Są tak różne jak
zima i lato, plus i minus, łączy je wyjątkowa uroda oraz fakt, że obie pełnią
rolę „awersa” i „rewersa” tej samej monety: postrzegania zmian politycznych po 1989
roku oraz siebie w społeczeństwie obywatelskim. Teoretycznie „awers” jest ważniejszy, ale w tym tym
konkretnym przypadku był po prostu bardziej krzykliwy i mniej okrzesany. Dwie
równieśniczki, dwie konkurujące uczelnie, jedno miasto i totalna przepaść
kulturowa…
Chwilowo „zły
pieniądz” wyparł ten lepszy, ale oliwa zawsze sprawiedliwa. „Dlaczego udaje pan patriotę, a jest pan
zdrajcą Polski” – wypaliła do premiera Donalda
Tuska w maju br. 17–letnia uczennica liceum przy ul. Przemysłowej Maria Sokołowska, na co dzień córka
zasłużonego opozycjonisty i przedsiębiorcy Kazimierza
Sokołowskiego. Zachowanie dziewczyny wzbudziło sensację, a ona sama stała
się gwiazdą internetowych portali – tych prawicowych, ale również plotkarskich.
„Ta dziewczyna okazała się zwyczajnie niewykształcona,
żeby nie powiedzieć głupia” – skonstatowała komentatorka życia sław i
celebrytów Karolina Korwin-Piotrowska.
Sama Sokołowska nikomu wcześniej znana nie była, swoich poglądów nie
uzewnętrzniała, a cała akcja wyglądała na tani heppening na miarę gorzowskiej
prawicy. A jednak - odwracając stare powiedzenie: mysz urodziła górę. Nie
byłoby w tym nic dziwnego, gdyby na przeciwległym biegunie nie było kogoś
takiego jak wyjątkowo utalentowana równieśniczka „Marysi” – Sandra Stadnik. Na co dzień uczennica
gorzowskiego liceum przy ul. Puszkina, laureatka wielu konkursów, autorka
niezwykłego opracowania na temat gorzowskiej komunikacji miejskiej, marszałek
XIX sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży, a od kilku dni członkini Europejskiego
Parlamentu Młodzieży. Gdy język „dyskursu” Marysi Sokołowskiej z premierem
Polski uległ prostackiemu uproszczeniu aż po granice knajactwa, sposób
artykułowania opinii przez Sandrę Stadnik, to powiew kultury,
błyskotliwości i klasy. Pierwsza zrobiła „karierę” dzięki chamstwu, druga robi
karierę dzięki ciężkiej pracy. Jak ocenia zachowanie swojej równieśniczki ? „To zwykły brak erudycji, kultury oraz
umiejętności zachowania się. Tego jej zabrakło, ale widzę iż nie brakuje jej
parcia na szkło” – mówi Stadnik. Sporo w tym racji, a polityczni demiurdzy
kariery Sokołowskiej zapominają, że – tutaj za Juliuszem Słowackim – łatwo jest wyrwać dziewczę z prowincji, ale
trudno wyrwać z jej serca i umysłu prowincję. Pierwsze próbki już za nami. „Większość ludzi starszych ma niechęć do
Żydów, nie ukrywam, że ja również. Żydzi zapracowali sobie porządnie na taką
opinię. Rozpijali Polaków podczas zaborów, zdradzili Polskę” – napisała onegdaj
w internecie. „Nie wiem co na to jej
rodzice i nauczyciele, ale ja szybko zajęłabym się szkołą w której tolerowane
są takie brednie” – uważa Korwin-Piotrowska. Co na to rodzice ? „Niech mi Tusk powie, ze lubi Marysię, albo
Michnik, że lubi Kaczyńskiego, a Palikot abp Michalika” – konstatuje w
sobotniej „Gazecie Wyborczej” ojciec K. Sokołowski. Nauczyciele ? „Szkoda mi teraz trochę tej dziewczyny, bo
wyskoczyła z głupia frant, a przecież wiadomo iż była ustawiona” – mówi nauczyciel,
który chce zachować anonimowość, bo uważa iż dziewczyna jest wartościowa, ale
obecnie jest wykorzystywana przez innych. Inaczej niż Sandra Stadnik, która
aspirując do roli członka Młodzieżowego Parlamentu Europejskiego napisała
kilkustronicowy esej w języku angielskim na temat 25 lecia wolnej Polski – tej samej,
którą rodzina Sokołowskich niestety postrzega tytlko przez pryzmat „Magdalenki”, „Okrągłego Stołu” oraz obalenia najbardziej leniwego premiera w
historii Polski, jakim był mec. Jan
Olszewski. „Cóż, ona występuje w
<Pudelku>, a mnie tam nie ma i mam nadzieję, że nigdy nie będzie. Ja
cenię sobie funkcję marszałka Sejmu Dzieci i Młodzieży oraz dostanie się do
ekstraligii tych, którzy będą w europejskim parlamencie młodzieży, a ona
okładkę <wSieci>” – błyskotliwie ironizuje uczennica „Puszkina” S.
