Przejdź do głównej zawartości

Komarnicki w Radiu Gorzów: Nie będąc solistą, mogę obiecać więcej !

O politycznych wyborach, kolejnej próbie zaangażowania się w politykę, propozycjach nie do odrzucenia oraz wyborach prezydenckich w Gorzowie. Wywiad udzielony redakcji Radia Gorzów wskazuje, że kandydat czuje się pewny zwycięstwa i chyba tego akurat może być pewny. Inaczej z byciem w opozycji, co dla niego jest stratą czasu – może się okazać iż dla bycia w koalicji rządzącej, będzie zmuszony do zmiany klubu politycznego. Na szczęście tutaj również nie jest ortodoksem i niczego nie wyklucza ...
Wywiad stanowi większą częśc rozmowy, którą red. Daniel Rutkowski prze-
prowadził w dniu 22.08.2014 na antenie 

Rozmowa z WŁADYSŁAWEM KOMARNICKIM, byłym prezesem „Stali Gorzów” i kandydatem Platformy Obywatelskiej w wyborach samorządowych, którą na antenie Radia Gorzów, przeprowadził red. DANIEL RUTKOWSKI.

Radio Gorzów: Czy ja już mogę dzisiaj przedstawic Pana jako kandydata Platformy Obywatelskiej do Sejmiku Wojewódzkiego, oficjalnie ?
Władysław Komarnicki: Wie pan, gdybym nie chciał panu odpowiedzieć tak do końca, to powiedziałbym tak politycznie, że to jeszcze kształtowane są listy, że jeszcze listy nie są zatwierdzone, ale pan mnie zna wiele lat i nigdy nie byłem hipokrytą. Oczywiście, że mam propozycję, żeby startować z jedynki  z naszego okręgu tutaj na północy.
R.G.: Mówił o tym kilka dni temu oficjalnie na naszej antenie prezydent Gorzowa. Takie nieoficjalne informacje oczywiście docierały do nas. Co spowodowało, ze akurat Platforma Obywatelska, listy tej partii, przecież mówiło się, że jest pan jedną nogą w stowarzyszeniu „Lepsze Lubuskie” ?
W.K.: Wie pan, ja jestem pragmatykiem. Jestem przede wszystkim działaczem gospodarczym, przedsiębiorcą i wiem doskonale, że jeżeli cokolwiek w życiu można osiągnąć, to można osiągnąć kiedy ma się na to wpływ. Nigdy mnie nie interesowało i nie będzie interesować bycie na przykład w jakimś ugrupowaniu, które przechodzi do opozycji, dlatego, że uważam iż to jest trochę strata czasu. Ci politycy, którzy z tego żyją i świetnie się tym karmią, bawią, opowiadają nieraz dyrdymały, bo opozycja ma to do siebie, że ma wszystko krytykować i mówić, że by zrobiła to lepiej.  Natomiast, z uwagi na mój dostojny wiek, chciałbym coś w życiu po sobie jeszcze zostawić. Wie pan, to jest normalne, mówiłem o tym już publicznie na spotkaniu z premierem, że ja zawsze głosowałem na Platformę Obywatelską, a nie zawsze platforma była przyjazna mnie. To są dwie różne rzeczy. Kiedyś dłużej o tym porozmawiamy.
R.G.: Nie ma pan jednak pewności czy platforma nie trafi do opozycji. Jeśli chodzi o sondaże, to one nie są dla platformy najlepsze...
W.K.: Wie pan, nie sztuką jest wejść z poręczenia partii, bo przypominam iż jestem bezpartyjny. Nie sztuką jest wejść, gdy jej notowania są na poziomie 40, 45 czy 49 procent, ale sztuką jest wejść, wesprzec swoją osobą wówczas, gdy nie do końca wysokie są notowania. Natomiast ja nie wierzę w to, że platforma w naszym Lubuskim nie będzie tym, która będzie tworzyła koalicję. Dlatego, że uważam osobiście, że dokonane rzeczy, to co słyszę i czytam, ten dorobek, zostanie doceniony i platforma będzie kształtować koalicję.
