Przejdź do głównej zawartości

Szeryf i detektyw w drodze po prezydenturę

Idzie do wyborów nie po to by wygrać, ale ugrać coś dla partii i siebie osobiście w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Sąsiedzi i znajomi pukają się w czoło, rozsądna i mądra rodzina stara się chować w cieniu, ale „szeryf” i „detektyw” brnie wprost nad przepaść: intelektualną – bo to jednak nie ten poziom, organizacyjną – bo partia nie koniecznie oczekuje jego sukcesu oraz psychoanalityczną – po przegranej zostanie tylko karabin, granatniki lub ewangeliczny „kamień młyński” i warciańskie głębie …

Herbertowska wizja marszu po "złote runo nicości". Uśmiech na twarzy,
ale co poza nim. "Facet po 50-ce nie powinien zachowywać się dziecinnie"
- powiedział filmoy "Jaś Fasola", a w rzeczywistości Rowan Atkinson. Kie-
dy rozpędza sie machina pracy nad wizerunkiem, tym bardziej popaść w
można ułudę, że jest się kimś wielkim i niezniszczalnym. Błąd, bo
"pycha poprzeda porażkę"...
Były wiceminister i doradca Prezydenta RP Marek Surmacz jest już oficjalnym kandydatem gorzowskiego Prawa i Sprawiedliwości w jesiennych wyborach prezydenckich. „Zarząd PIS udzielił mi poparcia jednomyślnie” – napisał kandydat na swoim profilu na Twitterze, co – przywołując znanego pisarza i komentatora politycznego Waltera Lippmanna  – oznacza tylko jedno: gdzie wszyscy myślą podobnie, najczęściej nie myśli nikt, bo żyjemy w świecie pełnym zamętu, gdzie brak kierownictwa. „Prezydent to ma szczęście i los dany od Boga” – wydawał się dochodzić głos komentarzy na żużlowym stadionie, gdy władze PiS w czasie trwania meczu „Stal Gorzów” – „Unibax Toruń”, właśnie ogłaszały swoją decyzję. „Moja kampania grzeczna nie będzie” – zapowiedział kilka tygodni temu Surmacz. „Ta kampania będzie prowadzona niekonwencjonalnie” – wtórowała mu w Radiu Gorzów poseł i wiceprzewodnicząca PiS Elżbieta Rafalska, co w wykonaniu mocno artykułującej swoją religijność zabrzmiało jak biblijny „Magnificat”: raduje się duch mój, bo wejrzał na uniżenie służebnicy swojej. Prywatnie mocno zainteresowana przegraną swojego kolegi i jego ostatecznym odejściem z wielkiej polityki do samorządu. „Ela ma go serdecznie dość, ale oddech na plecach czuje i skrytykować go nie może nawet jeśli Surmacz popełni większy błąd” – mówi rozmówca Nad Wartą z władz partii. Najciekawsze jest to, że PiS-owi nie chodzi o prezentację programu, lecz wylanie jak największej ilości politycznych pomyj. Teoretycznie M. Surmacz żadnych szans nie ma, ale z drugiej strony: czy ktokolwiek kilkanaście lat temu wyobrażał sobie, że będzie wiceministrem spraw wewnętrznych ? To co dla jednych jest wadą, dla innych może być zaletą, a pieniactwo i zaprzaństwo ma się w społeczeństwie jak najlepiej. „Jak będę mówił same mądre rzeczy, to naprawdę zawsze będę miał niskie poparcie” – powiedział niegdyś Janusz Palikot, co wypisz wymaluj, pasuje również do prezydenckiego kandydata PiS-u. Bez wątpienia sam start byłego wiceministra i doradcy Prezydenta RP w tych właśnie wyborach jest „epokowy”, bo pretendował już wszędzie – od Senatu i Sejmu, przez Parlament Europejski, a na samorządzie kończąc – ale w bezpośrednich wyborach prezydenckich jeszcze nie uczestniczył. „Tyle poznacie ile sprawdzicie” – pisała Wisława Szymborska, a sam zainteresowany może się zderzyć z bolesną konfrontacją jego politycznych ambicji, ze społecznym oczekiwaniem niepolitycznego włodarza miasta. To jest w jakiś sposób wyjątkowe, ale też z posmakiem groteski, a nawet nutą zielonogórskiego