Przejdź do głównej zawartości

NAJBARDZIEJ WPŁYWOWI GORZOWIANIE

Druga edycja subiektywnego i stronniczego rankingu najbardziej wpływowych mieszkańców Gorzowa, to jednocześnie ilustracja ostatnich kilkunastu miesięcy. W tym czasie, jedni zyskiwali wpływy i znaczenie – utrwalając swoją pozycję także na przyszłość, inni je stracili spadając w rankingu na niższe miejsca, a niektórzy z listy wypadli całkowicie lub  jeszcze nie zasłużyli, aby się na niej znaleźć. Definicja „bycia wpływowym”, podobnie jak w roku ubiegłym, jest identyczna: nie stanowisko oraz tytuł świadczą o tym, czy jest się osobą wywierającą wpływ na określone środowisko lub środowiska, ale konkretne działania, zbiegi okoliczności oraz możliwości dzisiaj i jutro.
               
Nie ma więc na tegorocznej liście, choć byli na niej rok temu: Mirosława Marcinkiewicza, Krzysztofa Borkowskiego, Hanny Kaup czy Grażyny Wojciechowskiej, ale są za to osoby całkiem nowe i nie mniej wpływowe, skoro się na niej znalazły. Wypadł z listy także Robert Surowiec, Jan Kaczanowski, Irena Woźna oraz Mateusz Karkoszka, ale nie znaczy to, że ich pozycja nie ulegnie zmianie i nie znajdą się w kolejnych edycjach. Na dzisiaj znaczą niewiele lub po prostu stanęli w miejscu, a inni ich wyprzedzili. Kto nie idzie do przodu i się nie rozwija, ten się cofa, a w konsekwencji tego wypada z obiegu...

                               LISTA NAJBARDZIEJ WPŁYWOWYCH GORZOWIAN

1. TADEUSZ JĘDRZEJCZAK – Prezydent Gorzowa, kandydat SLD do Sejmiku Wojewódzkiego
Od wielu lat jest w mieście i subregionie absolutnym numerem jeden i przez ostatni rok nic się pod tym względem nie zmieniło. Jego siła i wpływy są konsekwencją realnych sukcesów, ogromnej władzy oraz wynikającej z tego aktywnosci w mediach. Nie bez znaczenia jest tu także słabość i miałkość zajętej sobą opozycji. W ostatnich tygodniach potwierdził swoją dominację oraz wpływy, ogłaszając listy wyborcze na których znalazł się nie tylko jego dawny adwersarz i kontrkandydat Jacek Bachalski, ale także wielu ważnych działaczy Platformy Obywatelskiej. Nie inaczej z relacjami na lewicy: gorzowscy liderzy odgrażali się wystawieniem kontrkandydata, a skończyło się na złożeniu homagium. Prezydent Jędrzejczak, to wciąż najbardziej wpływowa postać gorzowskiej polityki w mieście, regionie oraz poza nim. Może dlatego wielu chciało go „znokautować” z pominięciem zasad i zaangażowaniem wymiaru sprawiedliwości. Bezskutecznie. Właśnie rozpoczyna etap ostatecznej rozgrywki: zaszczytne i pozytywne miejsce w historii już ma, ale realizując zapowiedzi zwiazane z ZIT-ami, szkolnictwem zawodowym, „Planem Transportowym” oraz metamorfozą centrum miasta, będzie mógł oddać rządy w mieście każdemu, kogo uzna za godnego i odpowiednio kompetentnego.

2. WŁADYSŁAW KOMARNICKI Były prezes „Stali Gorzów”, kandydat PO do Sejmiku Wojewódzkiego
Miejsce w rankingu stabilne oraz od miesiecy bez zmian, bo też fenomen jego celebryctwa
wciąż urzeka i jest przedmiotem zazdrości wielu spośród uczestników życia publicznego. Brand „Komarnicki” jest rozpoznawalny, przyciąga tych, których nie przyciągną politycy i może pozwolić Platformie Obywatelskiej zdobyć w okręgu gorzowskim trzy mandaty do Sejmiku Wojewódzkiego. Jeśli tak się stanie, a lubuska PO utrzyma dzięki temu władzę w regionie, W. Komarnicki  będzie w tej części Polski „drugim po Bogu”. Na dzisiaj ten przedsiębiorca „waży więcej” niż mandat senatora i posła, ale jeśli nie spełni pokładanych w nim nadziei – a dalsi kandydaci uzyskają lepsze wyniki wyborcze – w przyszłorocznym rankingu może być bardzo nisko. Jeśli mandaty zdobędzie ktoś więcej niż on i jeszcze jedna osoba, to nie jest wykluczone iż jego wpływy będą za kilka miesięcy sięgać dalej niż kogokolwiek w mieście.

3. PIOTR DĘBICKI – Prezes Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego, kandydat PO do Sejmiku Wojewódzkiego
Jeszcze rok temu na tej pozycji znajdował się ks. Witold Andrzejewski, a dyrektor szpitala znacznie niżej (13). Wykorzystał daną mu szansę i nie skorzystał z „niedźwiedziej przysługi” tych, którzy promowali go na kandydata w wyborach prezydenckich w kontrze do poseł Krystyny Sibińskiej. Dzięki temu dochodzi do momentu w którym to nie on będzie zabiegał o względy polityków – jak to było dotychczas, ale to oni będą zabiegać o niego – by zechciał zaszczycić ich listy swoją obecnością. Jeśli jednak popełni falstart i uwierzy w swoją wielkość, powróci tam, gdzie znajdował się przed objęciem funkcji prezesa.

