Przejdź do głównej zawartości

JACEK W. ZAPOMNIAŁ O TRUPIE W SZAFIE

Niestety, to dopiero początek złej passy kandydata z podgorzowskiego Deszczna, a pogrążyć go mogą sprawy o których jego „bezinteresowna” młodzież nie ma nawet pojęcia. Owszem, wyszczekana architektka oraz raczej mało uczciwy „rzeźbiarz wodny”, też mają swoje za pazurkami,  ale ich przewinienia - te lubiszyńskie, wodnościekowe oraz artystyczne - to nic przy tym, co spotka Nikodema Dyzmę z Deszczna ...
... bo im bliżej wyborów, tym przedwyborczy dzień jest dłuższy, a społeczeństwo bardziej chłonne informacji – zwłaszcza wtedy, gdy mają pokrycie w faktach i dotyczą pretendentów do polityki.

Kiedy małpa wchodzi wysoko na drzewo, jej tyłek jest bardziej widoczny, a wójt Deszczna Jacek Wójcicki – nie wiedzieć dlaczego postrzegany przez respondentów różnych badań jako osoba spoza układów - nie przeczytał tekstu NW o tym, że „każdy ma swojego trupa w szafie” i nigdy nie wie, kiedy zechce on zobaczyć światło dzienne, a właściwie – przez innych zostanie publicznie wyprowadzony na spacer.

 „Szafowe trupy” nie są szczegónie niebezpieczne, ale pod jednym warunkiem: polityk nie może się ich wstydzić. Tu pomocna jest dewiza: „Nie ma brzydkich kobiet, ale tylko te mniej zadbane”. Podobnie z „trupami z szafy” – nie należy do przyjemnych pokazywanie się publicznie z kobietami brzydkimi, ale jak już się ktoś się „w czymś takim zakochał” lub ona w nim, to warto się tego nie wstydzić.  Pokazać, opowiedzieć jakąś romantyczną historyjkę i do przodu. Inaczej się nie da – będą wyciągali jej brzydotę, włosy pod pachami oraz oraz brudne paznokcie.

Kandydat Wójcicki postanowił inaczej: na informację o postawionych mu przez prokuraturę zarzutach przekroczenia uprawnień i zlecenia podwójnego wykonania prac w gminie, a co za tym dalej idzie – wyprowadzenia z gminy 60 tysiecy złotych, zareagował jak na fachowca od „robienia lodów” przystało.

Dobre szkoły manipulacji mówią wprost: jeśli nie masz argumentów, spróbuj to obśmiać i doprowadzić do absurdu, tak by wszystko wydało się jedną wielką nieprawdą. „To jest normalna rzecz. Miałem już zarzuty za chęć przyłączenia Gorzowa do Brandenburgii. Zwykła sprawa, która się toczy” – powiedział w Radiu Gorzów. Kłamstwo – w tamtej sprawie nie miał nigdy zarzutów, a postępowanie zostało umorzone po miesiącu.

Prezentując publicznie w kampanii „buzię młodzieńca”, poważne zarzuty prokuratury chciał potraktować jak szkolny wpis w dzienniczku. „Kontrole to normalna rzecz, jakich w swojej karierze miałem sześćdziesiąt. Władza musi być kontrolowana i  pod nadzorem” – powiedział w Radiu Gorzów, ale nie dodał, że prokuratury nie  prowadzą kontoli  - od tego są inne instytucje - ale śledztwa w poważnych sprawach o poważne przestępstwa.

W kwietniu 2014 roku prokurator przedstawił Jackowi W. zarzut powtórnego zlecenia wykonania wykonanych już prac i wyprowadzenia z gminy ponad 60 tysięcy złotych” – stwierdził dzisiaj rzecznik gorzowskiej prokuratury Dariusz Domarecki.

Wójcicki sprawę ukrył, chociaż mógł o niej odważnie powiedzieć i nikt nie robiłby mu dzisiaj z tego powodu zarzutu. Prokuratury też nie są bez zarzutu, a „krzywda” J. Wójcickiego w okresie kampanii wyborczej nie jest zapewne przypadkowa – to gra niedouczonych prawników co zostali prokuratorami – a na co dzień pomagają jednym lub drugim, a że na polityce znają się jak sędziowie na sprawiedliwosci, to strzelaja na oślep.

Kto „naładował pistolet” w ogólnopolskim portalu Niezależna.pl ? Zainteresowany jest tylko jeden i nie jest przypadkiem, że kandyduje na prezydenta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, a Wójcicki przeszkadza mu w wejściu do drugiej tury. Co ciekawsze, szykują się kolejne rewelacje i to sporo grubsze.

Wójcicki prezydentem nie zostanie, ale problemy ma murowane – przykład pierwszy lepszy, to finansowanie kampanii wyborczej, której dokumentacja już dzisiaj wskazuje, że jej budżet został przekroczony o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Banery kandydata wiszą na nieruchomościach, które – bynajmniej – nie należą do osób „bezinteresownych”.

 „Moja misja w Deszcznie doszła do końca i teraz czas na poprawę organizmu jakim jest Gorzów” – powiedział J. Wójcicki w telewizji TELETOP. Można zrozumieć przekazanie miejskiej zieleni mieszkańcom Gorzowa, tworzenie w mieście łąk dla krów z Deszczna – zawsze można w takich plackach upiec w centrum ziemniaki, a Marta Bejnar-Bejnarowicz będzie miała w końcu „co wydoić” – ale już powierzenie miasta komuś tak nieodpowiedzialnemu i to w przeddzień wydatkowania kilkuset milionów złotych, to głupota.


Kandydat z Deszczna powinien być wyrzutem dla dziennikarzy oraz tych przedsiębiorców, działaczy oraz aktywistów, którzy uważali iż oprócz ładnej buzi ma cokolwiek do powiedzenia. Nie od dziś wiadomo, że nie ma – a tu jeszcze zarzut o takie "wały"...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...