kabaretu. To tak, jakby ktoś chciał zaadaptować Janosika na ministra na dworze austro-węgierskiego cesarza Franciszka Józefa lub współcześnie: nigeryjskiego watażkę Muhammada Jasufa uczynić wysłannikiem ONZ do spraw praw człowieka w Afryce. Prawda jest okrutna i kto zna bohatera tekstu doskonale wie o co chodzi: on się nie zatrzyma. A powinien, bo kreując się na gorzowskiego Sherlocka Holmesa, ekswiceminister Surmacz, zanim cokolwiek powie lub kogoś w kampanii wyborczej brutalnie oskarży, powinien wpierw zmusić się do intelektualnego wysiłku – co nie jest łatwe - i przeczytać „Niezwykłą kobietę” Artura Conan Doyle’a, gdzie Holmes daje podstawową lekcję: „Nie powinno się snuć teorii, przed zebraniem faktów, bo to nieuchronnie kończy się dopasowaniem faktów do z góry powziętej teorii”. Nie o fakty tu jednak chodzi, bo Surmacz upatruje swojego sukcesu w mówieniu tego, czego chciałaby publiczność, ale ma z tego tytułu wielki problem – jest spóźniony o kilkanaście lat. Urzędujący prezydent Tadeusz Jędrzejczak nie mówi, ale od lat robi to, czego chciałaby publiczność, lecz nie chcą tego jego zawistni i zakompleksieni konkurenci. Mówiąc wprost – PiS-owi  nie chodzi w żadnym stopniu o Gorzów i mieszkańców, ale o partię i jej członków. Chodzi też o to, by samym kandydowaniem uprzykrzyć życie innym i pokazać, że wciąż jest się „polityczną dziewicą”. Kandydat będzie wiec czynił to, co na co dzień „strażniczki runa leśnego” – a więc dziewice w takim samym stopniu jak on sam - przy ul. Myśliborskiej: prezentował swoje walory i łowił „członków”. Przyjmie ich podobnie wielu – ale cała ta skrajność opinii, gdzie nie ma miejsca na szacunek dla innych, ale jest „walka z sitwą”, „szukanie przekrętów”, „likwidacja układów” czy wreszcie „dorwanie Jędrzejczaka”, brzmi jak nuta ze znanego starszym „utworu”, bynajmniej nie chorału gregoriańskiego: „Deutschalnd, Deutschland uber alles”, którą prezentowali ludzie o nie mniej patriotycznym zacięciu i z napisem: „Got mit uns”, a więc „Bóg jest z nami”, na paskach do spodni. Tak jak w kampanii III Rzeszy, tak w tłumie rozgorączkowanego sondażowymi wynikami ludu PiS-owskiego, na znaczeniu tracić będzie w Gorzowie prawda i fałsz, a  nawet – i będziemy tego świadkami w katolicko-narodowym wydaniu – jedno stanie się drugim w duchu: „Przebrał się diabeł w ornat i na mszę dzwoni”. Dobra wiadomość jest taka, że kandydat PiS-u na pewno nie wygra, ale jest też zła - on się nie zmieni i do końca będzie taki sam, krzycząc po faustowsku: „Trwaj chwilo, jesteś wieczna”. Kto raz podpisał kontrakt z diabłem, nigdy go nie zerwie i nie potrzeba do tego lektury Johanna Goethego. Faust miał sporo szczęścia i poszedł do nieba, gdzie czekała na niego Małgorzata. Polityk PiS-u nie może liczyć, że po przegranej będzie na niego czekał ktokolwiek, bo nikt też nie chciał jego podróży na fotel prezydenta. W polityce nie ma przyjaciół, są tylko towarzysze i przeciwnicy a mówienie o Surmaczu za kilka miesięcy będzie jedynie „paleontologią”. Dzisiaj zdaje się on wierzyć, że jego misja jest trwała i sięga dalej niż wybory samorządowe – aż po te parlamentarne. Przypomina to okres zaprowadzania przez cezara Borgię porządku w Romanii, dokąd posłano – jak dziś ekswiceministra i doradcę – Remira d’Orco, znanego z metod cholernie szybkich, okrutnych, ale skutecznych: „Po całej Italii krążyły legendy o jego wojennym okrucieństwie”. Swoje zrobił, ale koniec końców został zamordowany …

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...