Przejdź do głównej zawartości

Wyborcy głosowali, a politycy grasują na publicznym

Wśród wielu planowanych zmian w ramach „dorzynania watahy” z Platformy Obywatelskiej, są w planach również takie, które wywołują optymizm. To ważne, bo jak mawiał Lenin: „Kadry są najważniejsze”. W tym kontekście wielu wyborców PiS-u zadaje sobie dwa istotne pytania. Pierwsze: co ja będę miał z wygranej kandydatów na których głosowałem. Odpowiedź jest lapidarna: dosłownie nic. Drugie pytanie: czy mają znaczenie personalne roszady będące konsekwencją wyborów parlamentarnych. Odpowiedź: tak, bo jeśli szefami waznych urzędów zostaną gamonie, to zapłacą za to wszyscy...


...a jeśli istotne urzędy obejmą ludzie polityki, ale myślący o funkcjonowaniu urzędów  „niepolitycznie”, to nie jest ważne z której partii nominat będzie, ale co ma w głowie.

Typowany na szefa przyszłej superagencji rolnej Sebastian Pieńkowski, niedoszły senator i wiceprzewodniczący Rady Miasta Gorzowa, w głowie ma dużo dobrego i bez wątpienia jest kandydatem na urzędy bez zarzutu, a pierwszą rozmowę we wtorek w Warszawie już odbył. Oficjalne powołanie to jeszcze jednak „śpiew przyszłości”, bo konieczna jest zmiana prawa i uporanie się z obecnymi szefami, których – jak dyrektora Tomasza Możejkę - chroni „immunitet” nietykalności zawodowej jako radnych.

 „Oj on się jeszcze najeździ, bo sprawa nie jest ani łatwa, ani prosta” – mówi rozmówca NW z PiS, który zaznacza, że Pieńkowski to absolutnie dobra kandydatura na szefa połączonych instytucji: Agencji Nieruchomości Rolnych, Agencji Rynku Rolnego I Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, ale nie stanie się to szybko i może być ciężko, bo lubuska agencja to ewenement na skalę kraju.

Szefem jest radny wojewódzki, a jego zastępcą radny powiatowy i chroni ich ustawa. Do tego dochodzą inni: były wicemarszałek z PSL, były szef rady powiatowej z SLD czy mąż szefowej PO” – wyjaśnia działacz.

Plan jest niby prosty - połączone zostaną trzy rolne agencje, a S. Pieńkowski stanie na czele tej, która będzie zarządzała wszystkim.

To kim pan będzie ? ” – indagował Pieńkowskiego w swoim autorskim programie „Fabryczna 19”, ekscentryczny i oryginalny dziennikarz red. Roman Błaszczak, na co zainteresowany odpowiedział: „Nie wiem, gdzie będę musiał naprawiać państwo. Tam, gdzie dostanę propozycję, tam będę naprawiał. Po to jestem” .

A do naprawienia jest dużo, bo lubuska Agencja Nieruchomosci Rolnych, to przykład najgorszych patologii w administracji, jakie można sobie wyobrazić.

Trudno odmówić administracyjnych kompetencji i umiejętności samemu T. Możejce, który przez samorządowców i „kooperujących” z ANR przedsiębiorców i rolników – w tym wicewojewodę Roberta Palucha - oceniany jest niezwykle pozytywnie. Jednak fakt, że nie był i nie jest samodzielny politycznie – a przed powrotem do zawodu nauczyciela za 2 tysiące złotych bronił się od zawsze – doprowadził do sytuacji w której agencja stała się „przechowalnią” dla byłych polityków i to za duże pieniądze.

Dość wymienić tylko kilku: Roman Koniec z PSL, były wicemarszałek tej partii Maciej Szykuła, eksprzewodniczący Rady Powiatu z SLD Hieronim Aleksandowicz czy mąż szefowej lubuskich struktur PO Mirosław Bukiewicz, na co dzień radny tej partii w Zielonej Górze.

Zwolnić wielu z nich nie będzie łatwo, bo Możejko, Koniec czy Bukiewicz, to samorządowcy i jest na to konieczna zgoda poszczególnych samorządów, ale po połączeniu agencji, nie będzie to już konieczne. Zresztą dotyczczasowa szefowa ARiMR Elżbieta Kwaśniewicz została już zwolniona, a T. Możejko – jak mówią NW rozmówcy z PiS – „jest konstruktywny i nie zamierza się upierać przy tym, by koniecznym było kierowanie wniosków do Sejmiku Województwa”. Inaczej mówiąc – zostanie ekspertem za 10 tysięcy na rękę i wyrazi zgodę na zmianę warunków pracy.

Bycie wojewodą lub szefem inspekcji fajnie brzmi, można się też „bujnąć” dobrym - dla polityków -  samochodem oraz poczuć co oznacza, gdy przed mężczyzną nie klękają ziewając kobiety, ale burmistrzowie, wójtowie czy przedsiębiorcy, liczący na ogrzanie się w cieple kogoś ważnego lub wpływowego. Bycie szefem agencji rolnej to już coś więcej, a przykładem tego jest właśnie T. Możejko, który w kilka lat ze skromnego i inteligentnego nauczyciela, stał się inteligentnym milionerem. Wojewoda mogła go co najwyżej poprosić o zapłacenie za kolację.



Teraz czas na Pieńkowskiego. Niech się sprawdzi w biznesie na publicznym. "Sporo wydał na tą swoją kampanię, bo wziął kredyt" - mówi na poważnie działacz PiS.







Popularne posty z tego bloga

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...

Znamy Jerzego i Annę, a teraz jest także Helenka Synowiec

Dzieci z polityką nic wspólnego nie mają, ale gdy w rodzinie wybitnych prawników i znanych polityków pojawia się piękna córka, nie jest to temat obojętny nad Wartą dla nikogo. Mecenas Synowiec ma powody do radości, jego urocza żona i matka Anna jeszcze więcej, a mieszkańcy Gorzowa powinni mieć nadzieję, że za kilkanaście lat, także ich córka mocno dotknie Gorzów swoją obecnością... ...bo choć dzisiaj Helenka Synowiec jest jeszcze osobą nieznaną, to za kilka lat będzie bardzo obserwowaną. Jednych takie podejście irytuje, ale ponad wszelką watpliwość w Gorzowie nikt z nazwiskiem „Synowiec”, nie może być kimś przeciętnym. „ Przedstawiam Wam nowego członka mojej rodziny córeczkę Helenkę – gorzowiankę, która urodziła się 11.10.2016 r, o godz. 8:35 ” – ogłosiła na portalu społecznościowym Anna Synowiec . Ktoś powie, że to nie temat, ale to jest właśnie temat, gdyż nikt z bohaterów nie jest przeciętny: ani ojciec, ani matka, ani nawet córka.          ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...