R.G.: Wchodzi pan drugi raz do tej samej rzeki. Rok 2011 – zarząd krajowy PO zdecydował, że w wyborach do Senatu wystartuje właśnie z list Platformy Obywatelskiej. Potem nagle zmienił tą decyzję, właściwie w ostatniej chwili. Nie spażył się pan jeszcze na platformie ?
W.K.: Jak sam pan widzi, trochę odwróciły się relacje. Kiedyś ja byłem proszącym do platformy, dzisiaj mnie platforma prosi.
R.G.: Czyli to była inicjatywa ze strony partii ?
W.K.: W stu procentach i to były osoby, którym się raczej w państwie nie odmawia.
R.G.: Przegrałem z wielką strukturą partyjną” – tak wtedy pan mówił po przegranych wyborach do Senatu. „Poza tym jeżdżąc po tych mniejszych aglomeracjach nie mogłem obiecywać cudów na kiju”. To teraz jak pan będzie w platformie to będzie pan obiecywał cuda na kiju ?
W.K.: Ja nie jestem w Platformie Obywatelskiej. Przypominam panie redaktorze, że jestem bezpartyjny i Platforma Obywatelska zaprosiła mnie, prosząc bym ją wsparł, ale przede wszystkim, mnie nie interesuje sama partia. Mnie interesuje to, co się nazywa: mieszkańcy regionu północnego. Zapewniam pana...
R.G.:  ...teraz może pan obiecać więcej ?
W.K.: Myślę, że teraz, nie będąc solistą, mogę obiecać więcej, wszakże pod jednym warunkiem, pan słusznie zauważył, platforma powinna być liderem tej koalicji, która będzie rządzić na terenie naszego województwa.
R.G.: Jak się będą układały pana relacje z panią senator Heleną Hatką ? Trzeba będzie współpracować z Platformą Obywatelską.
W.K.: Wie pan co, pani senator Hatka ma swoje zajęcie, a ja będę miał swoje zajęcie. Nie jestem...
R.G.:  ... nie oceniał pan dobrze pracy pani senator ?
W.K.: A myślę, że ocenić panią senator, ocenią ją ci którzy na nią głosowali po skończonej kadencji. Ja tylko chcę powiedzieć jedną rzecz: idąc do sejmiku, czytaj naszego parlamentu wojewódzkiego, bedę chciał pokazać, że Władysław Komarnicki nie idzie tam po jakieś grosze, tylko idzie po to, żeby coś po sobie zostawić. Zobaczymy, idę z dużym zaciekawieniem
R.G.: Jako potencjalny przedstawiciel w sejmiku będzie pan musiał współpracować z parlamentarzystami. Mówił pan, że ta północna część, to smutne jest dla północnej części regionu, że ma tylko dwóch mało znaczących posłów. To nie ułatwi współpracy z poseł Sibińską i posłem Pahlem ?
W.K.: Z jedną osobą znam się i z drugą, znają doskonale mnie. Myślę, że ta współpraca w ramach tego co powiadam, co się nazywają mieszkańcy, powinna mieć miejsce. Byliby chyba nieprzytomni, gdyby nie współpracowali , zapraszając mnie zresztą do sejmiku. Więc ja sobie nie wyobrażam, by ktokolwiek mi dzisiaj w platformie cokolwiek odmówił, skoro zostałem zaproszony. Ludzi, których się zaprasza, raczej się wsłuchuje w nich.
R.G.: Mówi pan panie prezesie, że nie będzie miał legitymacji partyjnej ?
W.K.: Tak
R.G.: Nie wchodzi pan do struktur Platformy Obywatelskiej ?
W.K.: Nie wchodzę.
R.G.: Pamiętam poranek powyborczy, kiedy pan mówił, że ma pan już dość polityki i definitywnie wykluczył pomysł jeśli chodzi o kolejny start w kolejnych potencjalnych wyborach.  Co się zmieniło ?
