Przejdź do głównej zawartości

Polowanie na samorządy. Oświadczenia majątkowe w roli ostrej amunicji w rękach "rycerzy dobrej zmiany"...

Wielką popularność zyskają oświadczenia majątkowe, które na obecnym etapie są dla rządzących jedynie źródłem wiedzy oraz miejscem „brudnych łowów”, ale już wkrótce będą pełnić rolę straszaków oraz ostrej amunicji na przeciwników. Skala błędów, tych drobnych i poważnych, jakie świadomie lub przez niechlujstwo, popełnili w oświadczeniach majątkowych gorzowscy urzędnicy i radni, jest ogromna. To dziwne, bo w czasach polowania na samorządy i mając na uwadze przykłady prezydent Łodzi oraz ekssenatora Piniora, powinni zachować szczególną staranność. Narazić się władzy zwykłym błędem i zostać okrzykniętym „aferzystą” jest dziś łatwiej niż kiedykolwiek.

Nie ujawnianie wszystkich dochodów, nie wykazywanie sprzedawanych lub nabywanych nieruchomości, brak informacji o wszystkich zaciągniętych kredytach, ukrywanie adresów posiadanych nieruchomości i kilkanaście innych nieprawidłowości: od unikania wskazywania majątku wchodzącego w skład małżeńskiej wspólnoty majątkowej, po błędy formalne – tego typu preteksty dali gorzowscy radni i urzednicy „rycerzom dobrej zmiany”w swoich oświadczeniach majątkowych.

Po zarzutach dla prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej w której drobne uchybienia posłużyły jako powód do próby odwołania jej, czy też wydarzeniach związanych z ekssenatorem Józefem Piniorem, politycy opozycji powinni być ostrożni.

Niestety, błędy w oświadczeniach gorzowskich radnych i urzędników, wskazują na coś całkiem innego: Marta Bejnar-Bejnarowicz, Ewa Hornik, Michał Szmytkowski -  cała trójka nie wykazała wszystkich swoich dochodów; dyrektor Barbara Napiórkowska – nie wykazała dochodów z tytułu sprzedaży nieruchomosci, podobnie zresztą jak dyrektor Tomasz Surdacki;  Mirosław Rawa, Marcin Kurczyna, Jerzy Wierchowicz, Piotr Zwierzchlewski – nie opisali dokładnie posiadanych nieruchomosci; Robert Surowiec – długi ciąg błędów i niedomówień, nie wyłączając z tego – podobnie jak w przypadku Rawy, Roberta Jałowego i Haliny Kunickiej – braku adresu zamieszkiwanej nieruchomości, co ma związek z poświadczaniem nieprawdy, iż mieszkają na terenie okręgów wyborczych z których byli wybierani. Wymieniać można dalej: Izabela Piotrowicz – oświadczenie złożone na nieprawidłowych drukach, Piotr Paluch – nie wykazanie tytułu prawnego posiadanej nieruchomości, Jerzy Sobolewski – nie omówione zgodnie z wymogami sprawy zwiazane z zadłużeniem, Jan Kaczanowski – wykazanie nieruchomości bez szczegółów co do jej stanu prawnego i wiele innych.

Kilkadziesiąt osób i w wielu przypadkach, to drobne błędy, ale dające prawo do zastanowienia się, czy niektóre informacje nie były zatajane świadomie. Inna sprawa, że niektóre są tzw. tajemnicą poliszynela i mogłyby być powodem do wygaszenia mandatów – przykład pierwszy z brzegu, to fakt, iż niektórzy radni łamią prawo oszukując wyborców oraz instytucje, że zamieszkują w Gorzowie, choć mieszkają na stałe w gminach Deszczno, Santok, Kłodawa, a nawet poza granicami kraju.

Jest i będzie w najbliższym czasie tak: najpierw skrupulatna kontrola, inwentaryzacja „haków”, prośba o wyjaśnienia i korektę, później dochodzenia i ostrzał poprzez przecieki do „Gazety Lubuskiej” i regionalnych mediów narodowych.

 Chodzi o zdezauowanie jak największej liczby tych, którzy w wyborach na różnych szczeblach, mogliby być konkurencją dla miernot z Prawa i Sprawiedliwości. Znając „grzeszki” gorzowskich samorządowców – od dziwnych unijnych dotacji, przez powiązania w spółkach, a na obrocie nieruchomościami i przetargach kończąc – do wyborów w 2018 roku uda się ustrzelić nie jedną osobę.

Ten rząd ma do zaproponowania uczestnikom życia publicznego bardzo wiele – sporej wielkości kij i nie mniejszą marchewkę. Swoi dostają „marchewę”  w postaci intratnych etatów w urzędach, agencjach i spółkach, a dla opozycji ciosany jest kij w postaci kontroli, dochodzeń, procesów i cichego marginalizowania.

Tylko "tyrając" samorządowców opozycji, słabi regionalni politycy „dobrej zmiany” – których synonimem jest Sebastian Pieńkowski czy Władysław Dajczak - będą mogli budować kontrast: my „uczciwi i bezinteresowni” oraz wy wiecznie i od zawsze kombinujący. Dobrą stroną akcji z oświadczeniami jest to, że oświadczenia majątkowe traktowane dotychczas przez samorządowców „po łebkach” – czego kontrola jest potwierdzeniem – zaczną być wypełniane zgodnie z ich przeznaczeniem i bez zbędnych kombinacji.

To wszystko to dopiero początek, bo cel jest polityczny – upolować i „ubrudzić” jak największą ilość polityków opozycji: tych krajowych, regionalnych i miejskich, a także związanych z nimi urzędników...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...