Razi cynizm i bylejakość z jaką
senator z Wieprzyc wykonuje mandat poselski. Gdyby w ten sposób prowadził
biznes i tak samo podchodził do obowiązków w firmie, to już dawno by ona
zbankrutowała. Tego jednak zarzucić mu nie można, bo przedsiębiorcą
jest dobrym, aktywność w radach nadzorczych traktuje niezwykle poważnie,
a prywatne interesy – w których odnosił sukcesy - od lat były dla niego
najważniejsze. Inaczej jest z obowiązkami w Senacie, które ewidentnie olewa...
...a sama instytucja służy
mu jedynie do lansowania się na zewnątrz. Nie usprawiedliwa go z tego nawet
fakt, że nie jest senatorem zawodowym, a więc pobierającym wynagrodzenie w
formie ryczałtu, ale jedynie dietę.
Jeśli założyć,
że pracodawcą są wyborcy, a pracownikiem parlamentarzysta, to senator Władysław Komarnicki w trzy miesiące
udowodnił iż wyborców ma głęboko w d..pie. Gdyby jego aktywność oceniać
w kategoriach szkolnych, to „za
zachowanie” powinien zmienić szkołę.
„Jak wygladała
dyskusja na temat ustawy <500+>. Senat przyjął ustawę bez poprawek, jak
wyglądało głosowanie ?” – zagadnął
Komarnickiego podczas sobotniej audycji „Polityczne podsumowanie tygodnia” red.
Daniel Rutkowski z Radia Gorzów.
Senator Komarnicki, mocno
skonfudowany, naprędce znalazł odpowiedź. „Zdecydowanie
wcześniej miałem bardzo ważne spotkanie biznesowe i nie byłem w Warszawie na
głosowaniu” –
odpowiedział polityk.
Problem w tym, że to kolejne
kłamstwo w jego ustach. Strategia znana jak świat i lapidarnie ujęta w stwieredzeniu
Napoleona: „Rzadko się zdarza,
by ludzie półwartościowi i mierni działali bez krętactw, gdy się ich dopuści do
władzy”.
Tak samo z Komarnickim i jego
„pracą” w Senacie. Nie uczestniczył w
posiedzeniu Senatu, gdyż w regionie przebywał przewodniczący Platformy
Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.
Spotkanie z nim ropoczęło się o godzinie 11.15 w Zielonej Górze, a Senat
zainicjował obrady o 13.00, by po 22-ej głosować nad ustawą, którą ekskomunista
dzisiaj mocno w Radiu Gorzów krytykował.
„Każdy człowiek lubi
przytulić
sobie trochę pieniędzy(...). Nie popieram rozdawnictwa” – oceniał dzisiaj ustawę
nad którą jako senator nie chciał nawet dyskutować, bo to nie
wyborcy są dla niego ważni, ale partyjna działalność: kiedyś w
komunistycznej PZPR, a dzisiaj w Platformie Obywateslkiej.
Dla przykładu –
senator Robert Dowhan z Zielonej
Góry, mimo gipsu na nodze, na piątkowym posiedzeniu się pojawił, a nawet
wygłosił płomienne przemówienie, które cytowały potem media ogólnopolskie.
To nie pierwsze bezczelne
wagary Komarnickiego, który wybrał prywatę zamiast reprezentowania wyborców. Podobnie
postąpił 31 grudnia 2015 roku, gdy Senat głosował nad ustawami o służbie
cywilnej, mediach publicznych, zniesieniu obowiązku szkolnego dla sześciolatków
oraz – co powinno dziwić w kontekście jego lansu w środowiskach
biznesowych – wprowadzajacą podatek bankowy.
Jeśli wziąć
pod uwagę fakt, że pierwsze tygodnie parlamentarnej kariery spędził nie na
cięzkiej pracy w Senacie, ale na odpoczynku na Dominikanie, poza dyskusją
pozostaje fakt, że jego senatorstwo to zła strona demokracji i kpina z
wyborców.
Spotkanie ze Schetyną "ważnym spotkaniem biznesowym" ?
To jest w typie senatora Komarnickiego...
Spotkanie ze Schetyną "ważnym spotkaniem biznesowym" ?
To jest w typie senatora Komarnickiego...