Przejdź do głównej zawartości

Ptaki nasrały„dobrej zmianie” do urzędu. Wojewoda nie daje rady i będzie robota dla prokuratora...

Bez patosu i wielkich słów – ta władza jest niebezpieczna. Dobrze, że ptasia grypa nie jest szkodliwa dla ludzi, bo gdyby tak było, to w konsekwencji nieudolności PiS-owskiego wojewody i jego służb, pomór dotknąłby niestety także ludzi. Korowód czterech zmian na stanowisku lekarza weterynarii w ciągu zaledwie dwóch tygodni, podobny w zakresie osoby odpowiedzialnej za sytuacje kryzysowe, likwidacja specjalistycznego magazynu, brak nadzoru nad wydziałem zarządzania kryzysowego oraz bałagan niezgodny z obowiązującymi procedurami – to tylko niektóre grzechy wojewody Dajczaka, któremu ideologia „wypaliła” zdrowy rozsądek, a partyjna nowomowa wyparła przestrzeganie procedur.


            „Wszystko jest pod kontrolą. Wszystkie służby, które są do tego powołane, muszą się wykazać tym, do czego są powołane” – to „błyskotliwie inteligentne” zdanie, wypowiedział dzisiaj w narodowym Radiu Gorzów wojewoda Władysław Dajczak.

Sam wykazał się dotychczas jedynie tym, iż w ciągu zaledwie trzech grudniowych tygodni w newralogicznym dla rozwoju ptasiej grypy momencie - z polecenia wojewody - Lekarz Wojewódzki Tadeusz Woźniak na stanowisku Powiatowego Lekarza Weterynarii w Powiecie Gorzowskim - bez pytania chociażby o opinię starosty – wymienił trzech kolejnych lekarzy. Co ważne, bez słowa uzasadnienia, już dziewięć dni od wykrycia pierwszego ogniska ptasiej grypy w gminie Deszczno, odwołany został dr Józef Jagódka – jedyny lekarz w regionie, który podobną akcję nadzorował w 2006 roku w Kostrzynie, a funkcję  lekarza powiatowego weterynarii sprawował przez ostatnie 18 lat.

         W akcji zwalczania grypy zastąpił go od 15 grudnia br. dr Andrzej Gembka, który jednak cztery dni później złozył rezygnację i bałagan wojewody odpowiedzialnego za bezpieczeństwo pozostał bez „kapitana”. 

          W tej sytuacji funkcję Powiatowego Lekarza Weterynarii powierzono dr Agnieszce Ląd, ale i ona widząc organizacyjny bałagan, nieprzestrzeganie procedur i brak nadzoru oraz koordynacji ze strony służb wojewody, dwa dni później złożyła dymisję. W tej sytuacji w przedświąteczny piątek obowiązki lekarza powiatowego przejął... Zastępca Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii dr Józef Malski, bo jego przełożony T. Woźniak – choć powołany na wniosek PiS-owskiego wojewody zaledwie w marcu – został 23 grudnia odwołany.

Tą ostatnią decyzję łatwo zinterpretować – sprawy nie idą dobrze i niezbędny był „kozioł ofiarny”, by skórę mógł ochronić wojewoda Dajczak. To jednak nic, bo im bliżej Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego, tym przysłowiowy „burdel” większy, ptasie kupy śmierdzą bardziej, a wszystko przyczepia się do nogawek PiS-owskich polityków, którzy pozbyli się ludzi kompetentnych, a władzę oparli na miernotach.

Ilustruje to słuszny zarzut, że pracujący przy akcji zołnierze nie mają odpowiedniego sprzętu, ot choćby rękawic do ładowania ptactwa. Mieliby, gdyby latem wojewoda nie nakazał w ramach oszczędności likwidacji Magazynu Wojewódzkiego w którym znajdował się sprzęt za blisko dwa miliony złotych do tego typu akcji, a który rozpłynął się, a magazyn świeci dziś pustkami.

Takie rzeczy nie miałyby miejsca, gdyby szefem Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego był szanowany profesjonalista Jarosław Śliwiński, ale wojewoda postanowił go wymienić na m.in. emerytowanego majora Wojska Polskiego, a od kwietnia br. na Krzysztofa Kołcza z Poznania, który większego pojęcia o administracji nie ma, a do akcji zwalczania ptasiej grypy przystąpił z hasłem: „Brałem udział w misjach”.

W tej misji nie brał dłuższego udziału, bo w szczytowym momencie nieradzenia sobie z ptasią grypą, wojewoda Dajczak „cichaczem” i w celu podzielenia się odpowiedzialnością za bałagan na koordynującego akcję wyznaczył wicewojewodę Roberta Palucha, a „prawą ręką” – choć niezgodnie z prawem: ustawą i zarządzeniem – uczynił dyrektora Biura Wojewody Waldemara Gredkę, który nie będąc członkiem Zespołu Zarządzania Kryzysowego, nadzoruje prace dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.

Calkiem inną sprawą są dezynfekujące maty bez nadzoru i ograniczeń prędkości, bo rzecz nie dotyczy już dróg gminnych i powiatowych, ale wojewódzkich i krajowych – a to wymaga innych ustaleń – które wymykają się ciasnym umysłom polityków PiS w Lubuskiem.

Powyższe wskazuje, że nie tylko zamach na demokrację i dyktatorskie zapędy PiS-owskiej władzy są niebezpieczne, bo o wiele bardziej niebezpieczna jest głupota i niekompetencja tych ludzi, którzy nie liczą się z procedurami i są po prostu dyletantami. Dobrze, że to tylko lub aż ptasia grypa, bo gdyby w Lubuskiem wykryto coś poważniejszego, dziś tego tekstu nie miałby już kto napisać, a tym bardziej go przeczytać. Przy tej władzy bylibyśmy trupami.

          Dowody ? Proszę bardzo: po takich wydarzeniach wojewoda powinien Wojewódzkiej Inspekcji Handlowej oraz innym służbom zlecić kontrolę jajek i drobiu w sklepach - do dziś nic takiego się nie stało, a wystarczy pójść na ryneczek przy ulicy Jerzego w Gorzowie, aby się przekonać, że handel kwitnie.

Miało być na medal i tak się to sprzedaje w mediach, ale to idzie pod prokuratora” – mówią rozmówcy Nad Wartą.

Wojewoda Dajczak wie, że to już początek końca, a wicewojewoda Paluch zdaje sobie sprawę, że od poczatku można było lepiej i inaczej, lecz po co podnosić skórkę od banana, skoro małpa z gabinetu naprzeciw może się na niej zabić...



Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...