Przejdź do głównej zawartości

Doradca Ostrouch: wybitnie inteligentny, ale niewybieralny

Bycie doradcą, który może bardzo wiele, ale nic nie przypisuje sobie, lecz swojemu protektorowi, to sztuka niebywała. Tym większa, gdy doradca ma doświadczenie, wiedzę i dokonania wcale nie mniejsze niż ten, któremu doradza.

JERZY OSTROUCH - ostatni wojeowda gorzowski, były prezes "Silwany",
hotelu "Mieszko", czy firmy "Meprozet". Dziś główny doradca wojewody lu-
buskiego Marcina Jabłońskiego, który kiedys był jego zastępcą...

Awans  Jerzego Ostroucha na głównego doradcę Wojewody Lubuskiego był tak samo niespodziewany, a przez wielu wręcz nieoczekiwany, jak  nominacja dla jego przełożonego – Marcina Jabłońskiego na stanowisko wojewody. Pikanterii dodaje fakt, że w 1998 roku to Ostrouch był wojewodą, a Jabłoński jego zastępcą. – Ostrouch nie dawał powodów, by jego koalicyjny zastępca mógł go szanować  – mówi jeden z ówczesnych dyrektorów. Faktem jest, że J. Ostrouch, to absolutny fenomen i wprost wymarzony kandydat na doradcę. – Przy odrobinie komfortu pracy i myślenia, ten człowiek potrafi doradzać tak strategicznie, że nauki od niego powinni pobierać najwyżsi urzędnicy w państwie -  mówi osoba dobrze znająca obecnego doradcę wojewody. Może i by doradzał najważniejszym, gdyby nie fakt iż charakter ma trudny, ufa naprawdę niewielu, a przy tym brak mu umiejętności komunikacyjnych. – To absolutnie najpotężniejszy mózgowiec z ogromną wiedzą, ale wagarował chyba z zajęć z komunikacji społecznej – żartuje działacz „Solidarności”. Dużo w tym racji, bo Jerzy Ostrouch, to nie byle kto. Studiował na amerykańskim Georgetown University, zasiadał prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, a także zarządzał tak dużymi firmami jak „Meprozet – Stare Kurowo”, Hotel „Mieszko” czy ZPJ „Silwana”. Wszędzie tam wykazał się ponadprzeciętnymi umiejętnościami menadżerskimi oraz umiejętnością zarządzania w sytuacji, gdy było już niemal beznadziejnie. Te sukcesy w połączeniu z podszeptami cichych doradców spowodowały, że ten wykwintny finansista bezskutecznie ubiegał się o fotel prezydenta Gorzowa, a następnie radnego Sejmiku Wojewódzkiego. – Jest niewybieralny, choć wszystkich wybranych wali na łeb – dodaje kolega z „solidarności”. Po krótkim romansie z funkcją wicedyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, wydaje się iż znalazł się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. Funkcja doradcy pasuje do niego jak ulał, a jego przełożony może na tym tylko skorzystać. Pewne jest jedno, że osoba J. Ostroucha, to potwierdzenie tezy, że bycie doradcą wojewody, to nie musi być przechowalnia dla nieudaczników, ale miejsce dla ekstraligi. – Jak znam Ostroucha, to pewne jest jedno: jego lojalność względem tego, który docenił jego wiedzę i doświadczenie, jest bezgraniczna – uważa osoba doskonale znająca obecnego doradcę wojewody, choć takich osób jest naprawdę mało. Czy ma szansę na większą karierę ? Zdaniem większości rozmówców nie ma to sensu, a powody są dwa. Po pierwsze - jest niewybieralny i apatyczny, choć wybitnie inteligentny. Po drugie - właściwie nie ma zaplecza i poza kilkoma osobami z "Solidarności", komunikuje się głównie ze sobą...

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...