4. MARYSIA SOKOŁOWSKA – Gorzowska licealistka, która nazwała premiera RP zdrajcą. Joanna d’Arc polskiej prawicy.
To już nie Dawid Kwiatkowski, ale młoda i urocza licealistka, jest najbardziej rozpoznawalną
młodzieżową twarzą z Gorzowa. Co prawda, nie jest to twarz uśmiechnięta i serdeczna – jak w przypadku Kwiatkowskiego, ale „koronowali ją” sami dziennikarze i politycy. Więcej, wnet po napyskowaniu premierowi Donaldowi Tuskowi, że „jest zdrajcą Polski”, a następnie odmówieniu przyjęcia od niego kwiatków, ogłoszona została Joanną d’Arc polskiej prawicy. „Przewidywano, że znana z szybkiego mówienia i wolnego myślenia Maria Sokołowska stanie się bohaterką prawicy. I stała się, ale tylko części. Prawica podzieliła się w sprawie 17-latki bardziej niż w sprawie Smoleńska, lustracji i podatków” – pisał portal natemat.pl o konflikcie najwazniejszych publicystów prawicy w sprawie stosunku do gestów Sokołowskiej. Tygodnik „Wsieci” oddał jej okładkę, a nawet opublikował „Manifest Sokołowskiej”, który miałby być podstawą programową młodej prawicy. Jedno jest pewne, to Marysia Sokołowska będzie twarzą młodziezowego segmentu przyszłorocznej kampanii Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu i Senatu. Dzisiaj to nie Kazimierz Marcinkiewicz jest najbardziej znanym prawicowcem z Gorzowa, ale młoda licealistka...

5. ROMAN BŁASZCZAK – Publicysta i autor programu Radia PlUS oraz Telewizji TELETOP „Fabryczna 19
Jego zasłużony awans z miejsca 10-go przypomina o jednej ważnej w dziennikarstwie rzeczy: dziennikarz ma prawo do swoich politycznych poglądów i sympatii oraz antypatii, a nawet ma prawo je eksponować w autorskim programie. Nie ma prawa tego koniunkturalnie ukrywać, udając iż jest bezstronny i apolityczny. Jego program, to wciąż najbardziej przebojowa i nieszablonowa forma podchodzenia do tematów ważnych i mniej ważnych. Błaszczak zadaje pytania łatwe i bardzo łatwe ludziom z którymi sympatyzuje lub których lubi, ale nawet oni muszą się trzy razy zastanowić, czy przyjąć zaproszenie do programu – wielu przekonało się, że na fory nie może liczyć dosłownie nikt. Nie zmienia to faktu, że na dzisiaj to najbardziej prestiżowy program w mieście, a o wystąpieniu w nim, po cichu marzą dosłownie wszyscy politycy, sportowcy i ludzie kultury. Tu nikt i nic na telefon nie załatwi, a o zaproszeniu decyduje tylko Błaszczak, a nie rada programowa lub znajomości z tym lub innym politykiem.

6. IRENEUSZ ZMORA – Prezes „Stali Gorzów”

Ubiegłoroczna konstatacja: „Daleko mu do Władysława Komarnickiego”, jest w tym roku prawdziwa tylko w połowie. Obecnie jest absolutnie samodzielnym i autonomicznym menadżerem żużlowego klubu, a kolejne sukcesy gorzowskich żużlowców powodują iż coraz więcej osób dostrzega, kto w klubie pracował, a kto o pracy klubu opowiadał w mediach. Prezes Zmora ma inny styl funkcjonowania niż jego poprzednik, dlatego: „Daleko mu do Władysława Komarnickiego”. Nie jest to styl gorszy, ale tylko inny. To tylko kwestia czasu aż I. Zmora stanie się ikoną klubu. Wpływowym nie czyni go robiony wokół siebie hałas, ale właśnie dyskrecja i takt. Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że to zawodnicy jeżdżą na motorach i wygrywają, a nie prezes klubu.

7. MAREK SURMACZ – Były wiceminister, lider Prawa i Sprawiedliwości, kandydat na prezydenta Gorzowa
Kolejny zasłużony awans z 11 miejsca, ale nie ma watpliwości, że najbliższy rok może spowodować iż M. Surmacz będzie postrzegany jako osoba wpływowa nie tylko w subiektywnych rankingach regionalnych, ale także tych poważniejszych i ogólnopolskich. Prezydentem Gorzowa nie zostanie, ale też nie to jest jego celem. Potwierdził swoją dominację w gorzowskim Prawie i Sprawiedliwości, marginalizując wewnętrzną opozycję, która chciała sprowadzić go do roli „miejskiego pieniacza”. Uzyska dobry wynik w wyborach prezydenckich i pociągnie listę PiS-u do Sejmiku Wojewódzkiego. Za rok zostanie posłem, a może nawet ministrem – tym razem konstytucyjnym. Co jeszcze czyni M. Surmacza wpływowym ? Jako jeden z niewielu gorzowskich polityków powiększył „bazę” i dzisiaj łatwiej przychodzi akceptacja dla jego osoby także ze środowisk, które jeszcze kilka lat temu na hasło „Surmacz”, dostawały „białej gorączki”.

