Przejdź do głównej zawartości

Bukiewicz złapana na kłamstwie !

Wstydzą się za nią członkowie lubuskiej Platformy Obywatelskiej i najchętniej wysłaliby ją jak najdalej od województwa. Większym zmartwieniem jest to, że każdy kolejny miesiąc, kwartał i rok jej rządów w PO - to czas odliczany do klęski wyborczej w okręgu, gdzie rządząca partia uzyskiwała najlepsze wyniki wyborcze. Czy będzie lepiej ? Lepsze już było, a kłamstwo ma krótkie nogi…

Wypowiedzi i działania przewodniczącej PO - zdaniem parlamentarzystów
oraz samorządowców - nie są już śmieszne. To wszystko jest już niebezpieczne.
"Gra tylko na siebie" - to opinia niemal powszechna w szeregach PO.
Złapać szefa rządzącej partii na absolutnym i wulgarnym kłamstwie, a także robieniu ludziom „wody z mózgu”, nie jest łatwo. W województwie lubuskim wydaje się to zajęciem dla publicystycznych przedszkolaków. Dziennikarze pytają, ale nie słuchają. Udają zadziornych, ale o prostej konstatacji: „Dlaczego pani kłamie?”, nie ma nawet co myśleć. Już lepiej było na posiedzeniu władz regionalnej Platformy Obywatelskiej, gdy b. wiceminister i poseł PO Waldemar Sługocki nie omieszkał zarzucić szefowej PO Bożennie Bukiewicz, że wynik wyborów w Żaganiu to jej osobista klęska, a ona sama mija się z prawdą. To jednak nic, bo przewodnicząca Bukiewicz skompromitowała się trzy dni wcześniej w Radiu Zachód. „My jako Platforma Obywatelska mamy swoją kandydatkę panią Grażynę Stawowczyk(…) i jest ona jedyną kandydatką jeśli chodzi o burmistrza Żagania” – mówiła 29 kwietnia w publicznym radiu, by miesiąc później – dokładnie 25 maja br. – w tej samej rozgłośni zmienić zdanie o 180 stopni i powiedzieć zgoła coś innego. „My nie wystawialiśmy jako partia komitetu, bo były to komitety społeczne. Jako przewodnicząca Platformy Obywatelskiej absolutnie nie angażowałam się w wybory w Żaganiu i nie popierałam nikogo” – mówiła dwa dni przed posiedzeniem władz regionalnych partii i ponad tydzień po wyborczej porażce w Żaganiu. „Mamy listy radnych pełne i walczymy o to, żeby wyborcy zaufali Platformie i głosowali na naszych kandydatów”– mówiła 29 kwietnia, by 25 maja powiedzieć jeszcze coś całkiem innego: „W wyborach samorządowych głosuje się na osobę, a nie na partię(…). Platforma Obywatelska uzyskała najlepszy wynik w Żaganiu, bo świadczą o tym wyniki pana Marchewki i pani Stawowczyk”. Kompromitacji byłby już koniec, gdyby nie to, że szefowa lubuskiej PO, zresztą ku zdziwieniu członków Rady i Zarządu Okręgu, nagle i niespodziewanie – to znaczy po posiedzeniu Zarządu Krajowego PO, gdzie otrzymała kolejną już reprymendę – zapałała miłością bez wzajemności do Daniela Marchewki, którego miesiąc wcześniej publicznie „pozbawiła” członkostwa w partii. Zaprosiła go na posiedzenie władz regionalnych PO,  ale ten – mimo jej radiowych zapowiedzi – na spotkanie nie dotarł. „Nie chce być kojarzony z Bukiewicz, bo to może mu tylko zaszkodzić tak, jak zaszkodziło poparcie Stawowczyk” – mówi jeden z członków zarządu PO. Nie zmienia to faktu, że i w tej sprawie poseł Bukiewicz okazała się cyniczną kłamczuchą, która zaprzeczyła swoim wcześniejszym opiniom. „Wiem iż z własnymi komitetami startują inne osoby ze struktur PO panowie Blejer i Marchewka, ale to oznacza iż podjęli decyzję o pożegnaniu się ze strukturami, bo to działa automatycznie” – mówiła w kwietniu. Po przegranej batalii o władzę w Żaganiu powiedziała w Radiu Zachód już coś całkiem innego – można nawet sparafrazować znaną anegdotę iż… przyczepiła się żaba do okrętu i wrzeszczy: „Płyniemy!”. „Czy pan Marchewka jest członkiem Platformy?” – indagował radny Robert Paluch z Prawa i sprawiedliwości. „Tak, pan Marchewka jest członkiem PO i na posiedzeniu władz regionu będziemy z nim rozmawiać” – odpowiedziała z rozbrajającą „szczerością” przewodnicząca. Jest pewne, że kłamca złapany na małym kłamstwie, ukrywa duże kłamstwa o których nikt nic nie wie. Pozostaje pytanie: ile jeszcze razy okłamie wyborców przewodnicząca Bukiewicz, która już wkrótce wybiera się na zagraniczną eskapadę z marszałek Elżbietą Polak. Może coś uknują…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...