W.K.: Absolutnie nie ma pan racji, jak zapewne pan wie, bo pan też jest dziennikarzem politycznym i śledzi pan życie nasze, praktycznie rzecz biorąc inicjatywa, która ostatnio szczególnie przez premiera została zainicjowana w naszym kraju. Po prostu pan premier rozstrzelnia trochę, mówiąc językiem budowlanym: rozbetonowuje ten partyjny taki beton, który zamknął się sam w sobie. Zobaczył, że trzeba przewietrzyć  trochę Platformę Obywatelską i jak zapewne pan śledził rozmowę premiera z panem Dutkiewiczem, który mnie popierał do Senatu jak szedłem, przewietrza trochę platformę, dopuszcza trochę świeżej krwi, świeżego powietrza. To tylko ta jedna przyczyna skłoniła mnie, żeby jeszcze raz spróbowac.
R.G.: Moze premier łapie się ostatnich pomysłów jak utrzymac platformę na powierzchni ?
W.K.: Cokolwiek by powiedzieć, to nie idę do platformy robić karierę. Idę przede wszystkim żeby wspierać  to, co zawsze było utyskiwaniem na północy tutaj w pańskim radiu. Kłócono się, mówiąc iż północ przegrywa z południem. Chcę tego dotknąć.
R.G.: Pamięta pan takie słowa, swoje słowa: „Dzisiaj koń z napisem <Platforma Obywatelska> wygrałby wybory”?
W.K.: A widzi pan, dzisiaj tego nie ma. W związku z tym, tym bardziej jestem ciekawy, czy rzeczywiście trzy lata temu tak było.
R.G.: Mówił pan też o dostojnym wieku: „Muszę się zastanowić, czy jest sens się szarpac nawet w słusznych sprawach”. Czyli co, jest sens i żona pozwoliła, bo też pan mówił, że czeka pan na decyzje zony?
W.K.:Wie pan, to były najtrudniejsze dla mnie negocjacje.
R.G.: ...
W.K.: Żona...
R.G.: Yhm, co powiedziała ?
W.K.: Hmm, jesteś dorosły i rób jak uważasz.
R.G.: Dobrze. Teraz jako człowiek, który startuje z listy Platformy Obywatelskiej, kogo będzie pan wspierał w wyborach prezydenckich: poseł Krystynę Sibińską czy prezydenta Gorzowa ?
W.K.: Gdybym szedł z platformy do miasta, to takie pytanie mógłby mi pan zadać. Ja idę przede wszystkim jako sejmik, mnie interesuje okręg i raczej się zajmę okręgiem niż samym miastem. Nie mam najmniejszego obowiązku kogokolwiek wspierać.
R.G.: Czyli nie zaangazuję się pan tutat w kampanię wyborczą?
W.K.: Gdybym szedł do miasta, obojętnie z jakiego ugrupowania, to musiałbym się zaangażować. Ja się nie muszę angażować w żadną z osób, natomiast nie chcę popełniać tego błędu jaki popełniłem trzy lata temu. Miałem tu rewelacyjny wynik  w Gorzowie. Gorzowianie bardzo ładnie mnie tutaj wymianowali w głosy. Będę starał się w kampanii przede wszystkim skupić na takim szlaku: Kostrzyn, Witnica, Strzelce...
R.G.: ...tam, gdzie nie udało się jak startował pan do Senatu ?
W.K.: Tam, gdzie można powiedzieć, bardziej głosowali na urzędnika państwowego niż na działacza społecznego.
R.G.: Pociągnął pan do PO za sobą Jerzego Wierchowicza ?
W.K.: No nie, nie, nie. Panie redaktorze, nie wolno panu tak mówić. To jest bardzo niezależny człowiek, który jest myślącym człowiekiem i sam podejmuje decyzje.
R.G.: Ale to jest również pana przyjaciel, nie tylko od gry w tenisa ?
W.K.: Tak, my się przyjaźnimy. Nie jest to dla nikogo tajemnicą, a ja jestem dumny z tej przyjaźni. Natomiast zapewniam pana, ze Jerzy Wierchowicz jest osobowością taką, że podejmuje decyzje bez czyjegoś podszeptu. Byłbym ostatnim człowiekiem, który by się do tego przyznawał, że ja go do czegokolwiek namawiałem. To jest na tyle mądry człowiek, że wie co robi i czyni.
R.G.: Nie wierzę, ze nie było żadnych rozmów.