8. BOGUSŁAW ANDRZEJCZAK – Były prezydent i wicemarszałek województwa, obecnie prezes gorzowskiego PWiK
W rankingu po raz pierwszy, ale z mocnym przytupem. Ten polityk lewicy, samorządowiec i szef PWiK, to „bożyszcze” podgorzowskich wójtów, którym dał amunicję i propagandowe narzędzie do starań o reelekcje. Dzięki realizowanej od 2012 i właśnie zmierzająca do zakończenia inwestycji o nazwie „Uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej na obszarze Związku Celowego Gmin MG-6”, prezes Andrzejczak jest osobą, która o swoją reelekcję do Sejmiku Wojewódzkiego martwić się nie musi. Realizowana przez kierowaną przez niego spółkę inwestycja, to największe tego typu przedsięwzięcie w regionie o wartości  294 milionów złotych netto. Budowa i renewacja 165 km kanalizacji sanitarnej w pięciu gminach – Bogdaniec, Lubiszyn, Kłodawa, Santok i Deszczno – czyni go jednym z najskuteczniejszych po prezydencie Tadeuszu Jędrzejczaku w tej części województwa. Wielu już dziś podkreśla, że kiedyś zamieni fotele i gdy obecny prezydent zrezygnuje z ubiegania się o ponowny wybór, zastąpi go właśnie Andrzejczak.

9. WITOLD PAHL – Poseł na Sejm RP, b. członek Krajowej Rady Prokuratury, członek Krajowej Rady Sądowniczej
W rankingu dalej niż przed rokiem (4), ale nie z powodu utraty politycznych wpływów, ale zmiany formuły swojego zaangażowania w sprawy publiczne. Wciąż pozostaje „prawniczym nr 1” w klubie Platformy Obywatelskiej, ale po odejściu z Ministerstwa Sprawiedliwości Marka Biernackiego – z którym blisko współpracował - i zastąpieniu go przez Cezarego Grabarczyka, jego polityczno-fachowa rola w klubie będzie mniejsza niż dotychczas. Inna sprawa, że mimo co najmniej trzech okazji, tak na poważnie nigdy nie był brany pod uwagę jako ewentualny minister konstytucyjny. Paradoksalnie jest to jego atut, bo tylko w przyszłym roku z Trybunału Konstytucyjnego odejdzie 5 sędziów, a rok później dwóch następnych. Gorzowski poseł ma na swoim koncie reprezentowanie Sejmu RP przed Trybunałem Konstytucyjnym w 62 rozprawach, co czyni go absolutnym rekordzistą nie tylko w tej kadencji, ale w całej historii parlamentaryzmu w ciągu 25 lat wolnej Polski. W środowiskach prawniczych, nie ma dziś bardziej wpływowego polityka, który zawdzięcza to nie wpływom politycznym, ale wiedzy, zaangażowaniu oraz osobistemu doświadczeniu. TK to już inny świat i po tym nic już nie jest takie samo.

10. BOGDAN SADOWSKI/DANIEL RUTKOWSKI/MARCIN SASIM – Dziennikarze RMG i Radia Zachód

Dobrze radzą sobie z bezstronnością, choć w medium publicznym - w dużej mierze zależnym od polityków - nie jest to wcale proste. Prowadzone przez nich audycje wciąż pozostają punktem odniesienia polityków, samorządowców i komentatorów, a sama rozgłośnia jest w dziedzinie informacji i publicystyki wręcz miejskim monopolistą. Prowadzący poranne audycje korzystają z tego „monopolu” z umiarem i kompetentnie. Mimo swoich wpływów, potrafią się oprzeć wpływom polityków. Poza dyskusją jest fakt, że ich wartość i wpływy będą rosły wraz z terminem wyborów samorządowych, a później parlamentarnych. Można pozazdrościć, ale należy też współczuć – pokusa płynięcia z prądem będzie duża, a prawda iż z prądem płyną tylko ryby i śmieci, wciąż jest niezmienna. Należy wierzyć, że tym dziennikarzom się uda, co uczyni ich jeszcze bardziej wpływowymi.

 11. JERZY OSTROUCH – Wojewoda Lubuski
               
Spadek wpływów w porównaniu z rokiem ubiegłym (7), ale na własne życzenie i w ramach realizowania strategii wywieszania „białej flagi”. Trwanie na stanowisku stało się dla niego ważniejsze, niż rozpychanie się w imię interesów północnej części regionu. Mógł ostatni rok wykorzystać do budowania własnej pozycji politycznej wewnątrz gorzowskiej Platformy Obywatelskiej, ale wolał wykonywać akrobacje, które jemu niczego nie przyniosły, ale dostatecznie mocno osłabiły pozycję stołeczności Gorzowa. „Jurek nam pomaga, ale inaczej i nie mogę jeszcze powiedzieć jak” – powiedział podczas Walnego Zebrania Delegatów szef „Solidarności” Jarosław Porwich. Inaczej mówiąc, wojewoda wciąż zachowuje wpływy wynikające z ustawy – przynależne „notariuszowi” – ale abdykował w obszarze bycia reprezentantem rządu w województwie, który mocno podkreśla stołeczność miasta nad Wartą w północnej części województwa. Nominacja dla premier Ewy Kopacz mogła być początkiem jego końca, ale nominacja na ministra administracji i cyfryzacji dla Andrzeja Halickiego, to „światełko w tunelu” i odsunięcie egzekucji „ad Kalendas Graecas” z pomocą bożą i posła Witolda Pahla...

