Przejdź do głównej zawartości

Dlaczego senator Komarnicki nie był na posiedzeniu o ustawie "dezubekizacyjnej" ? Dosyć oczywiste...

Senator Komarnicki staje na głowie, by go uwielbiano i obnoszono wszędzie jak „złotego cielca”, stara się podkreślać swoją aktywność, ale gdy w trudnym dla Polski czasie kamery wszystkich redakcji skierowane są na Wiejską – gdzie obraduje Senat – a działacze Komitetu Obrony Demokracji protestują w obronie demokracji, on pojawia się na posiedzeniu dopiero trzy minuty przed 21-ą, a więc tylko na głosowania. Wszystko w obawie, iż dyskusja nad ustawą o „dezubekizacji” mogłaby wywołać wokół jego osoby niepotrzebną dyskusję, co i tak może się okazać nie do uniknięcia, ale już po ujawnieniu zbiorów zastrzeżonych Instytutu Pamięci Narodowej...


...o co apelował podczas dzisiejszej dyskusji w Senacie senator Grzegorz Bierecki. „Mamy w tej izbie gwiazdy działaczy PZPR, mamy działaczy PRON-u, I sekretarzy PZPR w zakładach. To są ci ludzie, którzy bronią swoich. Jedyne o co mam pretencje do PiS to, że ustawa nie została poprzedzona ujawnieniem zbioru zastrzeżonego IPN” – mówił senator PiS, a wtórował mu profesor Jan Żaryn: „Bez wątpienia ci, którzy są beneficjentami na dziś i do dziś, doskonale wiedzą, gdzie i w którym miejscu stanąć”.

Wcześniej, o rozszerzenie zakresu ustawy, by dotyczyła większej ilości osób w ciekawym i emocjonującym wystąpieniu zaapelował senator oraz szef lubuskiej Platformy Obywatelskiej Waldemar Sługocki. „Powinniśmy się zastanowić i rozszeszyć tą ustawę o kwestie związane z prokuraturami stanu wojennego” – mówił lubuski polityk, dając do zrozumienia, iż chodzi o byłego PRL-owskiego prokuratora a dziś posła PiS Stanisława Piotrowicza.

Czy efektem ustawy, która znajduje poparcie nie tylko po stronie żądnych zemsty i nienawiści polityków Prawa i Sprawiedliwości, lecz także wśród liderów opozycji od Platformy Obywatelskiej po Nowoczesną, będzie stygmatyzacja ludzi dawnego systemu – lub przynajmniej obnażenie o nich prawdy ? Oficjalnie nie ma żadnych dokumentów, choć poza dyskusją jest to, że byli beneficjentami poprzedniego systemu, stając się również „złotymi dziećmi” kapitalizmu.

Były I Sekretarz PZPR w gorzowskiej „Przemysłówce” - którą w latach 90-ych przejął - a dzisiaj senator Platformy Obywatelskiej Władysław Komarnicki jest w tej partii ciałem obcym, jakby nie pasując do ludzi, którzy komunizm znają z bolesnego doświadczenia lub podręczników. Dlatego na konfrontację i sluchanie Bogdana Borusewicza czy Jana Rulewskiego nie zdecydowal się i do Senatu przybył już po dyskusji, późnym wieczorem przed 21-ą wprost na głosowania.

A szkoda, bo mógłby wysłuchać swojego lubuskiego kolegi Roberta Dowhana, któremu partia nic nie dała, ale na wszystko musiał sam zapracować.

Moi koledzy narażali życie, byśmy mogli tutaj dzisiaj przemawiać. Ta ustawa jest przygotowana o 25 lat za późno, bo należało ją zrobić szybciej i rozliczyć tych, którzy kiedyś rozliczali ludzi <Solidarności> , a wtedy takich sporów by nie było. Nie stalo się tak i ludzie tamtego systemu, powiązani i uwikłani w różne rzeczy,  stanęli po tej samej stronie z tymi, którzy z nimi walczyli” – mówił dzisiaj zielonogórski senator i trudno mieć wątpliwości, że chodziło właśnie o Komarnickiego.

       Gdyby jednak ktokolwiek mial wątpliwości, to ciąg dalszy wystąpienia senatora Dowhana wyjaśniła wszystko: „Kiedy ludzie <Solidarności> doszli do władzy, wielu kolesi partyjnych przejęło przedsiębiorstwa, uwłaszczając się na majątku państwowym, przejęło inne interesy, ale zaczęli też udawać ludzi innych oraz prowadzić inne życie. Czasami na sali po jednej i drugiej stronie mamy ludzi, którzy w tamtym systemie dobrze sobie radzili i żyli, a dzisiaj po zmianie przefarbowali się i udają wielkich demokratów. Tak nie powinno być ! Mnie boli, gdy znam historię niektórych ludzi, którzy dzisiaj udają kogoś innego niż byli

PiS-owska władza jest zła, jej plany jeszcze gorsze i niebezpieczne, ale na kanwie walki o demokrację nie należy zapominać o tym, że mając jednego wroga przebranego w szaty „dobrej zmiany”, można nie dostrzec wilków przebranych w owczą skórę, którzy są dziś są po stronie demokracji. Warto przebaczać i zapominać tamte czasy, bo łatwo dziś oceniać, ale nie ma przebaczenia bez zadośćuczynienia i pełnego oczyszczenia, którego w przypadku senatora Komarnickiego jeszcze nie było, podobnie jak w przypadku prokuratora Stanisława Piotrowicza.

Lapidarnie ujął to w swoim wystąpieniu Dowhan: „Czas leczy rany i zabija historię, ale wielu ludzi nie poniosło za swoje działania żadnej kary. Chciałbym doczekać czasów, by takich ludzi, tak zwanych spasionych kotów, jak to powiedział jeden z tych, którzy chętnie zabierają tu głos jako inni ludzie, nie musielibyśmy tutaj oglądać. Jeśli ten zastrzeżony zbiór o którym mówił dzisiaj senator Bierecki ujrzy swiatło dzienne, to nie będziemy się bawić w kotka i myszkę, ale zobaczymy kto jest kim”.

Dla Komarnickiego rozpoczęła się walka  na śmierć i życie. Interesuje go wyłącznie zejście w chwale kogoś kim nigdy nie był, ale nawet jeśli mu się uda, to przegra po latach. Lepiej by opowiedział to wszystkim sam i za życia – szczerze i nie pod publiczkę jak w pseudoksiążce „W czepku urodzony” – bo inni mogą być mniej wyrozumiali niż blogerzy...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...