Można być
kompetentnym i doświadczonym, a przede wszystkim lojalnym względem państwa
urzędnikiem. Kiedy jednak dojdzie do spotkania z PiS-owskim „politrukiem” w randze dyrektora
generalnego, okazuje się, że tak naprawdę wszystko to jest mało ważne. Liczy
się to, kto danego dyrektora zatrudnił, jakich ma znajomych, co publicznie lub
niepublicznie powiedział lub dlaczego dobrze pracował dla wojewodów z Platformy
Obywatelskiej. Algorytm trwającej do 21 lutego weryfikacji urzędników
Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego jest lapidarny: „кто не с нами, тот против нас”...
... i nie ma co stawać okoniem, bo nie o kompetentnych urzędników nowej
władzy chodzi, lecz ludzi wiernych i gotowych od rana do wieczora dmuchać w
propagandowe trąby, by na poziomie województwa robić ludzi w balona pod hasłem:
„Dobra zmiana”.
Im bliżej do daty w której dyrektorzy LUW-u muszą otrzymać propozycje pracy
lub odejść z urzędu, tym bardziej ujawniają się ordynarnie fastrygowane
cynizmem i hipokryzją deklaracje wojewody Władysława Dajczaka oraz
dyrektora Romana Sondeja, że przy weryfikacjii oraz nowych
zatrudnieniach, liczyć się będą przede wszystkim kwalifikacje.
Praktyka pokazuje, ze rozmowy z urzędnikami przebiegają według zasady:
na zewnątrz i w słowach „Amway”, a w praktyce metody
jak w „PGR”.
To już pewne, że nowym dyrektorem Biura Logistyki zostanie Wiesława Luftman, obecnie
dyrektor w Przedszkolu Integracyjnym nr 9, a niegdyś dyrektor w Lubuskim
Kuratorium Oświaty. Reprezentując tą instytucję podczas jednej z oświatowych
imprez, dała się poznać tym, że nie wiedziała iż patron szkoły na której
jubileuszu odczytywała oficjalny list, znany podróżnik Fiedler, miał na imię Arkady, a nie – jak to wybrzmiało w
odczytanym przez nią liście - Aleksander. Niby nic, ale jeśli w biurze
logistyki pomyli się na równym poziomie, lecz w obszarze praktycznym,
konsekwencje mogą być bardziej dramatyczne.
Wiadomo już kto propozycji pracy oficjalnie nie otrzymał i dlaczego. Z
urzędem musi się pożegnać wicedyrektor Józefa Radlicka z Biura
Organizacyjnego i Kadr, a jej bezpośrednia szefowa Krystyna Kowałko
nerwowo szuka dla siebie miejsca w nowej strukturze. Miejsce tej ostatniej zajmie
osoba w przeszłosci bezpośrednio zwiazana z PiS-em w obszarze służby zdrowia. Tymczasem
z Wydziału Zdrowia odejdzie Małgorzata Krasowska-Marczuk, a z Wydziału
Powiadamiania Ratunkowego Jarosław Śliwiński. Propozycji pozostania w urzędzie dostała dyrektor Programów
Europejskich i Rządowych Agnieszka Świątek.
Nowym szefem wydziału zdrowia po M. Krasowskiej-Marczuk będzie Piotr Bromber z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Nowym szefem wydziału zdrowia po M. Krasowskiej-Marczuk będzie Piotr Bromber z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Kwestią dwóch tygodni są dwie inne zmiany: w gorzowskim Zakładzie
Ubezpieczeń Społecznych – gdzie posady stracą wicedyrektorzy: Jerzy
Krzyżanowski z PSL oraz Barbara Rampold z PO. Trudniej będzie z
dyrektorem Romanem Królem, bo zmiana na tym stanowisku wymaga zgody Rady
Powiatu Gorzowskiego, której on jest przewodniczącym. Zdaniem rozmówców NW tu „negocjacje” i „argumenty” będą o wiele bardziej lapidarne niż w przypadku szefa ANR Toamsza Możejki.
„Z pism, donosów, wyników różnych kontroli, a
także śledztw od CBA po ABW, które trafiały do centrali, można podobno wydać wielotomowe książki” – mówi informator, na co jednak należy brać poważną poprawkę, bo nikt
i nigdy Królowi żadnego oficjalnego zarzutu nie postawił.
Na pewno do końca lutego poznamy dwóch inspektorów wojewódzkich, gdyż
odpowiednie dokumenty trafiły już do centrali tych urzędów.
Wiadomo iż zmiany nastąpią w Inspekcji Handlowej – którą z sukcesami kieruje Tomasz Gierczak oraz Państwowym Wojewódzkim Inspektoracie Sanitarnym – gdzie od 2012 roku funkcję pełni Dorota Konaszczuk, powołana na to stanowisko przez wojewodę Marcina Jabłońskiego. Inspektor Konaszczuk na pewno nie pomoże fakt, ze jej rzecznikiem prasowym jest Dariusz Wieczorek, wciąż widniejący na stronach jako asystent europosła PO Dariusza Rosatiego.
Wiadomo iż zmiany nastąpią w Inspekcji Handlowej – którą z sukcesami kieruje Tomasz Gierczak oraz Państwowym Wojewódzkim Inspektoracie Sanitarnym – gdzie od 2012 roku funkcję pełni Dorota Konaszczuk, powołana na to stanowisko przez wojewodę Marcina Jabłońskiego. Inspektor Konaszczuk na pewno nie pomoże fakt, ze jej rzecznikiem prasowym jest Dariusz Wieczorek, wciąż widniejący na stronach jako asystent europosła PO Dariusza Rosatiego.
Dotkliwym ciosem w Polskie Stronnictwo Ludowe ma być pozbawienie
funkcji Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Gorzowie Jana Rydzanicza,
osoby doświadczonej, mądrej i kompetentnej, ale też nie kryjącej swoich zwiazków z PSL. „Dotychczas miał placy w PSL-u, ale także kolejnych dyrektorach. Kilka
dni temu to się zmieniło” – mówi rozmówca NW. Formalnie urząd nie wchodzi w
skład administracji zespolonej, która jest podległa wojewodzie lubuskiemu, ale
w rzeczywistości to z województwa idą sygnały oraz impulsy o zmianach, a w
przypadku Rydzanicza już taki wyszedł. Nie pomaga mu fakt, że 7 lutego
Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska ma nowego dyrektora generalnego.
Tymczasem w szeregach gorzowskiego PiS-u coraz głośniej się mówi o krótkiej
ławce kadrowej.
Liderzy PiS-u to w dwóch trzecich byli działacze Akcji Wyborczej
Solidarność, a nowych nie przybyło. Chętnych do władzy – nawet takiej
iluzorycznej w administracji podległej wojewodzie – jest wielu, ale w finale
okazuje się, że nawet jeśli mają formalne kompetencje – to nie mają minimalnego
doświadczenia w zarządzaniu ldudźmi oraz w pracy z dokumentami.
Niektórych chętnych do pracy na publicznym wstydzą się nawet działacze
PiS, ale nie ma się czemu dziwić, skoro praca w administracji rządowej jest
dziś „obciachem”, a nie awansem...