Przejdź do głównej zawartości

Niech politycy nie robią z ludzi durni. Na luzie i ku przestrodze...

Niekiedy milczenie jest więcej niż złotem, a chcący obnażyć kłamstwa PiS-u, powinni uważać. Szybko może się okazać, że sami obnażą się w miejscu jak najbardziej publicznym, a prawda wyjdzie na wierzch, niczym trup z szafy lub UB-eckie kwity z Kiszczakowej kozety. Zaliczenie politycznego pudła, strąca z pudła powagi, a całość okazuje się medialnym chojraczeniem, ukierunkowanym na znokautowanie inteligencji słuchaczy.


Kiedy więc prawdomówność byłego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka zostaje zaaresztowana w domu, a jego powaga jest wylizingowana na potrzeby nowej partii, wola bycia przyzwoitym sataje się balastem.

Historia Jędrzejczaka dotyka problemu charakterystycznego dla wszystkich lokalnych polityków: typowej dla prowincjonalnych VIP-ów maniery prawienia rzeczy ze wszech miar słusznych, ale tonem tak patetycznym, przesadnie kapłańskim, że zwalniającym z myślenia. Wówczas łatwiej obrócić kota ogonem, powiedzieć w sposób odpowiedni dzisiaj, by dwa tygodnie później zmienić opinię o 180 stopni i dalej uważać się za człowieka poważnego.

W zorkiestrowanym jazgocie przeciw PiS-owi, łatwo się pogubić, zwłaszcza iż lokalni dziennikarze nie wiedzą o co pytają, a słuchacze w mieście nad Wartą, nie są zbytnio wymagający.
         
       Jestem zwolennikiem programu 500 plus. Rozwarstwienie społeczne, które w Polsce ma miejsce od wielu lat jest dramatyczne. Rzadko w którym kraju europejskim jest taka różnica dochodów i poziomu  życia miedzy ludźmi. Ja jestem za tym programem 500 plus i cieszę się, że do jego finalizacji dochodzi” – mówił 13 lutego br. w Radiu Gorzów były prezydent T. Jędrzejczak.

Była to wypowiedź zaskakująca - wszak w ustach polityka krytycznego wobec PiS-u - ale będąca demonstracją samodzielnego myślenia, a nawet nawet zwykłej przyzwoitości, która nie ma przymiotników: polityczna, lewicowa czy prawicowa. Szybko się jednak okazało, że albo pochwały są przedwczesne lub słuchający Jędrzejczaka wciąż dają się nabierać na te same numery.

Strumyk politycznej prawdy, zamienił się w rzekę cynizmu dwa tygodnie póżniej, a z tego samego studia w którym Jędrzejczak chwalił „500 plus”, wystrzeliła fontanna wodolejstwa i charakterystycznego dla lokalnych polityków ogłupiania ludzi.

 „Ten <Program 500 plus> nie jest żadnym programem. To jest wydawanie budzetowych pieniedzy wszystkich podatników: emerytów, pracujących i samotnych matek, a te pieniądze idą tylko do osób mających dwoje i więcej dzieci. To jest rozwarstwienie pomiędzy  tym co było obiecywane, a co zostało zrealizowane” – powiedział 27 lutego z rozbrajającą szczerością, a wiec taką samą jak dwa tygodnie wcześniej, gdy program „500 plus” wychwalał.

Do całości obrazu warto dodać, że wszystko wydarzyło się dwa dni po wstąpieniu przez niego do SLD, które chciał odbudowywać, a tego typu rachitycznymi postawami, buduje co najwyżej bylejakość. Nie wiadomo co jest większym obciachem: wspieranie lub krytyka PiS-owskiego programu, czy zmiany poglądów w zależności od tego, kiedy i w jakiej sytuacji się je wyrażało.


Nie o znęcanie się nad byłym włodarzem tu chodzi, ale o diagnozę choroby polityków w ogóle, którzy przyjmując narrację swoich ogólnopolskich liderów, na płaszczyźnie lokalnej przekraczają granice absurdu i kłamstwa.  Jędrzejczak ma dorobek i pozycję, które powodują, że mógłby sobie pozwolić na szczerość, a nie szczerzenie zębów, bo w przeciwnym razie – wszyscy zapamiętają jedynie długi nos...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...