12. ELŻBIETA RAFALSKA – Była wiceminister pracy i polityki społecznej, wiceprzewodnicząca lubuskiego PiS, poseł na Sejm RP

                Jej wpływy rosną i zapewne z każdym miesiącem słabnięcia Platformy Obywatelskiej będą rosnąć jeszcze bardziej, aż sięgną ministerialnego gabinetu. Publicznie wypowiadając frazę, że Prawo i Sprawiedliwość nie wyklucza po najbliższych wyborach samorządowych koalicji z SLD, dała dowód tego iż przez lata aktywności politycznej porzuciła doktrynerstwo. Dając sygnał elektoratowi PiS, że ich głos nie pójdzie na marne, a w sprawach waznych dla regionu warto współpracować z SLD, postawiła się w roli rozgrywającej. Tym samym, jej wpływy dzisiaj są spore, ale powinna też pamiętać, że hossa Marka Surmacza, oznacza bessę E. Rafalskiej. Dzisiaj idzie po władzę, ale szybko może ją ubiec ktoś inny, a w partii nie ma przyjaciół, lecz tylko towarzysze i wrogowie. Bezapelacyjnie spośród wszystkich kobiet w lubuskiej polityce – obok marszałek Elzbiety Polak – należy do najrozsądniejszych i najbardziej pragmatycznych. Co ciekawe, tak nie było zawsze, a poseł E. Rafalska zrozumiała, ze bycie „wieczną opozycją” jest bez sensu.

13. MAŁGORZATA PERA – Dyrektor Filharmonii Gorzowskiej
              
  Po raz pierwszy w rankingu, ale poza dyskusją jest dzisiaj szefową najbardziej prestizowej instytucji w mieście i nie ogranicza się w swojej pracy do zwykłego „bycia dla bycia”. Kolejne sezony artystyczne – realizowane wraz z Moniką Wolińską – czynią ją kimś wyjątkowym, kto ma kluczowy wpływ na to, w którą stronę będzie się w najbliższym czasie rozwijała wysoka kultura w Gorzowie. Kiedyś wyznacznikiem był Klub „Lamus” i Teatr im. Juliusza Osterwy, w pewnym sensie Jazz Club Pod Filarami, dzisiaj ciężar przesunął się w stronę Filharmonii Gorzowskiej. Sama Pera stała się tym samym osobą, która ogniskuje na sobie największą uwagę, bo programuje kulturę i edukację muzyczną od września do czerwca. Dzisiaj to już całkiem inna instytucja niż dwa lata temu, a blisko 90 tysięcy słuchaczy, nawet jeśli część z nich to dzieci i młodzież szkolna, czynią ją kimś ważącym nie mniej niż rektor PWSzZ Elżbieta Skorupska–Raczyńska.

14. JAN DELIJEWSKI – Redaktor Naczelny „Echo Gorzowa”
               
Portal urósł i w opinii wielu jest poważną alternatywą dla internetowego wydania „Gazety Lubuskiej”. Owszem, nigdy nie będzie alternatywą ilościową pod względem odsłon, ale jakościowo nadaje ton dyskusjom o sprawach miasta, kultury i gospodarki. Wartością dodaną są felietoniści - którzy publikowanymi treściami nadają portalowi „siły rażenia” oraz różnorodności, a słabością przyzwyczajenia red. Delijewskiego – co powoduje iż wielu z autorów szybko od niego ucieka. Takie jego „zbójeckie prawo”: to jego portal i ma prawo współpracować z kim chce. W subiektywnym rankingu drugi rok z rzędu, ale tym razem z awansem z 24 miejsca, bo trudno nie zauważyć tego, że echogorzowa.pl jest dzisiaj w mieście medium coraz bardziej wpływowym.

15. MARTA BEJNAR-BEJNAROWICZ – Założycielka grupy „Ludzie dla Miasta” 

                Jeszcze rok temu mało kto wiedział kim jest, a do społecznej świadomości wdarła się przebojem podczas zimowej sesji Rady Miasta na temat zagospodarowania  gorzowskiego centrum. Start w wyborach do Parlamentu Europejskiego przyniósł spodziewaną porażkę, ale jej osobisty wynik nie był zły. Problem z nią polega na tym, że wszystko co jest jej przypisywane: pomysłowość, przebojowość oraz niestandardowe formy docierania do opinii publicznej, to w rzeczywistości efekt pracy Aliny Czyżewskiej. Samą Bejnar-Bejnarowicz urzędnicy już znają, bo była jedną z nich, nie zapisując się niczym szczególnym, co nie zmienia faktu iż realizuje się jako wpływowa hepenerka. Jeśli wpływy mierzyć aktywnością wśród zwykłych mieszkańców, to bez wątpienia wraz z Czyżewską należy do osób bardzo wpływowych. Poza dyskusją jest fakt, że nawet w Zielonej Górze o ich aktywności mówi się z uznaniem i zazdrością, stawiając jako lubuski przykład miejskich ruchów obywatelskich. W rankingu po raz pierwszy i najpewniej ostatni, bo przy jej wątpliwym takcie i kulturze osobistej, sama dokonuje automarginalizacji.

