Gdy wszyscy myślą podobnie, zazwyczaj z myśleniem jest kiepsko. Nie
inaczej z krytyką, gdy łatwo jak śmieci i zdechłe ryby, płynąć z publicystycznym
prądem. Krytycy prezydenta
Gorzowa biją na alarm, że chce przeznaczyć na organizację Dni Gorzowa okrągły milion.
Ten i wiele innych tematów – aby pozostać w prawdzie – aż się proszą o
wydobycie z nich nonsensu i obnażenie hipokryzji, by zadać kłam oszczercom,
którzy zapomnięli jak było onegdaj...
![]() |
FOT.: Autor Jacek Wójcicki/Facebook |
...wszak przeciwnicy prezydenta Jacka Wójcickiego mocno się
zagalopowali, tak dobrze destylując „showmeńskie
fanaberie” poprzednika - niczym „bigosy z Kwadratu” denaturat przez chelebek - że wszyscy gotowi uwierzyć iż Tadeusz
Jędrzejczak był włodarzem ascetycznym, oszczędnym, a wydatków na zbytki
unikał, niczym senator z Wieprzyc przesady.
Przy całej przaśności prezydenckich pomysłów oraz jego zamiłowania do miejsko-wiejskich
„potupańców”, nawet w
połowie nie wszedł jeszcze w buty, które nosił Jędrzejczak. Prawda wyparowała
więc w kotle z werbalną miksturą, która
służy raz to jako lustro – by niczym w kałuży ujrzeć tam gorsze oblicze
Wójcickiego, a lepsze siebie, a innym razem – jako płyn do oblewania go tym, co
w rękach jego adwersarzy od miesiecy jest doskonałą bronią: pomyjami.
A przecież w przeszłości było i śmieszniej, i gorzej i znacznie drożej,
a już na pewno nie dla wszystkich, lecz tylko wybranych. Działania poprzedników
Wójcickiego – o czym zdają się zapominać jego przeciwnicy – psują czystość
narracji o rozrzutnosci.
Nikt już chyba nie pamięta, że 9 lat temu miasto wydało prawie milion z
budżetu tylko po to, by w hali targowej za bagatela 60 złotych od głowy, trzy
tysiące osób mogło wysłuchać kontrowersyjnego „Habitatu” Piotra Rubika. „Dzięki temu utworowi przejdziemy do historii, a o mieście zrobi się
głośno w całym kraju” – mówił wówczas prezydent Jędrzejczak, którego słowa
łatwo dzisiaj skonfrontować z rzeczywistością.
Nie inaczej, a właściwie jeszcze gorzej, było z konceretem światowej
gwiazdy hip-hopu „50 Centa”, który miał wystąpić w 2008 roku na gorzowskim stadionie, a ówczesne
władze podpisały nawet stosowną umowę i wpłaciły pieniadze, lecz wszystko
skończyło się skandalem, stratą pieniędzy i dodatkowymi kosztami sądowymi po
stronie mieszkańców.
Temat Grand Prix lepiej pominąć, bo wszystko jest jasne.
Cieszą więc słowa władz miasta, które nia dają się medialnej
propagandzie niedaczników z tytułem „redaktor”, a wszelkiej maści komentatorów po prostu ignorują. „Dni Gorzowa nie będą kosztowały budżetu miasta milion, ale co najwyżej
czterysta tysięcy” – oświadczyła dyrektor Ewa Hornik. „Jak będzie trzeba, to wydamy dwa miliony.To nasze święto i mieszkańcom
to się po prostu należy” – stwierdził znów prezydent.
Krytyka „dziewic inteligencji” nie milknie, choć „rozpusta bezmyślności” ma się dobrze. Można często odnieść wrażenie, że skoro Jędrzejczak
nie jest już prezydentem, to warto uczynić go chociaż Bogiem, ale ten – jak wiemy
od Friedricha Nietzschego – „umarł”, więc apoteozowanie trupa, byłoby nie na miejscu, bez sensu i mało
polityczne. Nie dla oponentek Wójcickiego są więc mistyczne orgazmy świetej
Teresy z rzeźby Giovanniego Berniniego, ale co najwyżej „Pieta” Michała Archanioła, przy akompaniamencie tego
co obecnie na topie: „Gorzkie żale przybywajcie...”
Dni Gorzowa będą i już. A że „igrzyska” ?
Krytykować prezydenta Wójcickiego trzeba i jest za co krytykować, ale
kontestacja wszystkiego – byle mu dokopać – jest całkowicie bez sensu. To
polityczny onanizm z którego nie będzie zapłodnienia, a jedynie chwilowa
uciecha dla amatorów „sportu”, którym
fascynują się ludzie mało atrakcyjni.
Warto pamiętać, ze najlepszym afrodyzjakiem jest inteligencja...