Przejdź do głównej zawartości

Chrzest Kochanowskiego ...

Nie łatwo jest rozstać się z wysokim wynagrodzeniem, darmowymi przejazdami i splendorem, który towarzyszy wykonywaniu mandatu posła. Bycie ministrem, prezydentem miasta czy nawet wójtem gminy, to jednak obowiązki i nieustanna kontrola. Poseł jest sobie sam „żaglem i sterem”… robi co chce, spotyka się z kim chce i najważniejsze „by był” i podpisywał… listy obecności.
Jeśli nie Sejm, to może akwizycja w zakresie sprzedaży szampanów ?
Jeden z polityków, dziś lider trzeciej siły w parlamencie, tak właśnie roz-
poczynał...
Mając świadomość powyższego, łatwiej zrozumieć  przemyślenia jednego z najsłabszych w historii Gorzowa parlamentarzystów – b. posła Jana Kochanowskiego, który udzielił wywiadu portalowi echogorzowa.pl. Co ciekawe, po 14 latach jego miałkiej pracy w Sejmie, trudno znaleźć sprawę, która byłaby jego osobistym sukcesem. A przecież inni gorzowscy posłowie – z dużo krótszym stażem parlamentarnym – osiągnęli znacznie więcej i nie trudno, to dzisiaj wskazać: Kazimierz Marcinkiewicz – był inicjatorem i twórcą PWSzZ, a także premierem; Maciej Rudnicki – pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska; Elżbieta Rafalska – jako wiceminister pracy była współautorką wielu ustaw socjalnych; Marek Surmacz – sprawdził się jako wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, a potem został doradcą Prezydenta Polski. Sukcesu nie można nawet odmówić b. posłowi SLD Jakubowi Derech-Krzyckiemu, którego osobiste zaangażowanie doprowadziło do przyjęcia przepisów eliminujących z polskiego rynku „kredyty argentyńskie”. - Każdy człowiek mniej lub bardziej wszystko przeżywa. Ja całe życie miałem w sobie żyłkę społecznika, czy to wcześniej w samorządzie szkolnym, później w sporcie, czy wreszcie w polityce i to pozostanie we mnie do końca - wyżala się swojemu koledze Janowi Delijewskiemu. Śmiesznie brzmią tyrady na temat tego, jak to będzie źle bez niego, jako posła. „Żal mi, że Gorzów stracił mandat poselski i prędko tego nie odzyska. Polityka prowadzona przez różne ugrupowania na szczeblu miejskim doprowadziła nas do tego, że staliśmy się marginesem życia politycznego w regionie” – mówi człowiek, który kandydował do Sejmu z pierwszego miejsca i się nie dostał. Dlaczego ? Były poseł na to również ma odpowiedź, która przejdzie do annałów buty i pogardy dla innych: „Część kolegów i koleżanek z listy, nie mając szans na mandat, wyraźnie ze mną konkurowało odbierając mi głosy”. Niejako mając świadomość tego, że nie bardzo ma się czym pochwalić, choć w Stowarzyszeniu „Tylko Gorzów” kreuje się na „Bruce’a Wszechmogącego” w którego wierzą nawet ludzie prawicy, eksposeł Kochanowski tłumaczy swoją bierność i małą aktywność w mieście. „Skoro prezydent nie  miał ochoty na bliższą współpracę (…)to i ja się z inicjatywami (…) nie narzucałem” – tłumaczył. I na koniec powtórka z rozrywki. Komuniści z PZPR, do której należał również poseł Kochanowski, najpierw „przechrzcili się” na europejską socjaldemokrację z SdRP, potem – chroniąc postkomunistycznego majątku – przeszli „konwersję” na „czystą demokrację” w SLD, a teraz J. Kochanowski proponuje kolejny chrzest na bezpartyjność i niczym „laska po przejściach” opowiada o… politycznym dziewictwie: „Musi być jakaś alternatywa dla czysto partyjnych czy czysto politycznych zachowań i postaw”. Ble ble ble… jak to się zmienia punkt widzenia po wylocie z poselskiej ławy…
SWW

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...