Przejdź do głównej zawartości

Media zdały egzamin, a poseł Wontor się wyspał

Czapki z głów, uszy po sobie i mocne słowo: „Przepraszam!”, bo lubuscy dziennikarze, później niż standardowo, ale jednak - nie pozostawili na przewodniczącej lubuskich struktur Platformy Obywatelskiej „suchej nitki”. Wszystko po ujawnieniu przez TVN-owskie „Fakty”, że pełniąc mandat posła wylatała w podróżach zagranicznych prawie 90 tysięcy. Co ciekawe, województwo ma także innego rekordzistę, ale tym razem z „wrażliwej” lewicy …

Jak się jest posłem, to astronomiczne koszty "działalności" nie robią wrażenia,
a blisko 7,5 tysiąca złotych na jedną "wycieczkę" - z której nie ma i nie będzie
żadnych efektów, to niemal tyle samo co roczne dochody rencisty. Wrażliwość
lewicowa nie ejdno ma imię, ale po co zaraz "odlatywać" ...
Tym samym, inaczej niż w nieuprawniony sposób określił to blog Nad Wartą, lubuskie media zdały egzamin niezależności. Oczywistym było od początku, że zarzut braku zainteresowania aferą poseł Bożenny Bukiewicz, nie dotyczy tak renomowanych redakcji jak „Gazeta Wyborcza” – jedno z niewielu obok TV TELETOP, portalu echogorzowa.pl i Radia PLUS mediów, które nie jest uwikłane w polityczne koterie i zależności – ale sprawa nie była tak oczywista w odniesieniu do innych. Prawie 90 tys. zł kosztowały nas służbowe wyjazdy zagraniczne posłanki Bożenny Bukiewicz(…)To rekord wśród posłów. Wyliczenie dotyczy tej kadencji, a więc okresu od 2011 r. – napisała „Gazeta Lubuska”. „To się nazywa szczęście do znalezienia się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. No i ta umiejętność godzenia ciężkiej poselskiej pracy z turystycznymi doznaniami w czasie służbowym (…). Swoją drogą ciekawe, czy w parlamencie europejskim, do którego pani poseł ma zdaje się kandydować, mają podobne  biuro podróży? – zapytał głośno w echogorzowa.pl red. Leszek Zadrojć. Chyba najtrafniej rzecz ujęła red. Hanna Kaup z portalu gorzowska.pl, zaznaczając iż nie byłoby się o co poseł Bukiewicz „czepiać”, gdyby społeczeństwo mogło się dowiedzieć o chociaż jednym efekcie, który byłby konsekwencją zdobywanej przez nią w Ekwadorze, Indonezji czy Kanadzie wiedzy na temat tych krajów.Lubuska posłanka sytuację rozegrała w swoim stylu. Najpierw rzuciła coś o braku czasu, a nieco później – przywdziawszy dyplomatyczny uśmieszek – tłumaczyła, jak odpowiedzialną funkcję pełni i jaką wiedzę za wypomniane jej 90 tys. zł zdobyła(…). Gdyby Bożenna Bukiewicz wskazała choć jeden konkret, działanie, pomoc, jakiej udzieliła dowiedziawszy się o potrzebach i oczekiwaniach państw afrykańskich, nie mielibyśmy się czego czepić” – pisze H. Kaup. A co na to Radio Gorzów, Radio Zachód, Radio Zielona Góra czy TVP Gorzów ? Ani „me”, ani „be”, ani „kukuryku”, bo nie po to szefowie tych redakcji składają codziennie „hołd” politycznym mocodawcom, by teraz gryźć ich rękę. Jeszcze nie czas, a przegrana Bukiewicz w staraniach o pierwsze miejsce do Parlamentu Europejskiego, to jeszcze nie sygnał na zmianę frontu. Co innego dyr. Artur Gurec - on ma powody by siedzieć cicho, bo na plecach czuje oddech Andrzeja Locha. Przy okazji „globtroterskich” wyczynów szefowej PO, warto zaznaczyć, że Lubuskie ma także innych rekordzistów, a szczególne zasługi w „dojeniu podatników” ma szef SLD Bogusław Wontor, który jest w ścisłej ogólnopolskiej czołówce bywalców komercyjnych hoteli, chociaż w Warszawie posiada darmowy pokój w Hotelu Poselskim. W ciągu całego 2013 roku wydał na hotele 7 391 złotych, chociaż jego koledzy – mimo rozlicznych funkcji i sporej aktywności w kraju – byli w tym zakresie skromniejsi: poseł PiS Elżbieta Rafalska wydała na hotele tylko 170 złotych, B. Bukiewicz 480 złotych, Bożena Sławiak 499 zł, a nawet – mieszkający w Łodzi a posiadający okręg wyborczy w Lubuskim – poseł Stefan Niesiołowski, wydał na noclegi w hotelach tylko 1680 złotych.  A przecież to nie jedyny przykład „lewicowej wrażliwości” szefa SLD, który za ponad 48 tysięcy złotych – wraz z trzema innymi kolegami -  uczestniczył w 2013 roku w Kongresie Astronautycznym w Chinach. Jak na jedną wycieczkę, to lepiej niż jego koleżanka z PO, która za jeszcze raz taką kwotę „zaliczyła” aż cztery kraje. To się nazywa oszczędność

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...