16. ARTUR GUREC – Dyrektor TVP Gorzów
               
Jego utrata wpływów jest wprost proporcjonalna do obniżania się statusu stacji, którą od czterech lat nieudolnie zarządza. Mogłoby być inaczej, bo TVP Gorzów posiada profesjonalną i oddaną misji kadrę dziennikarską -zresztą wielokrotnie nagradzaną w różnych konkursach - ale sam Gurec ciągnie lubuską stację mocno w dół. Wszystko za sprawą upolitycznienia jej programów oraz traktowania polityków i samorządowców jak petentów własnej firmy. Biorąc pod uwagę fakt, że jego osobista przygoda z biznesem zakończyła się skandalem, trudno aby zarządzając publiczną stacją, poszerzał wpływy kierowanej przez siebie TVP Gorzów lub swoje osobiste. Ilustracją powyższego są badania oglądalności, które w 2014 roku plasują stację na ostatnim miejscu spośród wszystkich regionalnych ośrodków. Wynik 0,7 procent oglądalności, to ok. 6 tysięcy widzów dziennie, a to oznacza, że wpływ tej stacji jest mniejszy niż przeciętnego portalu internetowego.

17. DAWID KWIATKOWSKI – Muzyk, idol nastolatek, gwiazda internetu
               
Zazdrośnie i skuteczni broni statusu gwiazdy i wciąż rozpala wyobraźnię nastolatek w całej Polsce. Tylko w ubiegłym roku wydał dwa albumy pt.: „Biegnijmy” oraz „Na zawsze”. Analogia wpływów oraz sposobu bycia do Justina Biebera jak najbardziej uzasadniona, a co najważniejsze: już dzisiaj widać iż ma dużo więcej tego, czego jemu wielokrotnie brakowało – rozumu , rozsądku i zwykłych „hamulców”. Lokalnie mniej doceniany niż w mediach krajowych, ale to tylko z zazdrości i braku zrozumienia dla jego sukcesów. W tegorocznym rankingu jest dalej niż w roku ubiegłym (6), ale to tylko dlatego, że powoli kończy się Kwiatkowski – nastolatek, a musi się zacząć Kwiatkowski – dojrzały artysta. Nie zmienia to faktu, że na każde jego spotkanie w dowolnej części Gorzowa przyjdzie więcej publiczności niż na wiec któregokolwiek z polityków.

18. WITOLD ANDRZEJEWSKI – Katolicki ksiądz, kapelan Komitetu Wyborczego „Solidarność i Madej”,
Dotychczas wspierał polityków po cichu: modlitwą, dobrym słowem i duchowym patronatem. „Kapelan naszego komitetu wyborczego wraca właśnie ze polikliniki i będziemy mogli rozpocząć kampanię wyborczą” – te słowa Ireneusza Madeja uzasadniają wszystko i trudno by rozdrabnianie się legendy gorzowskiej „Solidarności” na patronowanie politycznym efemerydom z nutą głębokiego PRL-u nie skutkowało spadkiem jego wpływów. Był szanowany przez wszystkich jako kapłan o określonych poglądach, ale po akcesie do organizacji w której wiceszefem jest „stanowojenny” wojewoda Stanisław Nowak, utracił wpływy nawet na prawicy. „On z celnikami jadł i pił” – głosi pielgrzymkowa piosenka, pokazująca wielkość Jezusa, który spotykał się nawet z najbardziej odrzuconymi. Ks. Andrzejewski nie spotyka się z „odrzuconymi”, ale „możnymi” tego świata, i nie po to, by ich nawracać, ale dyskontować kontakty. Przez ostatni rok zyskał niewielkie wpływy wśród komunistycznego „betonu”, który pod koniec PRL-u mocno krytykował nawet obecnie urzędujący prezydent Gorzowa, a wówczas członek władz partii, a stracił realne wpływy w chrześcijańskiej prawicy. Spadek z 3 pozycji, to w subiektywnej opinii autora rankingu i tak akt miłosierdzia.

19. HELENA HATKA – Była wojewoda, Senator RP i szefowa koła środowiskowego PO w Gorzowie
Jej wpływy nie były w Gorzowie tak silne nawet wtedy, gdy pełniła funkcję wojewody lubuskiego. Po zwycięstwie w wyborach do Senatu, podobnie jak inni gorzowscy parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej, siedziała cicho jak mysz kościelna podczas nabożeństwa. Obecnie jest nie tylko wiceszefową lubuskiej PO, ma własne i wpływowe koło partyjne w mieście, ale wydaje się iż po wyborach samorządowych – które dla samej partii oraz jej kandydatki Krystyny Sibińskiej będą raczej porażką w mieście – jej pozycja zostanie wzmocniona jeszcze bardziej. Przyjdzie czas, że gdy partyjna łódź zacznie przeciekać, swoimi słowami oraz działaniami, zacznie się odcinać od opinii „marionetki” Bożenny Bukiewicz, a nawet stanie z nią w szranki o partyjne przywództwo. Nie ma w Gorzowie drugiego tak „zielonogórskiego” polityka PO, podobnie jak w Zielonej Górze nie ma polityka tak „gorzowskiego”.

20. ELŻBIETA KOBELAK – Reporterka Radia Gorzów
Wciąż wpływowa ze względu na „władzę nad sitkiem” oraz zajmowanie się tematami, które niekoniecznie interesują polityków i osoby zaangażowane, ale mieszkańców bardzo. Nie przeprowadza porannych rozmów z politykami, ale oni sami boją się jej bardziej niż tych, którzy z nimi takie rozmowy przeprowadzają. Wszystko dlatego, że oni są w dużej mierze przewidywalni, a Kobelak, na szczęście, potrafi jeszcze zaskakiwać. Jeśli utrzyma fason i nie dostanie „wyborczej sraczki” – a co za tym dalej idzie: nie zaangażuje się w propagandę obrzydzania miasta jego mieszkańcom, za kilka lat nie będzie musiała szukać pracy w urzędach, biurach prasowych i bibliotekach, ale wciąż będzie na topie.


