Namawiany był do tego już od dawna, ale swój cel „zmurszałe” otoczenie osiągnęło dopiero po wyborach. Inaczej mówiąc -
„sól”
z prezydenckiego oka została wypłukana, a „drzazga”
wyeliminowana. Prezydent Gorzowa po trzynastu miesiącach znika z Facebooka ...
...poddając się w ten sposób
podszeptom tych, którym ta forma aktywności nie podobała się od pierwszego
dnia.
„Jak
mógłbym w tych czasach nie mieć Facebooka ?” - pytał
retorycznie w „Gazecie Wyborczej” 29 października 2013 ustępujący prezydent Tadeusz Jędrzejczak. Jego pojawienie
się na portalu społecznościowym miało być otwarciem się na młodych oraz myślących
inaczej, a także pokazaniem iż prezydent T. Jędrzejczak to „luzak” i osoba „zorientowana w nowych technologiach”.
„Ja się długo broniłem. Mówiłem: nie mam
czasu, taka moja praca. Ludzie wchodzą, wychodzą. Ciągle coś. Robert Bagiński, przekonał
mnie, żebym bardziej się zaangażował na Facebooku” – ciągnął prezydent,
który w czwartek tego samego poprosił o skasowanie profilu. „Chcę skasować
mojego FB” – zakomunikował, a w takiej sytuacji inaczej być nie mogło i
...słowo stało się faktem.
Motywacje
zniknięć
z portalu społecznościowego Facebook są różne: od irytacji z powodu dużej
ilości poświęcanego mu czasu, poprzez problemy z przyjmowaniem otwartej
krytyki, a na zakończeniu się jego przydatności do działalności publicznej
kończąc. Niektórzy próbują się w ten sposób schować przed światem lub wyrazić
tym aktem sprzeciw lub złość.
Prezydent Jędrzejczak nie miał żadnego z powyższych
powodów, choć najbliżsi współpracownicy najpierw odradzali mu taką aktywność,
później namawiali do likwidacji, aż w końcu założyli mu inny profil o statusie „osoba publiczna”.
Aktywność na którą nie mieli wpływu była przez jego
najbliższych urzędowych współpracowników interpretowana jako szkodząca mu i zbędnie
wystawiająca na możliwość otwartej krytyki.
Właśnie
dlatego, jeszcze przed wyborami, założone zostało konto o statusie „polityk”, a następnie było ono
wykorzystane do oficjalnej kampanii sponsorowanej.
Będzie prezydenta
brakowało. To niestety dobrowolna abdykacja i opuszczenie 2658 znajomych, a
konkretnie – ludzi których jako prezydent nigdy by nie poznał, nie zamienił z
nimi zdania, a tym bardziej nie miałby okazji wysłuchania ich opinii.
To było okno prezydenta
Jędrzejczaka na świat i największa „drzazga”
czy wręcz „sól w oku” najbliższej
współpracowniczki – tej odpowiedzialnej za zmurszałą kampanię wybitnego i zasłuzonego prezydenta Gorzowa.
Tego nie zakwestionuje nikt...
Tego nie zakwestionuje nikt...