Przejdź do głównej zawartości

Musiałowicz: "On cenzuruje". Orwell: "Raz się skurwicz, kurwą zostajesz"


„Każdy pies hodowany pod szafą wyrasta  co najwyżej na jamnika” – mawiał Stefan Kisielewski – raczej odległy ideowo redaktorowi echogorzowa.pl. Jesli ktoś przez kilkadziesiąt lat życia pisał „pod cenzurę”, gdy sam otrzymał możliwość adjustacji tekstów innych, zawsze będzie tylko dziennikarskim „jamnikiem”: puszczam to co warto, co nie przeszkodzi w pozyskaniu reklamy i nie zepsuje relacji z przyszłymi „mocodawcami”...

Nie pierwszy raz stare przyzwyczajenia wzięły górę nad rze-
czywystymi umiejętnościami, których odmówic red. Delije -
wskiemu nie można. Szacunek za założenie dobrego portalu
się należy, a reszta to już bez komentarza ...
...ale na wszelki wypadek bedę udawał bezstronność i niezależność, choć w stu procentach wyczerpuję znamiona konstatacji Georga Orwella: „Raz się skurwisz – kurwą zostaniesz”. Gdy proceder trwa lat kilkadziesiąt, komentarz wydaje się zbędny. Klientów nie brakuje, ale reputacja też nie ta, co po studiach. Zainteresowany zawsze takiej postawie zaprzeczał, a niegdyś zażądał nawet od blogu Nad Wartą przeprosin za rzecz oczywistą: podnoszone przez niektórych dziennikarzy łamanie dziennikarskich kręgosłupów w okresie, gdy był szefem redakcji Radia „Zachód”. Teraz wszystko staje się jasne - kolejny publicysta portalu echogorzowa.pl publicznie ogłasza iż redaktor Jan Delijewski cenzuruje i manipuluje. Informuję wszystkich, iż opublikowany tekst nie jest mojego autorstwa i stanowi cyniczną manipulację red. Delijewskiego podpinania pod moim nazwiskiem. Wkrótce wybory, więc podobnych wrzutek pojawi się pewnie więcej” – oświadczył społecznik, publicysta i szef Stowarzyszenia na Rzecz Zawarcia Grzegorz Musiałowicz. Poszło o tekst, który red. Delijewski cynicznie ponownie zredagował pod linię „swojego myślenia”, a następnie opublikował na swoim "największym w Gorzowie" portalu, promowanym przez niektóre media jako „największa gazeta internetowa w mieście”. Publicysta i społecznik G. Musiałowicz nie ma watpliwości: „Zmanipulował, przeinaczył, bo miał w tym interes”. To nie pierwsza taka sytuacja. Kilka miesięcy temu niemal identyczny komunikat opublikował były radny i szef Forum Gorzowa Artur Radziński. „Nie będę już publikował w portalu pana Delijewskiego, który cenzuruje teksty” - oświadczył polityk, a jego teksty były, są i będą od tego czasu – bez cenzury i bez względu na treść – publikowane na blogu Nad Wartą: bo ma większą ilość odsłon, lepszy "target" oraz nie prowadzi działalności komercyjnej, choć nie ukrywa stronniczości. Nie jest błędem posiadanie poglądów, ale ich ukrywanie i ciche cenzurowanie tekstów mądrzejszych od pisanych przez siebie. Pan Delijewski egzaminu z wolności mediów nie zdał, a niektórym jego współpracownikom - notabene profesjonalistom jak red. Leszek Zdjoić, zapewne jest za szefa głupio. Szkoda, że dobry portal okazuje się miejscem, gdzie cenzura po raz kolejny staje się standardem. Niestety dotknęła ludzi raczej o stonowanych poglądach i umiarkowanej ekspresji publicystycznej. Tym samym mocne stwierdzenia nie dotyczą red. Delijewskiego ad personam, ale ad meritum - sposobu traktowania przez niego publicystów, którzy - mimo posiadania odmiennych poglądów - w dobrej wierze chcieli u niego publikować. On sam ma prawo do poglądów i powinien je posiadać, ale nie powinien udawać, że ich nie ma i po cichu cenzurować innych ...
 
 
Nad Wartą przeprasza za dosadnosc stwierdzeń poprzez użycie w tekście słów powszechnie uznanych za brzydkie, ale stanowią one cytaty G.Orwella, a także wielu znamienitych publicystów: od Stefana Kisielewskiego, a na Waldemarze Łysiaku kończąc.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...