21. ROMUALD LISZKA – Właściciel i wydawca Telewizji TELETOP

                Stabilna pozycja w rankingu, podobnie jak stabilna jest pozycja Telewizji TELETOP wśród mieszkańców Gorzowa. Wszystko przez 10 lat bez publicznego abonamentu, ogromnych dotacji od politycznych decydentów oraz bez lizusostwa. Model medialnego biznesu, który zaimplementował w TELETOP-ie R. Liszka, to połączenie rzetelnego dziennikarstwa, gdzie miejsce mają dosłownie wszystkie środowiska polityczne, a także umiejętnego zarabiania pieniędzy na utrzymanie stacji, lecz bez uprawiania „dziennikarskiej prostytucji”. Zasady są proste i wszyscy je akceptują: jeśli polityk uważa iż głoszone przez niego poglądy mają jakąś wartość, to nie powinien mieć problemów z zapłaceniem za umożliwienie ich głoszenia. Jeśli zapłacić nie chce, to znaczy iż sam nie wierzy, że to co mówi, ma jakąkolwiek wartość. TELETOP to dla polityków znacznie ważniejsze medium niż Telewizja Gorzów, a i siła oddziaływania na opinię publiczną jest większa. W dobie niechęci do czytania kopiowanych i wklejanych informacji na portalach internetowych – właściwie podobnych do siebie – stacja R. Liszki należy do redakcji bardzo opiniotwórczych i wpływowych.

22. DARIUSZ BARAŃSKI – Dziennikarz lokalnego wydania „Gazety Wyborczej”
             
   Po raz pierwszy w rankingu i to w zamian za redakcyjnego kolegę Kamila Siałkowskiego. Nie ze złośliwości lub dlatego, że tamten okazał się nagle bez wpływu na to, co dzieje się w Gorzowie, ale z powodu większej wagi tekstów Barańskiego. Ten dziennikarz ostentacyjnie zaangażował się pod stronie określonych środowisk politycznych i społecznych – stając się bardziej publicystą niż reporterem - a dzięki temu jego teksty są mniej obiektywne oraz bezstronne, ale za to mają wyraz. Dla wielu środowisk red. Barański jest zasłużoną wyrocznią i autorytetem w sprawach miasta i kultury. Nawet jeśli jego konstatacje zabarwione są stronniczością, a wielu określa go mianem rzecznika prasowego Platformy Obywatelskiej i doradcy medialnego przyszłego komitetu wyborczego  Jacka Wójcickiego, to poza dyskusją jest fakt, że nikt nie pozostaje na nie obojetny.

23. STEFAN SEJWA – Wiceprezydent Gorzowa 

Drugi raz w rankingu, choć na dalszym miejscu niż rok temu (16), a wszystko z powodu mocnej aktywności samego prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Nie zmienia to faktu, że wiceprezydent Sejwa, to nie tylko najbardziej rozpoznawalny z zastępców włodarza miasta, ale także osoba zajmująca się strategicznymi spółkami oraz sprawami gospodarczymi w mieście. Pierwsze miejsce na liście wyborczej do Rady Miasta na Zawarciu, zaraz za radną Grażyną Ćwiklińską, to potwierdzenie jego pozycji w urzędzie oraz planach prezydenta wobec niego na przyszłość.

24. IRENEUSZ MADEJ – Wiceprezes AZS-PWSZ, kandydat na prezydenta Gorzowa
Jego „wpływowość”, to raczej wynik zapowiedzi ubiegania się o stanowisko prezydenta Gorzowa, niż ocena realnych wpływów, które na dzisiaj są tylko wirtualne. Owe „wpływy” nie wynikają z sukcesów lub dokonań, bo tych I. Madej na dzisiaj nie posiada, ale przez kilka najbliższych tygodni będzie w centrum uwagi. Jego wpływ na wynik wyborów nie będzie znaczący, ale istotny z punktu widzenia nakładania się elektoratów: jego oraz Marka Surmacza. Nie kształtuje opinii, bo też nikt nie zna jego prawdziwych poglądów, nie ma na nikogo i na nic wpływu, bo funkcjonuje z łatką osoby nielojalnej politycznie, ale stoją za nim ludzie wyzbyci emocji i z grubymi portfelami, którzy w imię prania ludzkich mózgów i leczenia swoich kompleksów, gotowi są sypnąć gotówką. Ten kontekst „wpływowości” jest istotny i niebezpieczny w jednym.

25. MARCIN KURCZYNA – Przewodniczący gorzowskich struktur SLD, radca prawny gminy Deszczno. 

Z każdym kolejnym miesiącem wybija się na niepodległość, a polityczny oddech Jana Kaczanowskiego na jego plecach staje się coraz bardziej płytki i bliski jest całkowitemu zaniknięciu. Dotychczas Kurczyna był zakładnikiem myśli, marzeń i westchnień byłego przewodniczącego Rady Miasta. Zbyt częste „podcieranie się” przez Kaczanowskiego autorytetem lidera SLD w duchu: „Kolega Kurczyna”...to i tamto, nie służyło wschodzącej gwieździe gorzowskiej lewicy. Nie ma w sobie „genu przywództwa”, ale nadrabia kompetencją, osobistą uczciwością, taktem oraz umiejętnością godzenia różnych partyjnych frakcji. To czas w którym Kurczyna może odciąć „polityczną pępowinę” i ruszyć do polityki bez „chodzika”. Dzisiaj młodemu liderowi SLD nie odmawia się niczego, a przecież on jest politykiem jutra.

