Przejdź do głównej zawartości

Idealne miejsce na jadłodajnię "CARITAS"-u...

Sięganie po każdą dostępną nieruchomość oraz dotację w mieście i regionie, przy wydatnej pomocy „pożytecznych idiotów” z PiS-u i Platformy Obywatelskiej – nisko w pas pokłonionych przed wielokaratowym pierścieniem „ekscelencji” – ma charakter obcy stylowi i atmosferze pierwszych wieków chrześcijaństwa. Kiedy więc „ekscelencje” proszą, to „bracia” i „umiłowani” z partii politycznych powinni zadbać, by zgoda była …

Idealne miejsce na jadłodajnię - tą dla ubogich i tą komercyjną. Wystarczy
odpowiedzieć sobie na pytanie: "być" - z ubogimi, czy "mieć" - kolejny
obiekt w centrum miasta. To dla Kościoła test na wiarygodność ...
…nawet jeśli wszystko miało się odbyć z pogwałceniem prawa, procedur i standardów, co dla przedstawicieli Kościoła Rzymsko-Katolickiego nie byłoby niczym nowym, bo – z wyjątkiem zakonników – duchowieństwo już od wieków prezentowało „właścicielskie podejście do prawdy”. Tym razem chodziło o reprezentacyjny lokal przy ul. Chrobrego 13, który władze miasta zdecydowały się przeznaczyć na galerię artystyczną, ale „CARITAS” Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej postanowił – rękoma „useful idiot” – przejąć ów budynek na jadłodajnię: bynajmniej nie dla ubogich, co mocno podczas ostatniej sesji Rady Miasta mocno wyartykułował były wiceminister spraw wewnętrznych i doradca Prezydenta RP Marek Surmacz. „Propozycja <Caritasu> to nie jest tylko dla ubogich, ale to będzie zwykła działalność gospodarcza. Proszę o nie stygmatyzowanie <Caritasu> tylko jako działalności dla ubogich” – mówił radny , który zapomniał, że Kościół dysponuje już w tej części miasta sporym budynkiem, który byłby doskonały na jadłodajnię, a przy tym wpisywałby się w nauczanie Jezusa Chrustusa z Góry Błogosławieństw oraz styl pierwszych chrześcijan – mowa o Pałacu Biskupim, który pałacem być nie powinien, bo to przecież nie ma nic wspólnego ubóstwem, a żaden biskup nie mieszkał tam już od wielu lat. „W centrum nie mamy deficytu miejsc, gdzie prowadzone jest dożywianie i nie ma też sytuacji, która dawała by powód, by sądzić, że w centrum skumulowały się potrzeby dożywiania. One są potrzebne co najwyżej po drugiej stronie Warty” – mówiła wiceprezydent Ewa Piekarz, dając do zrozumienia iż niezgodny z prawem wniosek „Caritas” – gdyż wpłynął dopiero 27 czerwca br. a więc tuż przed sesją  - to jedynie próba wywołania sztucznego sporu. „Będę się śmiała albo będę ostra: kto z państwa w ciągu tygodnia, miesiąca lub roku korzystał z baru mlecznego. Nigdy najedzony nie zrozumie głodnego, jak zdrowy chorego. Mam pytanie i żądam odpowiedzi: jak wyglądała sytuacja i czy prawdą jest, ze przedstawiciele <Caritasu> wcześniej przekazali prezydentowi informację na temat tego planu” – grzmiała znów b. wiceprzewodnicząca Rady Miasta Grażyna Wojciechowska, ale chyba tylko pod publikę i jakby dekonspirując niecne intencje kleru. „Z największa uwagą słucham tego, co tu się mówi, bo księża u mnie rzeczywiście byli i zapowiedzieli złożenie wniosku, ale on wpłynął dopiero kilka dni temu. Przy okazji dziękuję duchownym za ujawnianie rozmów, które toczyły się w moim gabinecie” – odparował prezydent Tadeusz Jędrzejczak, a w sukurs jego opinii poszli inni samorządowcy. „Jestem za tym, żeby były jadłodajnie, ale jest tyle lokali w mieście, że nie sądzę by brakowało miejsca na bary tanich posiłków, a na Chrobrego 13 powinna być galeria” – mówiła Grażyna Ćwiklińska. W roli legalisty wystąpił lider lewicy Jan Kaczanowski. „We wszystkich poczynaniach powinniśmy się kierować literą prawa. Wytykamy sobie, że ktoś nie postępuje zgodnie z regulaminem, a sami próbujemy coś przepchnąć kolanem. Gdybyśmy nawet bardzo chcieli pomóc <Caritasowi> i coś mocno przyśpieszyć, to procedury stanowią tak, że trzeba tego przestrzegać” – mówił. Dyskusja stawała się coraz bardziej irytująca, a wszystko dlatego, że radni Platformy Obywatelskiej i PiS-u, wywołując sztuczne konflikty z Kościołem w tle, tak naprawdę upatrują w nim swojej ostatniej deski ratunku przed jesiennymi wyborami. Inna sprawa, że Kościół jest w naszym regionie jednym z największych beneficjentów środków unijnych z których korzysta niczym kleryk na urlopie z wypożyczalni filmów porno. Analiza lubuskich wydatków w 2013 roku tylko z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich wskazuje na to, że unijne pieniądze tylko w części idą na świetlice oraz infrastrukturę wiejską, ale jedną trzecią projektów w ramach działania „Odnowa i rozwój wsi” stanowią dotacje dla parafii w Otyniu, Siedlnicy, Jędrzechowicach, Mierzęcinie, Świniarach, Lubiewie, Bobrowicach, Stanowicach, Jabłonowie, Przewozie, Templewie, Krośnie Odrzańskim itd. co pociągnęło za sobą blisko 5 milionów złotych. Nie lepiej to wygląda przy działaniu „Małe projekty” za które remontuje się ołtarze, ławki i wejścia do kościołów. Najbardziej komicznie wygląda to w ramach środków, które z PROW w 2013 roku rozdysponowywały lokalne grupy działania. Z informacji Departamentu PROW wynika, że ponad milion złotych został wydatkowany tylko przez Lokalne Grupy Rybackie z przeznaczeniem dla parafii rzymskokatolickich na…  „wzmocnienie konkurencyjności i atrakcyjności obszaru działania grupy” poprzez inwestycje w kościoły w Międzyrzeczu (200 tys. Zł), Pszczewie (200 tys. Zł, Maszewie (180,653, 70 zł) i kilku innych lokalizacjach. Jak to się  ma do gorzowskiej dyskusji o lokal dla „CARITAS”-u ? Historia pierwszych chrześcijan uczy, że nie zawsze śmierć jest unicestwieniem, a klęska porażką. Tym razem Kościół dostał szansę na bycie uboższym o jedną nieruchomość w Gorzowie, a to przecież jest najważniejsze, bo kolejne obiekty, lokale i dotacje, mogłyby go tylko sprowadzić na manowce. Pałac Biskupi w Gorzowie to doskonałe miejsce zarówno na dożywianie dla ubogich, jak też na noclegownię, chyba iż ubodzy nie są go godni, bo w przeciwieństwie do duchowieństwa - są głodni ...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...