Moją wolą od zawsze było bezinteresowne działanie dla innych, bo taki
mam temperament i charakter: pomagać, zmieniać na lepsze i być tam, gdzie można
coś pożytecznego zrobić. Im bardziej jednak organizacja do której zapisywałam się kilka
lat temu stawała się zwykłą partią polityczną, tym bardziej było mi w niej
duszno. Partia „odmóżdża”…
Wielu pyta o powody rezygnacji z
funkcji i członkostwa w Twoim Ruchu, ale u wszystkich widzę też pełne
zrozumienie, a nawet cichą chęć uczynienia tego samego. Nie dziwi mnie to, bo bycie
w partii politycznej, a nawet pełnienie w niej ważnej funkcji, to nie była dla
mnie żadna nobilitacja. Chciałam pracować dla innych i ze wszystkimi, którzy
mają wolę zmieniania otaczającej rzeczywistości na lepszą, a często oczekiwano
ode mnie jedynie partyjnej poprawności. Przynależność partyjna rodzi bardzo
często mechanizmy, które z demokracją mają niewiele wspólnego. Wzajemne
stanowiskowe zależności, interesy, interesiki, układziki, a często i
zatrudnienie – to brzydka twarz naszego partyjnego życia. To żadna nobilitacja
być w partii, bo prawdziwą nobilitacją jest przekonać do siebie wyborców i
pozostać im do końca wiernym. Tylko wtedy możemy mówić o radość i szczerym
entuzjaźmie z działania, które przynosi efekty mieszkańcom, a nie tylko
partyjnym decydentom. Oto moja motywacja: mam dość mówienia co wypada, a czego
nie wypada robić, gdy jestem przekonana o tym, że jest to dobre dla miasta i
jego mieszkańców. Dzisiaj wypada być przy prezydencie Tadeuszu Jędrzejczaku, bo
wielokrotnie udowodnił, że mieszkańcom kłania się bardzo nisko i uniżenie, ale
zapatrzonym w swoje interesiki partiom – wcale. Nie liczę na stanowiska i
awanse, bo zawodowo czuję się spełniona, ale mam w sobie tyle energii i chęci
działania, że muszę tym wszystkim obdzielić innych. Nie chcę tego tracić w
partii, bo tam robi się co każą, a samorządowiec bez partyjnej „obręczy” robi
to, co obiecał swoim wyborcom. Niestety, partia „odmóżdża” i produkuje bezmyślnych wykonawców swoich decyzji, które
często nijak się mają do interesu tych, którzy na te partie głosują. Od partii
odstręcza mnie narzędzie zwane dyscypliną partyjną: głosuj tak, jak nakazał wódz.
Od dzisiaj wodzem są dla mnie mieszkańcy.
MONIKA TWAROGAL