Przejdź do głównej zawartości

Sprawa o mobbing w Biurze Wojewody już w sądzie...


Urzędniczka biura wojewody składa pozew o mobbing i oczekuje finansowego zadośćuczynienia za poniżanie, upokarzanie i tworzenie atmosfery zastraszenia. Z doniesień informatorów wynika, że to żadna nowość, a gonitwa za marketingową poprawnością nie znała żadnych granic. Co prawda, to prawda…
Pozew z zarzutem o mobbing wobec bardzo ważnego urzędnika państwowego, to w województwie lubuskim absolutna nowość – a jednak ma miejsce. Subtelna i medialna powierzchowność byłego wojewody, a dziś wiceministra spraw wewnętrznych Marcina Jabłońskiego, to nie wszystko – współpracownicy znają go również z tej mniej przyjemnej strony. Zdarza się, że takie sprawy udzielają się również innym współpracownikom, a tym razem trafiło to na b. dyrektora Biura Wojewody Wojciecha Woropaja, któremu była podwładna zarzuciła mobbing. „Bardzo się mylicie w tych peanach na temat dyrektora Woropaja oraz wojewody Jabłońskiego, a dowodem tego jest moja koleżanka, która musiała zwolnić miejsce dla kogoś innego, bo przyszedł z telewizji” – napisał w jednym z listów do NW pracownik Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Z ustaleń blogu wynika, że na początku maja br. w Sądzie Rejonowym w Gorzowie Wlkp. miała miejsce pierwsza rozprawa w sprawie z powództwa byłej urzędniczki biura wojewody M. Jabłońskiego, a jako pierwsi zeznawali m.in. rzecznik prasowy Paweł Siminiak oraz pracownik biura Przemysław Pikuła. „Wzywam do podjęcia działań wobec Wojciecha Woropaja, celem zaprzestania przez niego niepożądanego zachowania (…), którego celem oraz skutkiem jest naruszenie godności pracownika i stworzenie wobec niej zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery (mobbing)” – czytamy w piśmie skierowanym do wojewody Jabłońskiego, które w imieniu urzędniczki skierował mec. Radosław Widerak. Sam dyrektor Woropaj na rozprawie się nie pojawił, ale reprezentował go mec. Paweł Cierkoński. O co poszło i skąd pozew ? Z zainteresowaną eksurzędniczką nie udało się skontaktować, gdyż mieszka w Słubicach, ale wiadomo, że poszło o karczemną awanturę, którą wojewoda Jabłoński uczynił jej z powodu rzekomego błędu ortograficznego w informacji prasowej na urzędowej stronie internetowej, a co „pociągnął” jego podwładny dyrektor Woropaj. „Ekscesy wojewody Jabłońskiego na punkcie wizerunku, to standard i trzeba się cieszyć, że taki pozew wpłynął tylko jeden, ale jeszcze bardziej dziwi iż dziennikarze tego tematu nie podjęli” – mówi informatorka NW. Kolejna rozprawa już w czerwcu, ale wiadomym jest iż pokrzywdzona urzędniczka oczekuje 7 000 odszkodowania i nie jest bez szans. „Jak wygra, to wyjdą kolejne sprawy, bo wszystko wyglądał ładnie tylko w telewizji” – konstatuje informator NW.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...