Przejdź do głównej zawartości

Laski idą do Rady Miasta

Nie jest prawdą, że uroda załatwia w polityce wszystko, ale nie do końca sprawdza się również teza, że bez wdzięku – ale tylko będąc mądrą i kompetentną – można podbić serca wyborców. Ludzie brzydcy mają „pod górkę”, ale brzydkie kobiety w polityce – bo nie jest tak iż brzydkich nie ma, a jedynie zaniednane – mają „przechlapane”...
               
Na górze: Marysia Sokołowska i Sandra Stadnik. Od lewej: Ewelina Wróbel,
Aleksandra Sibińska-Szadna, Izabela Piotrowicz i Grażyna Wojciechowska.
Tegoroczne kandydatki do Rady Miasta mają ostatnią szansę na to, by zauroczyć wyborców, owinąć ich sobie wokół palca, podbić ich serca i zniewolić na kilka kolejnych kadencji. Wszystko dlatego, że na politycznym widnokręgu jawi się absolutnie krajowa – jeśli nie europejska – superliga wprost z Gorzowa.
                Pierwsza ze wschodzących gwiazd to absolutnie utalentowana, a nawet mocno utytułowana Sandra Stadnik. Rok temu marszałek Sejmu Dzieci i Młodzieży oraz członkini Europejskiego Parlamentu Europejskiego. „Rozmawiałem z nią kilka razy i aż trudno uwierzyć, że można być tak młodą i uroczą nastolatką z tak ogromną wiedzą, której nie mają często nawet parlamentarzyści” – ocenia kilka swoich spotkań z S. Stadnik prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak. Tyle o inteligencji i wiedzy, ale przecież Stadnik jest po prostu piękna i zjawiskowa, a jej ambicje tylko dodają jej wdzięku.
                Druga ze wschodzących gwiazd urody i polityki, która może mocno zamieszać w przyszłości na lokalnej i krajowej scenie politycznej, to Marysia Sokołowska. Bohaterka skandalu i słów wypowiedzianych w stosunku do premiera Donalda Tuska: „Dlaczego udaje pan patriotę, chociaż jest pan zdrajcą Polski ?”. „Ta piękna Marysia to najlepszy prezent dla Jarosława Kaczyńskiego” – napisał w „Polityce” były ambasador i publicysta Daniel Passent.
                Tyle przyszłości, bo przed mieszkańcami Gorzowa teraźniejszość, a dokładnie wybory samorządowe w których – zgodnie z Kodeksem Wyborczym – kobiety będą stanowić 35 procent ogółu kandydatów. Kandyduje wiele mądrych i doświadczonych pań, ale pięknych jest kilka i to one rozpalają wyobraźnię „napalonych” wyborców, którzy do lokali wyborczych nie poszliby nigdy, gdyby nie zobaczyli iż oprócz rudych, starych, w białych skarpetkach oraz eleganckich, lecz spoconych dążeniem do wałdzy – a przy tym często „bezerekcyjnych” – są te piekne, uśmiechnięte, wykształcone i zadbane.
                Pierwsza z nich, to zjawiskowa i błyskotliwa Ewelina Wróbel, która kandyduje z Komitetu Wyborców Tadeusza Jędrzejczaka. Obecnie jest na trzecim roku studiów na kierunku bezpieczeństwo narodowe, a za dobre wyniki w nauce otrzymała stypendium naukowe. Wcześniej pracowała w charakterze asystentki posła Twojego Ruchu Macieja Mroczka. „Nie wiem czy się dostanę ro Rady Maista, ale nie o to tutaj chodzi. Mam swoją wizję miasta, którą przedstawiła także prezydentowi i bardzo chciałabym być przydatna dla innych” – mówi.
                Inna z absolutnie pięknych, ale także kompetentnych kandydatek. Tym razem Platformy Obywatelskiej, to Aleksandra Sibińska–Szadna. Obecnie na urlopie macierzyńskim, ale poza nim – szefowa Wydziału Zamiejscowego Urzędu Marszałkowskiego. Sporo było zamieszania, gdy powyższą funkcję obejmowała – media i politycy opozycji podnosili zarzut nepotyzmu z powodu jej matki poseł Krystyny Sibińskiej - ale z czasem udowodniła iż jej wiedza i umiejętności potrafią się obronić. W opinii współpracowników, a także „petentów”, osoba jak najbardziej na odpowiednim miejscu. Trudno by było inaczej, skoro wpadła w oko chłopakowi, który nie miał serca do pracy w samorządzie, ale miał talent do podbijania serc. W ubiegłym roku stała się synową eksposła PO Waldemara Szadnego, dając tym samym początek drugiej po rodzinie Marcinkiewiczów dynastii politycznej w Gorzowie.
                Platformersi uwielbiają jednak inną działaczkę i kandydatkę, a jej figura modelki i fotogeniczność są mocno przez nich eksploatowane na konferencjach prasowych. Mowa o Izabeli Piotrowicz, niegdyś asystentce wicemarszałka Tomasza Gierczaka, a obecnie poseł K. Sibińskiej. Absolwentka zagospodarowania przestrzennego jest nie tylko piękna, ale przede wszystkich „fach ma w ręku” i potrafi wszystko zorganizować w taki sposób, że wszystkim jest dobrze: posłance – bo terminy są dopilnowane, członkom partii – bo komunikacja jest sprawna, a takze zwykłym petentom – których obsługuje z entuzjazmem i pasją.

                Cała trójka nijak się ma do gwiazdy gwiazd, która wyobraźnię panów do czerwoności rozpalała w przeszłości, a i dzisiaj potrafi spowodować, że nie wiedzieć dlaczego, na jej widok koledzy radni zapinają marynarki i mocno spinają pośladki. Kandydatka PSL Grażyna Wojciechowska, to kobieta wiecznie młoda i aktywna. Jej obecność w niniejszym zestawieniu nie jest przypadkowa – każda z pięknych pań musi pamiętać, ze dzisiaj jest młoda i piękna, ale na koniec i tak oceniana będzie z aktywności oraz osobistego zaangażowania, a nie długich nóg i piersi kształtów ogromnych. Uroda rozpala dzisiaj, ale jak nie pójdzie za tym nic więcej, to po jednej kadencji będzie koniec ...

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta...