Przejdź do głównej zawartości

Komarnicki ociera się o smieszność !

Były prezes „Stali” kreuje się na macho i wszechmogącego, ale wygląda to śmiesznie i karykaturalnie. – Ociera się o śmieszność – uważa jeden z najznamienitszych gorzowskich prawników, społecznik i samorządowiec.
Jerzy Synowiec - społecznik, samorządowiec
i prawnik. Funkcji politycznych dotychczas
nie pełnił, ale dla miasta zrobił nie mniej, niż
wielu polityków...
Nie ma wątpliwości, że wzajemna sympatia i przysłowiowa „chemia” pomiędzy Władysławem Komarnickim, a mec. Jerzym Synowcem, to abstrakcja i coś, co zdarzyć się raczej nie może – przynajmniej na poziomie oceny własnych dokonań na rzecz Gorzowa.- Gdyby mniej mówił o sobie, o swoich nasłuchach, mniej wypierał pierś po ordery i zaszczyty, to byłby bardziej szanowany – uważa J. Synowiec. Jego zdaniem b. prezes „Stali” przesadza z autokreacją i opowiadaniem o swoich rzekomych zasługach na rzecz gorzowskiego żużla, mimo iż nie wydał na ten sport nawet grosza z własnych pieniędzy. –Przekracza granice autokreacji i ociera się o śmieszność – twierdzi prawnik, radny i b. prezes gorzowskiego klubu sportowego. Choć sam jest wymieniany w gronie potencjalnych kandydatów na przyszłego prezydenta Gorzowa, nie potwierdza i nie zaprzecza, ale też nie odbiera szans W. Komarnickiemu. – Jeśli stanie do wyborów, to będzie się liczył, będzie jednym z poważniejszych kandydatów – uważa mecenas Synowiec. Czy sam wystartuje ? Twierdzi, że ochotę ma, ale nic z tego, bo musiałby „zrezygnować z kariery zawodowej i ze swojej pracy”. Tym samym kryguje się, że namawiany był już w poprzednich latach, a nawet proponowano mu funkcję wojewody, choć – z drugiej strony – wiadomo, że o mandat radnego też się już starał, ale udało się dopiero w 2010 roku. Wniosek ? Na rzecz miasta robił i robi bardzo wiele, ale nie oznacza to, że dałby radę wygrać wybory na stanowisko Prezydenta Gorzowa. A szkoda…

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...