26. GRZEGORZ TAJSNER – Operator telewizyjny
              
  Mniejsza skłonność ludzi do czytania i analizowania słyszanych w radiu i telewizji informacji, to wielkie wpływy najbardziej doświadczonego w mieście operatora kamery. Już nie słowa, lecz obraz, stanowią o tym „czy ktoś ma rację” i „coś do powiedzenia”, czy nie warto go słuchać. Brutalne, ale prawdziwe: nie jest ważne co się mówi i czy ma to sens, ale czy i w jaki sposób mówca zostanie pokazany w telewizji lub na zdjęciach. Na szczęście Tajsner nikogo nie krzywdzi, czym przysporzył sobie wielu sympatyków, ale politycy wiedzą, że ich ładnych krawatów - bez jego umiejętności, nikt nie zauważy. Miejsce dalsze niż rok temu z powodu debiutów innych, a także słabnącej pozycji stacji w której pracuje. W najbliższych miesiącach jego wpływy i wartość będą rosły: w wyborach do Sejmiku Wojewódzkiego oraz Sejmu i Senatu, miejskie telewizje nie wystarczą.

27. BOGUSŁAW DZIEKAŃSKI – Jazz
To wciąż ikona gorzowskiej kultury i osoba z którą należy się liczyć. Zarówno Jazz Club Pod Filarami, jak też jego założyciel i dyrektor, to instytucje same w sobie. Nie ma klubu bez Dziekańskiego i wydaje się, że on sam oddał swoje życie tej instytucji do tego stopnia, że bez klubu przestałby istnieć także on sam. To kolejna osoba z katalogu, którym się nie odmawia bez względu na zajmowane stanowisko – od wojewody, prezydenta miasta, przez parlamentarzystów, a na radnych kończąc. Niestety „rozmienił się na drobne”,  wspierając efemerydę w postaci „stowarzyszenia” Ludzie dla Miasta. Dotychczas postrzegany był jako zwolennik tezy, że to miasto jest dla ludzi, a nie odwrotnie...

28. SŁAWOMIR KONIECZNY – Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji

                Komendanci się zmieniają, rzecznik Konieczny trzyma się mocno, a wszystko przy sporej i zasłużonej sympatii dziennikarzy oraz opinii publicznej. Wprawdzie nie ma dostępu do ważnych dokumentów śledztw, a tym bardziej wpływu na ich bieg, ale dla większości dziennikarzy jest pierwszym źródłem informacji o tym co i gdzie, dzieje się w kwestiach bezpieczeństwa oraz porządku publicznego. Zarządzanie informacją opanował do perfekcji, a przy coraz mniejszym zapotrzebowaniu na informacje ambitne, newsy na temat śmiertelnych wypadków, rodzinnych tragedii oraz pijanych kierowców, czynią go osobą „programującą” redakcyjne ramówki i newsy.

29. DARIUSZ DOMARECKI – Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie
               
To oficjalna twarz instytucji, która nie znosi krytyki, choć jest w czołówce najbardziej zepsutych i wymagających reformy oraz naprawy. System, zapewniający Domareckiemu poważne wpływy na otaczającą rzeczywistość i opinię publiczną, działa prosto: informacja to władza i można nią „zabić” lub „ułaskawić”. Umiejętne sterowanie przeciekami o bezwartościowych donosach, wszczęciach i umorzeniach postępowań, a także ich przygotowywaniu – nawet jeśli są lub będą to „knoty”, zapewniają każdemu rzecznikowi prokuratury poważne wpływy. Tu często nie chodzi o zawartość merytoryczną sprawy, ale sam termin jej ujawnienia, by jedno niewinne zdanie rzecznika znaczyło więcej, niż sądowy wyrok bez udziału mediów. Można powiedzieć, że w przypadku osób publicznych „wyrok ogłasza” rzecznik przy udziale rąk i umysłów dziennikarzy, a nie sędziowie, którym się coś wydaje.

30. GRZEGORZ ADAMCZYK – Przedsiębiorca, właściciel najbardziej eksponowanych ścian w centrum miasta
                Jeszcze nikt nie miał takiego wpływu na gorzowskich polityków Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej, by spowodować ich zgodne działanie na szkodę miasta i korzyść jego samego. Udało się to przedsiębiorcy G. Adamczykowi, co zaowocowało odrzuceniem przez polityków tych partii planu zagospodarowania przestrzennego. Plan był ważny dla przyszłości i rozwoju miasta, ale niekorzystny dla prywatnego właściciela, który interesy ogółu mieszkańców uważał za drugorzędne. Ku zaskoczeniu wszystkich, jego opinię podzielili politycy, dotychczas podkreślający werbalnie swoją troskę o miasto. W praktyce postąpili inaczej, powody takiego zachowania są jeszcze bardziej tajemnicze, ale jest faktem iż G. Adamczyk okazał się osobą niezwykle wpływową – przynajmniej tak bardzo jak ściany jego budynku w centrum miasta.

