Przejdź do głównej zawartości

Nie ma na nią mocnych, ale ona ma moc tworzenia...

Wokół inicjatyw Wojciechowskiej często roztacza się aurę ekscentryczności. Szczególnie emocjonalnie reagują wszelkiej maści zazdrośnice i zazdrośnicy, którzy sami niczego nie stworzyli, ale często przypinają jej łatę nachalnej, bezczelnej lub zbytnio bezpośredniej. Mocno to krzywdzące, bo inicjatorka Konferencji Kobiet od zawsze jest po prostu sobą, a swoją oryginalność i cechy charakteru wykorzystuje po to, by dać coś od siebie innym, gdy wokół panuje zasada: od innych dla siebie. Niczego nie musi, mogłaby „odcinać kupony”, bo nie jest tajemnicą, że politycznie -  robi więcej niż niejedna partia, a społecznie – nie mniej niż rzesza urzędników...


...którzy za Grażyną Wojciechowską  nie przepadają, bo jest ich „wyrzutem sumienia”, a przede wszystkim – w egzekwowaniu aktywności na rzecz słabszych - bywa bezkompromisowa, co  zresztą niesłusznie przypłaciła utratą posady wiceprzewodniczącej Rady Miasta, przy cichej akceptacji politycznych eunuchów z lewicy.

Kimś ważnym się bywa, a człowiekiem się jest” – powiedziała do minister Elżbiety Rafalskiej, która obok marszałek województwa Elżbiety Polak i prezydenta Gorzowa Jacka Wójcickiego, była jednym z honorowych gości XI Konferencji Kobiet, po czym wypowiedziała frazę, która wielu innym prowincjonalnym VIP-om powinna brzmieć  w uszach do dzisiaj: „To nie jest zwykła imprezka, którą trzeba zaliczyć, ale spotkanie zaangażowanych osób”.

Miała rację, bo przestrzeń publiczna pełna jest chętnie podejmowanych przez media tematów o seksualności kobiet, eleganckiej modzie dla laseczek do czterdziestki, spraw związanych z medycyną kosemtyczną lub relacjami damsko-męskimi, ale po macoszemu traktuje się to, co dla kobiet najważniejsze – zdrowie.

Ważne jest poczucie bezpieczeństwa w obszarze ekonomicznym, ale także szczęścia i zdrowia, którego często nie doceniamy i wiem co mówię, bo mam już swoje lata” – mówiła minister Rafalska. „Z premedytacją wykorzystuję urząd marszałka i kobiety dla kobiet i będą tak robiła cały czas” - to znów słowa marszałek Polak, która zwróciła uwagę, że „mężczyźni widzą dalej, ale kobiety głębiej”.

Ta głębia ma swój wymiar także w liczbach, bo Lubuskie to region, gdzie kobiety mają poważny wpływ na życie społeczne.  5 na 42 burmistrzów to kobiety, a spośród 40 wójtów 5 z nich, to panie. Jedyna kobieta starosta w województwie, to Małgorzata Domagała, a na 25 radnych Sejmiku Wojewódzkiego, spódnice nosi aż 9 rajców.

Gdyby spojrzeć na życie kobiet, to polityka dotyczy tylko ułamka z nich, a nawet te zaangażowane, czują przede wszystkim emocje. Nie dziwi więc tematyka konferencji w której dominowała problematyka zdrowotna, socjologiczna oraz społeczna. Szkoda, że nie było już na sali prezydenta Wójcickiego, gdy  dr Anna Czekrida z WSB prezentowała socjologiczny obraz kobiety oraz aspekty demograficzne, a wszystko w odniesieniu do Gorzowa. „Prognozy są nieubłagalne: w 2050 roku w Gorzowie będzie niewiele osób młodych. Liczba mieszkańców spadnie w tym okresie o 20 tysięcy, a główną przyczyną jest spadek dzietności” – mówiła rektor Czerkida, choć na sali nie było już żadnego z polityków - od Wójcickiego, przez Krystynę Sibińską, Roberta Surowca, a na Jerzym Ostrouchu kończąc – bo wybrali kuluarowe rozmówki przy braku szacunku dla tych, którzy byli najważniejsi.

Wszystko inaczej niż w przypadku głównej organizatorki, która dostrzegała nie tylko polityków, sponsorów oraz osoby znane, ale także samotnego Edmunda Przybysza, od lat zamieszkującego szpital, który każdej kolejnej kobiecie wręczał goździka i owoce.

 „Mundek od wielu lat w Dzień Kobiet przychodzi i wręcza kwiaty z pomarańczami i czekoladą. To wspaniały i dobry człwoiek” – mówiła Wojciechowska o człowieku, którego żaden inny polityk w Gorzowie przy takiej okazji by nie rozpoznał – bo nie wypada -  a tym bardziej, nie wymieniłby głośno w jednym szeregu z ministrami, posłami i radnymi.

Szukając przyczyn, które powodują iż Wojciechowska zawsze odnosi sukcesy, nie można pominąć rzeczy najważniejszej – ona pamięta dosłownie o wszystkich, którzy jej pomagają: sponsorach dużych i tych malutkich, urzędnikach bardzo ważnych i tych anonimowych, politykach z którymi sympatyzuje i tymi, którzy tylko jej pomogli załatwić sprawy organizacyjne. To wszystko powoduje, że nazwisko „Wojciechowska”, to jest marka sama w sobie, a darczyńcy mają pewność, że przekazane środki nie pójdą na marne.

Kiedy więc „tłuste koty” obżerały miejską kość – odpalając kolejne cygara na hasło: „Hulaj dusza, piekła nie ma” – Wojciechowska oddawała resztki swojej diety biedniejszym od siebie. Nie przeszkadzało i nie przeszkadza to jednak subarytom o lewicowym lukrze na zakłamanych ustach, ferować pod jej adresem opinii, że ciągnie publiczne dotacje na imprezę, gdzie głównym bohaterem jest ona sama. Co z tego, skoro nikt inny nie robi ułamka tego co ona, ale wielu jest chętnych do krytykowania tego.

Co takiego jest, że jak widzimy wybitnego człowieka, to albo go kochamy, albo nienawidzimy ?” – cytowała Wisławę Szymborską moderująca spotkanie Anita Kucharska – Dziedzic, a wszystko jak ulał pasuje do tych, co ujadają na aktywność Wojciechowskiej, choć nie dostrzegają własnego lenistwa. Można Wojciechowskiej nie kochać, ale nie można obojętnie przechodzić obok jej aktywności.

Kobiety bądźcie odważne!” – apelował prezydent Wójcicki, puszczając na koniec swojego wystąpienia filmik w którym najważniejszym przesłaniem dla malkontentów było stwierdzenie: „Pocałuj mnie w dupę!”...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...