Przejdź do głównej zawartości

Gnojowicą w Kalisza...

Miało być miło i przyjemnie, bez żadnych niespodzianek, ale okazało się, że lider lewicy, to jedynie polityczny lanser ,  który nie liczy się z krytyką oraz negatywną opinią ludzi. Przyjechał pławić się w luksusach i odbierać hołdy „prowincjuszy”, ale za nic ma ich problemy.
Mariusz Wójcik to 33 - letni teolog oraz członek wadz krajowych ZSMP. Za-
słynął kilkudniową głodówką pod gorzowskim szpitalem w wyniku której,
marszałek województwa Elżbieta Polak podjęła negocjacje z szpitalnymi zwią-
zkami zawodowymi.Bezpartyjny.
Jeszcze w poniedziałek było milutko i nic nie zapowiadało, że wizyta b. ministra spraw wewnętrznych i administracji Ryszarda Kalisza rozsypie się jak domek z kart. Była wypasiona kolacja w restauracji „Gracja” oraz koncert w gorzowskiej filharmonii, ale wtorek przyniósł szarą rzeczywistość, której b. minister nie doświadcza na co dzień. Bohaterem zaskoku dnia został znany gorzowski pogromca polityków Mariusz Wójcik.-To nie ludzie odwrócili się od lewicy, ale lewica odwróciła się od ludzi – mówił podczas wtorkowego briefingu prasowego, który zorganizował tuż przed konferencją R. Kalisza przed siedzibą gorzowskiego SLD. Tam też, w duchu – jako powiedział – „obrzydzenia kawiorową i zdemoralizowaną lewicą”, wylał z taczki gnojowicę, którą podlał alkoholem. –Lewica powinna być blisko ludzie pozostawionych samym sobie, a nie pławić się w luksusach – powiedział M. Wójcik, który na co dzień jest też członkiem władz krajowych… Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. Już po akcji, pod siedzibą SLD pojawił się sam Kalisz, który potraktował Wójcika, który zarzuci mu noszenie drogich garniturów, niemal „z buta”.– Popatrz na siebie: markowe dżinsy i koszulka! Co ty chłopie tu wyrabiasz? – krzyczał Kalisz. Ale to dopiero początek, bo happener Wójcik zdecydował się wejść również na konferencję prasową, a potem zaproponował Kaliszowi „podwiezienie na taczce do Warszawy”. – Niech pan włoży w tą taczkę i gnojowicę swoją głowę i jedzie do Berlina – wrzeszczał Kalisz. Wójcik przybił do lewackiej siedziby „5 postulatów na rzecz uczciwej lewicy” w których domaga się odnowy i „powrotu do fundamentów lewicy”. –Lewica powinna być tam, gdzie ludzie nie mają co włożyć do garnka, a nie tam, gdzie niektórzy zastanawiają się z kim spać- słusznie zauważył w swoich postulatach M. Wójcik, który twierdzi iż obyczajowe postulaty lewicy, to jedynie zasłona dla nieróbstwa i pogardy dla godności człowieka, którą od lat prezentuje gorzowska i polska lewica. –Stara lewica za nic ma ludzi, a cieszy ich kawior i luksus – mówił Wójcik, którego eksminister Kalisz próbował zakrzyczeć i nawet wyszedł w tym celu zza mównicy. –Co Pan Panie Wontor zrobił dla gorzowskiego szpitala, chyba nic, a ludzie są znudzeni kosmicznymi pomysłami – pytał członek władz ZSMP byłego szefa tej organizacji i posła Bogusława Wontora. Wydaje się więc, że impreza nie wyszła, miał być karnawał, a wyszła stypa… i kompromitacja.

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...