Przejdź do głównej zawartości

"Czarny Piotruś" na rozmowie... rekrutacyjnej.

Ci, którzy pragną publicznie okrzyknąć kolejnego gorzowskiego polityka przestępcą, powinni mocno uważać, bo przed brakiem wiarygodności nie uchroni ich ani sprzyjająca prokuratorska toga, ani dziennikarska legitymacja. Gorzów to miasto niewielkie – na pewno coraz mniejsze – więc buzie kilku życiowych nieudaczników są wszystkim znane, a byłego „pocztowca” szczególnie. Może się zdarzyć, że to oni zostaną obnażeni w miejscu jak najbardziej publicznym za rzeczy, których dokonywali niepublicznie...


...to po części przestroga i groźba. Bo jeśli demokracja jest zagrożona, to nie dlatego iż politycy ze społecznym mandatem w niej majstrują, lecz prasowi i prowincjonalni półinteligenci bez życiowego dorobku robią z każdego kto ma i potrafi więcej – przestępcę.

Tak było w przypadku prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka, później z wiceprezydentem Mariuszem Guzendą – którego nie tylko prokuratorzy, lecz także złe pióra i usta gorzowskich dziennikarzy doprowadziły do grobu – i tak wydaje się być dzisiaj, gdy ćwierćinteligenci udają mądrzejszych, niż są.

           Silą się na pytania, dziwne komentarze i dywagacje, zamiast po prostu informować. Teraz przyszedł czas na prezydenta Jacka Wójcickiego, któremu szczecińska prokuratura postawiła absurdalne zarzuty.

 Sam Wójcicki pewnie nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji – co zresztą było udziałem Tadeusza Jędrzejczaka, który wierzył w praworządność i powagę wymiaru sprawiedliwości do dnia, gdy na trzy miesiące został niesłusznie aresztowany  - ale powinien mieć świadomość, że dziennikarze z prokuratorami potrafią z przysłowiowego „gówna”, ulepić całkiem pokaźny „bat”.

 Jedni i drudzy to nieudacznicy – pierwsi żadnej innej pracy nie potrafią, a drudzy byli zbyt głupi by zostać adwokatami lub radcami prawnymi.
          
          Dziennikarską „hieną” – czy jak wolą mówić niektórzy: „Czarnym Piotrusiem” lub „Pożytecznym idiotą”, okazał się red. Piotr Bednarek z Radia Gorzów, który jeszcze niedawno starał się udawać obiektywnego – co oczywiście nigdy półinteligentom nie wychodzi i jest demaskowane – ale podczas ostatniej w tym roku rozmowy z prezydentem Wójcickim wyszło z niego to wszystko o czym wiedzą ci, którzy znają go z Radia Gorzów, Telewizji „Vigor” czy z okresu gdy – opisując sprawę obrazowo i kolokwialnie, by nie użyć konstatacji eksministra Radosława Sikorskiego - „klękał i ziewał” w momencie, gdy wojewodę AWS-u Stanisława Iwana zastąpił ten z SLD Andrzej Korski. Podobno ziewał dobrze...
    
           Jego publiczne pytanie o prokuratorskie zarzuty względem prezydenta Wójcickiego powinno zostać wpisane do podręczników manipulacji i chamstwa.

         „To będzie taki pana rok częstych wizyt w szczecińskiej prokuraturze ? Sprawa się toczy, przypomnę iż chodzi o budowę wodociągów w Prądocinie, tam były pewne niejasności i ma być zarzut prokuratorski, co pan na ten temat może powiedzieć. Zdaje sobie pan prawę, że nawet wyrok w zawieszeniu pozbawi pana prezydentury ?” – indagował funkcjonariusz PiS w mediach publicznych.

       Prezydent odpowiedział: „Nie dopuszczam takiego wyroku. To jest jedna wielka pomyłka i uważam, ze sprawa zostanie umorzona lub zostanę oczyszczony z zarzutu. Łatwo jest ludzi oskarzać i pisać wnioski do prokuratury. Nie mam żadnych obaw”.

         Jeśli ta sytuacja objawiła coś istotnego, to właśnie serwilizm i bezrefleksyjność kilku dziennikarzy, którzy boją się sami podejmować trudnych pytań i tematów, gdy jest to niebezpieczne – a red. Bednarek jest tego mistrzem w okresie rządów PO-PSL – ale chętnie wykazują się, gdy są na pięć minut przed „przywitaniem z gąską”.

  Niektórzy dziennikarze jeszcze nie obmyli rąk za współudział w „uśmierceniu” wiceprezydenta Guzendy, nie wiedzą jak się zachowywać wobec niewinnego prezydenta Jędrzejczaka, a już znaleźli sobie kolejną ofiarę.


  Można by pisać więcej, ale oni już nie są żadną „czwartą włądzą”, lecz potwierdzeniem tego, że tradycyjne media się kończą, a tchórzliwi dziennikarze to tacy sami politycy jak radni czy posłowie, tylko iż nie mają odwagi kandydować.

     Redaktor Bednarek powinien wiedzieć, że chamskie insynuacje to nie jest prawdziwa rozmowa rekrutacyjna, by zostać prezesem Radia Zachód. Są lepsze i skuteczniejsze metody starań o pracę lub awans - profesjonalizm...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...