W.K.: Rozmowy są zawsze, często na korcie. Po skończonym pojedynku rozmawiamy o różnych sprawach lub na spotkaniach towarzyskich , ale nie były to znaczące rozmowy, które miałyby wpływ na to, czy Jerzy Wierchowicz zostanie w komitecie prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka czy odejdzie. Zapewniam pana, że to jest za duża osobowość, żeby jemu nakazać cokolwiek.
R.G.: A jak zareagował sam prezydent na informację o pana przejściu do Platformy Obywatelskiej i Jerzego Wierchowicza ?
W.K.: ... Mogę powiedzieć  tylko tyle, że z panem prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem łaczy nas to co się nazywa takim fajnym pomostem: nas zawsze łączyło to, zeby wspólnie zrobić coś ważnego i dużego dla miasta. Zapewne jak mnie pan jeszcze raz zaprosi, mogę powiedzieć co żeśmy razem zrobili. Zrobiliśmy wielkie rzeczy, ale to nie jest tak, że jesteśmy już związani do grobowej deski. Przecież ludzie mają to do siebie, są niezależni, że każdy może też iść swoją drogą. To nie ma jedno z drugim nic wspólnego. Natomiast zapewniam pana, że ktokolwiek będzie prezydentem, z panem prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem, jeżeli będę pomocny dla naszego ukochanego miasta, napewno zrobię wszystko.
R.G.: Powróćmy jeszcze do Platformy Obywatelskiej. Nie oszczędzał pan krytyki rządowi, jeśli chodzi o te kwestie gospodarcze. Pamiętamy, tu w tym studiu też, dużo cierplkich słów...
W.K.: ...Oczywiście...
R.G.: ...Jak pan sobie teraz poradzi z tą krytykę ?
W.K.: Będę cały czas krytykował, bo ja mam taki charakter i ja go nie zmienię. Ja jestem doświadczonym człowiekiem, przesiedziałem w gospodarce i nadel siedzę, bo to nie jest tak, że ja odszedłem, dlatego przypominam, że bardzo czynnie działam w swojej firmie jako przewodniczący rady nadzorczej i udziałowiec oraz twórca tej firmy. Jestem też w radzie nadzorczej takiej firmy giełdowej w Katowicach u mojego wspólnika. Na co dzień i na bieżąco wiem jakie kity są robione i będę o tym głośno mówił. Jak zapewne pan pamięta w filharmonii zwróciłem uwagę premierowi, nie obawiając się, że nie słucha tego co mówią ludzie gospodarki. Panie Danielu, chcę panu powiedzieć, że tak naprawdę największą partią w tym kraju, która trzyma go na plecach, to są średni i mali przedsiębiorcy. W ich imieniu będę mówił bardzo dużo na ten temat. Wrócę do tego co mówiłem w mojej kampanii, a mianowicie na temat ustawy o zamówieniach publicznych.
R.G.: Właśnie, z jakim pomysłem idzie pan do sejmiku ? Oczywiście będziemy o tym mówić, bo kampania dopiero się zaczyna. Te najważniejsze pomysły ?
W.K.: Najważniejsze pomysły: idę do sejmiku, czytaj naszego parlamentu wojewódzkiego i będę chciał się upominać o to, co się nazywa rzetelnym podziałem ogromnych środków, które będą za chwilę dzielone.
R.G.: Czyli będzie pan pilnował interesu północnej części województwa ?
W.K.: Bedę nie tylko pilnował, ale będę starał się rzetelnie... Widzi pan, ja mam dzisiaj taką pozycję, ja nie byłem proszącą osobą, to mnie proszono, żebym ja jednak wziął to poręczenie i poszedł do sejmiku. To jest całkiem inna pozycja porszę pana. Będę starał się, zresztą przy rozmowach wyraźnie powiedziałem, że mnie interesuje rzetelny, bardzo rzetelny podział tych środków. Nawet powiem panu szczerze, że zanim podjąłem decyzję, długo rozmawiałem z panią marszałek Elżbietą Polak, którą znam przeszło 20 lat.
R.G.: Pani marszałek powinna czuć się zaniepokojona ?
W.K.: Nie, pani marszałek zna Władysława Komarnickiego i wie, że ja z głupstwami nigdy do niej nie przyjdę.


Rozmowa miała miejsce na antenie Radia Gorzów w dniu 22.04.2013.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...