Przejdź do głównej zawartości

Radny jak Pinokio, a Bachalski przeciera oczy ze zdumienia...

Polityka wyznacza granice przyzwoitości znacznie bardziej elastyczne niż życie zawodowe, rodzinne czy po prostu towarzyskie. W tych ostatnich obszarach przyzwoitość jest warunkiem podstawowym i zasadniczym, a w polityce głupio zachowują się nawet ludzie na co dzień przyzwoici i porządni. Zasady zostają sprowadzone do metod, a porządny człowiek – to znaczy: taki, co potrafi o zasadach ładnie mówić...
Aktywny, zdolny i uczciwy, ale jednak złe nawyki partyjne wzięły górę. Dobrze
chociaż, że sam się zorientował iż postąpił źle. Koledzy z PO nie będą zadowo-
leni, że ma wyrzuty sumienia. W Platformie Obywatelskiej to nie uchodzi ...
...chociażby w Radiu Gorzów. Jak uczynił to zacny i aktywny radny Platformy Obywatelskiej Marcin Gucia, co to zaczął od utyskiwania iż prezydent Gorzowa „zatrudnia specjalistów od czarnego PR-u(...) i dlatego kampania polega na opluwaniu”, po czym sam pomaszerował w kierunku lasu pełnego „chaszczy zakłamania”, wdrepując tym samym w bajoro cynicznej strategi politycznego bajerowania.
Poszło o listy wyborcze, a dokładniej o akces założyciela Platformy Obywatelskiej i dawnego patrona Guci w tej partii Jacka Bachalskiego do komitetu i na listy wyborcze, który powołał prezydent Gorzowa. „Powiem tak, że pan Jacek Bachalski, który ma być jedynką z list pana Jędrzejczaka, jeszcze w ubiegłym tygodniu spotykał się z przewodniczącym Rady Miasta i proponował swój start z list Platformy Obywatelskiej” – wypalił Gucia, chcąc wykreować kłamliwego newsa, ale w ogłoszone rewelacje nie wierzył on sam, co z łatwością dało się wyczuć, a co potwierdzili jego partyjni koledzy. Tym samym zdradzając, że od początku do końca była to cyniczna strategia, którą w platformerskim gronie zaplanowano już w piątek.
Inaczej mówiąc, jesli skłonność do niewielkich kłamstewek jest narkotycznym uzależnieniem, to radny Gucia powinien się udać na „detoks”, bo jest od tego uzależniony w sposób nieuleczalny. „Było to odradzane Marcinowi, ale tylko Gierczak miał odwagę powiedzieć to wprost, że tak się nie robi. Reszta uważała, że to dobry pomysł na osłabienie pozycji Bachalskiego” – zdradza NW jeden z działaczy PO. „Marcin po audycji dzwonił i sam stwierdził, ze przesadził” – to już inny działacz.
Więc jak było w rzeczywistości ? „Wychodziłem od prezydenta z gabinetu i spotkał mnie Jurek Sobolewski. Dosłownie na dwie lub trzy minuty, nawet nie siadając, wszedłem do pomieszczeń biura Rady Miasta, na co Jurek do mnie z tekstem: <Jacek, co ty z preziem idziesz na wybory, zwariowałeś! On cię oszuka zobaczysz>. Ja na te słowa uśmiechnęłem się tylko, mówiąc wprost: <No to spóźniliście się, trzeba było mi coś zaproponować>. Tyle było spotkania” – opowiada NW J. Bachalski, nie kryjąc iż przewodniczący Rady Miasta Jerzy Sobolewski mocno nie zna się na żartach albo polityką jest już dla niego wszystko wszystko – nawet luźne spotkanie w progu. „Bocian łyknął żabę, a przeciez ja Jurka tak po ludzku lubię, bo to ja go wprowadzałem do Platformy” – dodaje Bachalski.
Dzielny radny walczący o wiarygodność w partii brnął w cyniźmie dalej.  „Czyli nie został zaakceptowany przez Platformę Obywatelską?” – dopytywał red. Daniel Rutkowski. „Nie w żadnym razie. Przecież pan Jacek Bachalski tyle już partii i opcji przeszedł, że dla nas jest to nieakceptowalne” – kłamał w żywe oczy radny Gucia. „Ręce opadają, ja tego chłopaka ze szkoły wciągnęłem do partii, nauczyłem i dałem szansę” – rozkłada ręce J. Bachalski
Z bajkowego Pinokia politycznego Kissingera nie będzie, ale motyw działania gorzowskiej Platformy Obywatelskiej z użyciem „tępego narzędzia” jest wazny. Co chiała przekazać ustami swego emisariusza, gdy wypowiadał on słowa: „Najcenniejsi ludzie pana prezydenta odchodzą i szukają innych komitetów” ? Poza dyskusją chodziło o to, by odwrócić uwagę od faktu, że na prezydenckich listach są najcenniejsi z najcenniejszych z gorzowskiej PO, którym ta partia szans dać nie chciała: Ewa Parfienowicz, Tomasz Kwiatkowski i Danuta Łastowska.

Do komitetu Tadeusza Jędrzejczaka przystępują kolejni eksczłonkowie PO. „Poczułem się głupio po odebraniu telefonu, ze mam dać pieniądze na kampanię Krysi Sibińskiej. A niby co ja jestem: skarbonka na wybory ? Jak tak to mnie nie było, a teraz to: <Trzeba pomóc finansowo Krysi>. Dziękuję bardzo” - mówi jeden z działaczy, który za kilka dni zasili szeregi komitetu wyborczego. Inna sprawa, że pielgrzymki niektórych radnych – w tym samego M. Guci – w celu uzyskania dobrego miejsca na prezydenckiej liście wyborczej trwały od stycznia. Tego zakwestionować samorządowy Pinokio nie może ...

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta...