Przejdź do głównej zawartości

Wymyślić samego siebie...


Medialnie nowy wojewoda nie zmienił się wcale i bez specjalnych treningów - w dobie mediów elektronicznych - może ugrzęznąć w wizerunkowej rutynie swojego gabinetu. Te same przyzwyczajenia niewerbalne, symboliczne gesty pod pomnikami oraz  nieustanne konstatacje typu: „Wojewoda Jabłoński mówił mi”, „Chciałbym być kontynuatorem wojewody Jabłońskiego”, „Cieszę się, że wojewoda Jabłoński” etc.etc. etc.
Patriotyzm J. Ostroucha jest szczery, ale patetyczne akcenty w pierwszym
dniu urzędowania, to wręcz zaproszenie do traktowania nowego wojewody
jak poprzedniczki M. Jabłońskiego. Doświadczona Helena Hatka dała sobie
przypiąć wizerunkową łatkę "Matki Teresy". Ostrouch ma o niebo większe
predyspozycje merytoryczne, ale już w 1998 roku pokazał, że ma słabość do
zagalopowania się w listy otwarte i tym podobnie. Wtedy problemem była
rzeczniczka Grażyna Cudak, a dziś biuro prasowe uszyte pod M. Jabłoń -
skiego...
Jest  nad czym pracować, a nowy namiestnik premiera Donalda Tuska musi znaleźć i wypracować swój własny styl. Fakt publicznego i złośliwego odcięcia się przez szefową PO Bożennę Bukiewicz od znajomości osoby nowego wojewody implikuje w sobie dwa przesłania. Po pierwsze –źle to świadczy o jej pozycji politycznej w partii, bo wszystko odbyło się bez jakiegokolwiek poinformowania jej o kandydaturze, a rolę „akuszera” nominacji dla Jerzego Ostroucha wzięli na siebie wiceminister Marcin Jabłoński oraz poseł Witold Pahl. „Nie znam tego pana i nie jest on członkiem Platformy Obywatelskiej, nie chcę tej nominacji  komentować” – powiedziała tuż po nominacji dla następcy Jabłońskiego. „Oczywiście, że znam poseł Bukiewicz. Mieliśmy okazję rozmawiać na jednym z Sejmików Wojewódzkich” – odpowiedział w piątek wojewoda Ostrouch. Po drugie – taka postawa to sygnał, że już wkrótce nowy wojewoda będzie poddany subtelnej obróbce medialnej, a wszystko zacznie się od tekstu pewnej ambitnej dziennikarski z „Rzeczpospolitej”. „To oczywiste, że waląc w Ostroucha będą chcieli zdyskredytować Jabłońskiego” – mówi anonimowo parlamentarzysta z Zielonej Góry. Na razie nowy wojewoda próbuje odnaleźć się w nowej roli i trudno odmówić sobie komentarza, że początek jest równie „efektowny” jak 15 lat temu, gdy rozpoczynał urzędowanie jako wojewoda gorzowski. Peregrynacja po pomnikach oraz raczej słaby wywiad z długopisem w ręku w TVP Gorzów – wypisz wymaluj jak ten ostatni w 1998 roku z red. Piotrem Bednarkiem w Telewizji „VIGOR” – to nie jest początek na miarę następcy Jabłońskiego. Więc co dalej, skoro Ostrouch nie będzie Jabłońskim ? Zdaniem niemal wszystkich rozmówców nowy reprezentant rządu nigdy nie będzie taki jak poprzednik, ale nie oznacza to iż jest gorszy. „Jurek pod wieloma względami jest dużo lepszy. Powinien znaleźć sobie niszę w której mógłby brylować i być skuteczny, a mniej powierzchowny, co nie jest jego domeną” – mówi jeden z rozmówców NW, były samorządowiec Unii Wolności, podkreślając iż wojewoda Ostrouch najlepiej zrobiłby stawiając na samorządy i gospodarskie wyjazdy do gmin i powiatów. „Tam powierzchowność Marcina denerwowała, a zamiłowanie do konkretów i szczegółów Jurka, może być poważnym atutem” – dodaje. Przy okazji pojawia się dyskusja nad funkcjonowaniem dotychczasowego biura prasowego wojewody. „Ten koń nie pociągnie wozu, który niedawno był ładny, lekki i do pokazywania w telewizji, a teraz jest mniej na pokaz, ale bardziej do konkretnej roboty” – mówi polityk PO zbliżony do poprzedniego i obecnego wojewody, który J. Ostrouchowi życzy samych sukcesów. Nieoficjalnie wiadomo, że jego doradcą może zostać - podobnie jak w przypadku poprzednika - również b. wojewoda gorzowski...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...