Stadnik. Ona sama żadnego „manifestu” jeszcze nie sformułowała, bo od dawna go
posiada i konsekwentnie realizuje. „Uczyć
się, doskonalić i być najlepszą wszędzie gdzie jestem, bo tylko wtedy przysłużę
się miastu i Polsce. Chcę być najlepsza, bo wtedy będę przydatna dla innych i
dla kraju. To jest mój patriotyzm” – dodaje. Uczennica „z Przemysłowej” ma
inne postrzeganie patriotyzmu. „Poszłam
na spotkanie, bo chciałam powiedzieć panu Tuskowi, że jest zdrajcą(…). Nie
chciałam mu tego wykrzyczeć, bo to by źle rzutowało na prawicę, dlatego
wymyśliłam, żeby to było takie bardziej wyrafinowane. Dlatego właśnie zapytałam
go: <Dlaczego udaje patriotę, a jest zdrajcą Polski?>” – mówiła w
rozmowei z Rafałem Zapadką. Kilka
dni temu pojawiła się u boku szefa PiS Jarosława
Kaczyńskiego, ale wydaje się, że manipulujący nią „macherzy” zapomnieli, że nic nie sprzedaje się lepiej, niż błędy,
potknięcia i upadki tych, którzy zbyt szybko chcieli zabłysnąć. Prawdziwi
Polacy nigdy nie „wygarniają” i nie
mówią innym, kto jest prawdziwym Polakiem, a kto nim nie jest. „Co zamierzasz
robić w przyszłosci?”– zapytał Zapadka. „Nie
potrafię wskazać jednej rzeczy, chcę być śpiewaczką, modelką, artystką, pisarką,
zajmować się fotografią(…). Chcę chwalić Boga swoimi wierszami” –
odpowiedziała, jakby zapominając o młodopolskim malarzu, który szkicował Jezusa na kolanach, ale mu nie
wychodziło, bo w tej pozycji nie robił tego dobrze. Wtedy Jezus mu powiedział: „Wstań i po prostu mnie dobrze maluj, a nie klęczysz i klęczysz, gadając
o miłości do mnie”. Sandra stadnik ma tu więcej argumentów, jest mocno
wyprostowana i wie, gdzie chce w życiu zajść. „Nie interesuje mnie bylejakość, ale doskonałość. Może zabrzmi to
głupio, ale chcę być najlepsza i po skońćzeniu studiów zajmę się polityką”
– puentuje. Różnica ogromna, ale to nie wszystko. „Żydzi sami siebie ładowali do pieców w obozach koncentracyjnych” –
napisała niegdyś Sokołowska, co z radością wyciągnęły jej ogólnopolskie media. Brzmi
znajomo jak z pamiętników dr Josepha
Goebbelsa z 1927 roku. „Nasi dzielni
młodzieńcy wyciągają z autobusu jakiegoś Żyda. Jak ja lubię tych chłopaków!
Wprawimy w ekscytację cały Berlin” – napisał. Kiedyś wyznacznikiem bycia
wyjatkowym wśród młodzieży były oceny, umiejętności, dokonania oraz sukcesy, a
teraz wystarczy napluć w twarz premierowi rządu…