Przejdź do głównej zawartości

Czas "towarszyszy Szmaciaków" minął. Wreszcie nastał fachowiec ...

Ta inspekcja od zawsze byłą zwykłą partyjną „synekurą” dla wpływowych „z drugiego szeregu”, ale nie do końca predystynowanych do pełnienia innych odpowiedzialnych funkcji w administracji państwowej. Jej szefami zostawali mniej rozgarnięci związkowcy, partyjni aparatczycy lub też działacze katolickich organizacji. Były radny i wicemarszałek województwa jest pierwszym w historii Wojewódzkim Inspektorem Inspekcji Handlowej, który odbiega od standardu „Towarzysza Szmaciaka”...

... bo też byłemu wicemarszałkowi województwa lubuskiego Tomaszowi Gierczakowi do pełnienia funkcji nie brakuje dosłownie niczego: ukończył międzynarodowy uniwersytet, pełnił ważną funkcję w Zarządzie Województwa, a od 2 lat pracował w instytucji, której dzisiaj został szefem. W przeszłości nie było to niestety tak oczywiste, a szefami PIH-u zostawali partyjni funkcjonariusze bez kierunkowego przygotowania, ale z aspiracjami do robienia w administracji państwowej czegokolwiek – najczęściej było to tylko dobre wrażenie. Najpierw był członek Zarządu Regionu „Solidarności” Krzysztof Cichowlas, którego na funcję „przepychał kolanem” AWS-owski wojewoda Jerzy Ostrouch. Potem przyszedł czas na lewicę, a funkcję szefa PIH objął Jan Kaczanowski z SLD, który utracił ją po jeździe „na podwójnym gazie”. Kiedy odkręcono „kran z wodą święconą”, szefem PIH został szef diecezjalnego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, dzisiaj radny PiS i wciąż w instytucji Robert Jałowy. Kiedy do Inspekcji przyszedł w 2012 roku T. Gierczak, próbowano robić z tego „aferę”, prognozując rychłą wymianę dotychczasowego p.o. Jarosława Solarskiego, ale do dzisiaj nic takiego się nie stało, a panowie po prostu zamienili się funkcjami i gabinetami. „Ciekaw jestem co by się działo, gdyby podobna wymiana nastapiła w kuratorium oświaty, gdzie szefem jest apolityczna Ferensztajn, a jej zastępcą aktywny politycznie Radek Wróblewski. Byłaby awantura, konferencje prasowe z Surmaczem, Sondejem i Rawą, a teraz jej nie będzie bo były szef PIH-u Robert Jałowy ma pracę, może czuć się bezpieczny, a nawet jest bardzo dobrze oceniany. Niby my tak wycinamy tychj z PiS-u” – ironizuje działacz PO. Więcej emocji – szczególnie pozytywnych – może i powinna wywoływać biografia T. Gierczaka. Prawnik po Uniwersytecie Europejskim „VIADRINA”, doradca gospodarczy w Niemczech, radny Gorzowa, a w latach 2010-2011 wicemarszałek województwa lubuskiego. Od ubiegłego roku jest także przewodniczacym Rady Narodowego Funduszu Zdrowia. Dlaczego musiał odejść z funkcji wicemarszałka ? Nie musiał, mógł ją dalej pełnić, ale odszedł - rezygnując z iluzorycznej władzy - gdy stwierdził, inaczej niż dzisiaj wicemarszałek z PSL Maciej Szykuła, że samo pobieranie pensji i służbowy samochód, są bez sensu. Nie jest dziś dla nikogo tajemnicą, że obok posła Witolda Pahla jest on jednym z najbliższych współpracowników wojewody J. Ostroucha. „Atutem Tomka jest to, że ma swoje priorytety: najpierw praca, a dopiero potem zaangazowanie polityczne. Pieczołowicie oddziela czas i zajęcia partyjne oraz zawodowe. I najważniejsze – jest cholernie dyskretny i nie opowiada z kim się spotkał, o czym rozmawiał i komu doradza” – mówi osoba dobrze znająca nowego szefa WIIH. „On jest do bólu nudny i na maksa inteligentny. Każde jego zdanie, to nie jest <gatka szmatka>, ale przemyślana opinia” – dodaje inny rozmówca z gorzowskiej Rady Miasta. Gierczak w jednym zdaniu ? Niemal wszyscy rozmówcy podkreślają to, co w polityce jest już muzealnym „eksponatem”: lojalność  i otwartość na poglądy inne, niż te które sam wyznaje. Przeciwnicy zarzucają mu przegraną w ostatnich wyborach z pierwszego miejsca na liście PO do Rady Miasta, ale mało kto chce pamiętać, że był wówczas nikomu nieznanym działaczem z Radomia, który i tak uzyskał drugi wynik. Jedno jest pewne – jesli gorzowska Platforma Obywatelska uzyska w najbliższych wyborach wynik chociażby przyzwoity, to nie będzie to zasługa „lanserów”, ale takich „mózgowców” jak T. Gierczak. Nikt też nie wierzy w to, że samorząd to miejsce dla Gierczaka – dzisiaj wielu chciało by go raczej widzieć na liście do Sejmu. Jest jeden problem – on nie ma parcia na szkło, nie potrafi się wprosić i nagabywać, a tym bardziej płacić za to iż ktoś chce go słuchać. Szkoda, bo ma wiele do powiedzenia....

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...