Przejdź do głównej zawartości

Primum non nocere, czyli dlaczego nie wierzyć politykom ?

Lato się skończyło, robi się jesiennie. Nowy rząd – u wrót. Lada moment wybory samorządowe. Za rok – parlamentarne. Trzeba bardzo uważać. Więc politycy stosują lekarską zasadę „primum non nocere”  – po pierwsze nie szkodzić. Sobie.
Grzegorz Musiałowicz jest przewodniczącym Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Zawarcia
Posłanki i posłowie dawno już wrócili z wakacji. Atmosfera jednak nie sielska, a nieco nerwowa. I to bynajmniej nie z powodu 892 (!) projektów ustaw, jakie czekają (a niektóre już bardzo długo) w tak zwanej „zamrażarce”. Bardziej z powodu napiętego kalendarza wyborczego. Który daje znać, że umowa o wykonywanie mandatu posła tudzież senatora wygasa już za rok. I nie wiadomo, czy zostanie przedłużona.
Tymczasem przed załogą z Wiejskiej inna próba. Wybory samorządowe, w tym na wójtów, prezydentów oraz burmistrzów. Swoisty barometr sytuacji, jaka może być za rok. Czy logo się nie przejadło, czy partyjne barwy nie zblakły, czy afera taśmowa nie spowodowała odpływu wyborców. Czy jest jakaś szansa, by trzecią kadencję władzę utrzymać? Nawet jeśli w szerszej koalicji i w niezbyt dotąd cenionym towarzystwie? Uda się? Dałby Bóg!
Ale może lepiej Boga w to nie mieszać? Ojczyzny też zanadto nie. I tak mimo poczynań rządzących ta maszeruje dzielnie naprzód. Obywatele robią swoje, coraz bardziej zdając sobie sprawę, że na rząd liczyć zbytnio nie ma co. Nauczeni wieloletnim doświadczeniem biorą sprawy we własne ręce. Niestety, w większości odpuszczając przy tym oddanie głosu w wyborach, no bo cóż może jeden głos…
A ponieważ politycy z wierchuszki zdają sobie sprawę z nastrojów, będą się starali nie drażnić zanadto drogich wyborców. Jeśli podejmą jakieś decyzje, to te o miękkim charakterze, ze szczególnym uwzględnieniem podlizywania się społeczeństwu. Trochę (ale niedużo) popuszczą nam z podatkami, z ulgami na latorośle dla najuboższych, uśmiechną się przymilnie do przedsiębiorców. Może nawet pozwolą – jest wśród 892 tekstów i taki projekt – zakładać działalność gospodarczą na próbę. Na trzy miesiące, bez ściągania złotówki ZUS-ów i podatków z amatorów.
Trudne, ważne i mniej popularne reformy przeprowadza się bowiem na początku kadencji. Potem należy łagodzić nastroje i poszukiwać różnych usprawiedliwień. Ponadto – jeżeli ryzyko utraty władzy jest spore – warto podrzucić parę niespodzianek następcom. Bo jeśli ci się na owej przysłowiowej skórce będą ślizgać, to może w kolejnej kadencji wkurzone społeczeństwo ponownie przedłuży nam umowę na sprawowanie zarządu nad państwem na cztery obfite lata?!
Nie przejmujcie się tym, co tu wypisuję. Politycy to patrioci, którym leży na sercu dobro Ojczyzny i każdego obywatela, nawet takiego, co to głosuje nogami, miast długopisem. To dobrzy ludzie, którzy chcą dla Polski jak najlepiej. To bezinteresowni społecznicy, którzy wręcz wstydzą się brać za swoją pracę owe marne tysiące. Ale skoro już tak funkcjonuje ten system, to głupio im odmawiać własnemu społeczeństwu. Zwłaszcza że tak hojnie ono wyraża swoją wdzięczność. Kłaniają się więc i nieśmiało proszą o jeszcze. Czemu więc nie lubić polityków? I czemu nie wierzyć w ich bajki, gdy rzeczywistość taka szara? Każdy przecież potrzebuje choć odrobiny złudzeń.

           GRZEGORZ MUSIAŁOWICZ

Popularne posty z tego bloga

Error. Rzecz o polityce

Rozważając temat polskiej polityki i zachodzących w niej procesów, razem z moim rozmówcą, z wykształcenia informatykiem, zwróciłem uwagę na pewne analogie do działania komputera. W obu przypadkach kluczowym zjawiskiem jest proces. Zarówno w funkcjonowaniu polityki, jak i w systemie komputerowym, procesy są niezmiernie liczne. Procesor nie obsługuje ich jednocześnie, ale przełącza się z procesu na proces, co pozwala na skoordynowanie działań i umożliwia użytkownikowi wykonywanie określonych zadań. W polityce, rolę procesora pełnią politycy, a użytkownikami są obywatele. To oni w wyborach przekazują władzę politykom, aby w określonych procesach, wykonywali powierzone im zadania. Mój rozmówca, informatyk, zwrócił uwagę na fakt, że oprócz procesora, kluczowym elementem w komputerze jest system operacyjny. Dzięki niemu możemy realizować bieżącą kontrolę nad procesami. Jest dla komputera tym, czym dyrygent dla orkiestry: ustala tempo i harmonię między różnymi instrumentami. W komputerze, s...

Hardcorowo w Fabryczna 19

To rozmowa dla ludzi o mocnych nerwach: nie ma w niej żadnej struktury i tego wszystkiego, co w normalnych wywiadach być powinno. Poza dyskusją, tu nic nie było udawane, a całość,  to prawdziwa uczta dla ludzi potrafiących zachować dystans. Odczujecie smak ironii, usłyszycie dźwięk śmiechu, zobaczysz błyskotliwe spojrzenia. Ta rozmowa jest symfonią różnorodności, humoru i inteligencji. Ale uwaga! Nie wszyscy powinni to oglądać... Nazwisk nie wymienię...

Co łączy kapitana Schettino z prezesem Bednarkiem?

Francesco Schettino , to kapitan włoskiego wycieczkowca Costa Concordia. Zasłynął tym, że tuż po uderzeniu przez statek w podmorskie skały, zamiast czynnie uczestniczyć w akcji ratowniczej, postanowił go opuścić jako jeden z pierwszych. Choć nie to było jego największą przewiną, ta właśnie sytuacja sprawiła, że w powszechnej opinii określany jest mianem antybohatera. Nie mnie jednego razi postawa prezesa publicznego Radia Zachód, Piotra Bednarka . Choć nie ciążą na nim żadne zarzuty o charakterze prawnym, jak to miało miejsce w przypadku kapitana Schetino, głosy z wewnątrz spółki pozwalają doszukiwać się analogii. Tak Schetino, jak też Bednarek, nie zdali egzaminu w decydującym momencie. Potwierdza się reguła, że wielkość osoby, jego kwalifikacje i umiejętności, a także predyspozycje do zajmowania określonych stanowisk, weryfikowane są w chwilach próby. Można przez całe życie ślizgać się i wykonywać gesty, które sprawiają, że jest się lubianym. Można też robić odwrotnie, wiecznie sta...