Przejdź do głównej zawartości

Zatęchła sytuacja, czyli od czego psują się grube ryby ?

Politycy bywają jak te dzieci. Tyle że duże, więc trudno byłoby wymierzać im niepolityczne dziś kary cielesne. Jak dzieci i oni mają motywację do działania lub nie. Niestety motywację tę stanowi zdobycie stanowisk, utrzymanie ich lub awans, zwany też "kopem w górę". Oraz sukces w kolejnych wyborach. I dalej to już motywacja przygasa. Zupełnie odwrotnie, niż z pracownikami najemnymi, zatrudnionymi do "normalnej", czyli – prawdziwej pracy.
Taki bowiem pracownik, jak i polityk, pracuje za pieniądze, tyle że z reguły dużo mniejsze. Wydawałoby się więc, że to motywacja polityków powinna być większa? Teoretycznie tak, jednak oni nie za bardzo czują nad sobą bicz w postaci kar finansowych czy porządkowych. Bo już zwykły pracownik wie, że w przeciwieństwie do posła, senatora czy innego ministra musi wykonać nałożone nań zadania na czas i w miarę dobrze. Inaczej czekają go owe kary lub nawet zwolnienie z pełnienia cennej dlań funkcji pracownika. Zaś poseł, senator czy radny – jeżeli się już "dostanie" – niespecjalnie musi się o to martwić. O ile jego kadencja przypadkiem nie ulegnie skróceniu, może mieć cztery lata spokoju i błogości. A na stanowisku prezydenta całego kraju nawet lat pięć. W końcu to spory kraj.
Dlatego zapewne motywacja naszych polityków bywa taka mikra. Skąd więc nagle był owczy pęd, by podpisywać restrykcyjną uchwałę ACTA, tak znienawidzoną przez internautów?! Ano interesy wielkich firm (bo przecież nie tych małych rodzimych!), które z przerażeniem w oczach i portfelu liczyły milionowe straty, ponoszone przez prawie nieskrępowany dostęp w sieci do różnorakich treści. Uważam, iż spadek zaufania do Platformy Obywatelskiej rozpoczął się dokładnie wtedy, bo w tym właśnie momencie odwrócili się od niej ludzie młodzi, dzięki którym partia ta wygrywała dwukrotnie wybory.
Sterowana afera podsłuchowo-taśmowa to tylko kolejna z porażek na jej koncie. Jeżeli dołożyć do tego pogarszający się stan "bezpłatnej" (zwanej też "kolejkową") służby zdrowia i chronienie,dość cyniczny sposób, interesów koncernów farmaceutycznych, równia pochyła musiała działać. Żaden bowiem sukces, zwłaszcza ten zależny od społecznego zaufania, nie jest wieczny. Stąd nęcenie dziś rodzin zwiększonymi ulgami, nawet dla tych, którzy dotąd nie mieli z czego odpisać sobie owego upustu na dzieci. A przez "siedem lat chudych" to na co się czekało?! Może brakowało motywacji, a teraz ową stanowi groźba przegrania przyszłorocznych wyborów?
Tytułowego określenia na sytuację w polskiej polityce użył Tomasz Lipiński, znany muzyk, w jednej z audycji. Bo skoro wiadomo, że ryby, zwłaszcza te grube, psują się od głowy, to i wiadomo, że należy im patrzeć na ręce. Żartuje się, że patrzeć na ręce rybom jest problemem, bo te z reguły mają nie ręce, a płetwy, którymi potrafią nieźle namącić i zamącić. Zaś partie, które zakładają, stały się takimi samymi produktami, jak towar na sklepowej półce i powstają, by się jako ten towar sprzedać. I przynieść zyski. Jeżeli jakaś zaś "marka" przestaje być popularna i lubiana, to znika z rynku. Niby mechanizm czysto demokratyczny, jednak nagle znowu widzimy owe "znane twarze" a to pod zielonym jabłuszkiem, a to pod pomarańczowym "ruchem" o zmiennej nazwie, a to pod dodatnią Europą, a to pod ojczystym sztandarem jako "jedyni prawdziwi" patrioci na rynku.
Mamy więc prawdziwie wolny rynek. Niestety tylko w polityce, gdzie ilość produktów jest i tak wąska i raczej mało zadowalająca. Zwłaszcza wybrednego klienta. Ten wąski wybór, a w sumie niekiedy nawet brak wyboru powoduje, że sytuacja zaczyna nieładnie pachnieć. A jeżeli trwa to długo, atmosfera gęstnieje, zaś sytuacja ogólna robi się właśnie zatęchła. We własnym domu otwiera się okna, a jeżeli coś gnije w lodówce, to się wyrzuca. Na śmietnik, a jeśli ktoś segreguje odpady, to do odpowiednio oznaczonego pojemnika.
Niestety coraz więcej wyborców do śmietnika wyrzuca także własne prawo do oddania głosu. Może więc ci obywatele nie powinni mieć również prawa, by się na cokolwiek skarżyć? Ani na zatęchłą sytuację, ani na własny los w kraju, o którego losie nie chcą przecież decydować? Zostawiają to przecież coraz bardziej kurczącej się mniejszości. Może więc rzeczywiście, jak to jest w Belgii, Australii, Grecji czy Singapurze, głosowanie w Polsce powinno być obowiązkowe?

GRZEGORZ MUSIAŁOWICZ

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...