


Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Aborcja. Biznes, który nie lubi życia!

Chciałoby się wykrzyczeć: wreszcie! Wreszcie ktoś z samego serca lobby aborcyjnego, opisał prawdziwe intencje organizacji proaborcyjnych oraz ich sponsorów. Jeszcze nikt tak dosadnie i konkretnie nie powiedział, że w całej propagandzie aborcyjnej, chodzi przede wszystkim o duże pieniądze. - Aborcja, jak wszystko w kapitalizmie, jest biznesem – powiedziała w przypływie szczerości, Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że uczyniła to na antenie TV Republika i w programie na żywo. Chwilę wcześniej, wyciągnęła opakowanie tabletek aborcyjnych i jedną z nich publicznie zjadła, najpierw bezprawnie dokonując jej promocji. Sytuacja miała miejsce w telewizyjnej debacie tuż po emisji filmu pt. „Wyrok na niewinnych”, który opisywał historię głośnego procesu sądowego w USA. Efektem rozprawy przed Sądem Najwyższym było zalegalizowanie aborcji. Główną postacią filmu jest dr Bernard Nathanson, w przeszłości zagorzały zwolennik legalizacji aborc...