31. KRYSTYNA SIBIŃSKA – Poseł na Sejm RP, kandydat na prezydenta Gorzowa
               
Poza akcesem w wyborach prezydenckich jej pozycja właściwie bez zmian (30). „Pozostaje ważną postacią gorzowskiej polityki” – to opis z ubiegłorocznego opisu, a także życzeniowe stwierdzenie: „Jeśli przestanie udawać alternatywę dla Gorzowa, stanie się politykiem wpływowym z którego zdaniem liczyć się będą wszyscy(...). Ostatnio odgrywa rolę dyżurnego kandydata”. Nominowanie jej na kandydata w wyborach, to nie jest awans, ale nadzieja kolegów i koleżanek z partii na jej porażkę. Na dzisiaj K. Sibińska, to niestety poseł ze znikającym zapleczem, któremu nie pomogły nawet „martwe dusze”. Ponadto, jest kandydatem w wyborach o drugie miejsce, a także ofiarą systemu w którym na posła promuje się kogoś, kto sam się w tej roli czuje okropnie i mało komfortowo. Sam mandat poselski daje jej pewne wpływy, ale też nikt nie ma złudzeń, że ta posłanka cokolwiek może – zaszkodzić lub pomóc.

32.  AUGUSTYN WIERNICKI – Prezes Stowarzyszenia im. Brata Krystyna

                Politycznie, reprezentuje wagę co najwyżej lekkośrednią, a wszystko z powodu dużej dozy indywidualizmu oraz sporego „obrzydzenia” przedstawicielami świata polityki. System polityczny w którym główną rolę odgrywają partie polityczne, to w rzeczywistości marginalizacja silnych i aktywnych osobowości, a do takich właśnie należy Augustyn Wiernicki. Czy to mu w czymkolwiek umniejsza ? Nie, bo polityka jest dla mieszkańców miasta i regionu sprawą drugorzędną, gdy weźmie się pod uwagę ich codzienne problemy i troski. Tu Wiernicki robi za wszystkie partie, stowarzyszenia oraz fundacje. Co ważne, nie czyni tego – jak nieobecna już w tegorocznym rankingu radna Grażyna Wojciechowska„pod publiczkę” i tylko w obecności kamer oraz dziennikarzy, ale głównie bez dziennikarzy. On nie musi się niczym chwalić i o nic walczyć – każdy wie co zrobił, co robi i czego można się po nim spodziewać. Jego siła to dobre słowo tych, którym pomógł oraz świadectwo wszystkich, którzy mieli okazję z nim współpracować. Nie bez znaczenia jest jego pozycja w środowiskach kościelnych i prawicowych. Tu mógłby konkurować nawet z proboszczami i szefami partii.

33.  CEZARY ŻOŁYŃSKI – Aktor
             
   Najbardziej rozpoznawalny gorzowski aktor, reżyser teatralny, scenograf i pisarz. Aktywny w środkach masowego przekazu. Zyskał uznanie jako reżyser przedstawień dla dzieci w których także grał i przygotowywał scenografię. „Przedmiot pożądania” niemal każdej dojrzałej gorzowianki: jako mąż i ojciec lub przynajmniej kochanek. Jest także „przedmiotem pożądania” wielu partii politycznych, ale tu będzie jeszcze trudniej.


34.  SEBASTIAN PIEŃKOWSKI – Przewodniczący powiatowych struktur PiS, radny Rady Miasta 

                Zaskakująco nisko w rankingu, chociaż w roli debiutanta. Jest cień nadziei, że przestanie być jedynie „pistoletem”, który strzela głośno i spektakularnie, ale „kapiszonami”, a wszystko z powodu chęci prześcignięcia w tanim populiźmie swojego partyjnego rywala Marka Surmacza. Zdobył formalną władzę w partii, która w województwie i kraju idzie po władzę, ale w jego przypadku, to wciąż tylko powiatowy tytuł bez konkretnego przywództwa. Jest ceniony i szanowany nawet poza Prawem i Sprawiedliwością, ale to nie wystarczy, by zneutralizować wpływy pazernych nauczycieli z politycznym zacięciem: Mirosława Rawy i Romana Sondeja. Będzie bardziej wpływowy, gdy zrozumie, że gdy jemu chodzi o wszystkie rodziny w Gorzowie, tym ostatnim tylko o swoje rodziny.

35.  ROMAN KRÓL – Dyrektor gorzowskiego oddziału ZUS, członek władz PSL

                Najbardziej tajemnicza osoba w lubuskiej polityce, główny kadrowy Polskiego Stronnictwa Ludowego w północnej części województwa i „szara eminencja” tej partii w Gorzowie. Po Tadeuszu Horbaczu, to jedyny w ostatnich 25 latach dyrektor ZUS-u o takiej pozycji politycznej oraz skrajnie makiawelicznym sposobie uprawiania polityki. Ciekawe będzie obserwowanie rośnięcia jego wpływów po jesiennych wyborach samorządowych, gdy poza administracyjną burtą i bez stanowisk, znajdzie się zarówno starosta Józef Kruczkowski, jak też wicemarszałek Maciej Szykuła. Jego wpływy są duże, a więc  będzie mógł obu panów wysłać na rentę. Ostatni będzie musiał, a pierwszy nie musi nic, bo ma w gminie Kłodawa kupione tyle ziemi, że pensja starosty to jedna tysięczna jego fortuny.

Ubiegłoroczna lista 2013:
http://nadwarta.blogspot.com/2013/11/najbardziej-wpywowi-gorzowianie.html

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta...