Przejdź do głównej zawartości

Gorzów jest brzydki, ale może być ładny

Kilka razy dziennie lokalne media serwują pokaźną dawkę newsów i politycznych rozmów, które stają się dla mózgów słuchających i czytajacych tym samym, czym śmieciowe jedzenie dla żołądka, a oglądanie filmów porno dla sprawności seksualnej. Niemal każda taka „porcja” nie oferuje więcej „intelektualnych doznań” niż „WieśMac” witamin, a landrynka potencji. Ta codzienna „uczta” ma bowiem swoje żelazne reguły, które są niestety niezmienne od lat: mówić i pokazywać się chcą wszyscy – radni, działacze i urzędnicy - ale rzadko kiedy znajdzie się taki, co ma coś do powiedzenia...


...i dlatego z uznanym adwokatem, społecznikiem i radnym Jerzym Synowcem można się nie zgadzać, można mruczeć pod nosem iż przesadza lub zbytnio się „nabzdryczył”, ale nie można obok jego opinii przejść obojętnie. Mają swój „seksapil” oraz gatunkową wagę, która poparta jest jego osobistym zaangażowaniem i doświadczeniem, a przede wszystkim – bezinteresownością.

Mógłby występować w wielu rolach – kompetencji i wiedzy mu nie brak - ale dzisiaj zaprezentował się w Radiu Gorzów jako członek nowo powstałego klubu radnych „Nowoczesny Gorzów”, przyszły działacz Nowoczenej Ryszarda Petru, a przede wszystkim miłośnik Gorzowa.

Nasz klub ma znaczenie czysto praktyczne, bo jako klub będziemy reprezentowani w konwencie Rady Miasta. Poza tym, głos klubu znaczy więcej niż głos pojedyńczego radnego” – powiedział radny Synowiec w rozmowie z red. Piotrem Bednarkiem z Radia Gorzów, po czym dodał wprost: „W przyszłości ten klub będzie reprezentacją Nowoczesnej Ryszarda Petru w Radzie Miasta”. Oprócz niego w klubie są jeszcze: radny i sędzia Trybunału Stanu Jerzy Wierchowicz, a także były radny SLD Krzysztof Kochanowski.

Dlaczego tylko tylu radnych ?” – indagował red. Bednarek. „Nam nie chodzi o ilość radnych, ale ich jakość, bo w swoim światopoglądzie będą musieli być gdzieś obok Nowoczesnej” – wyjaśnił Synowiec.

Trudno odmówić mu trafnych diagnoz politycznych, bo jako pierwszy w 2015 roku publicznie przestrzegał iż brak zmiany w sposobie prowadzenia kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego, zaowocuje jego przegraną. Tym bardziej warto wziąć sobie do serca słowa, które powiedział dzisiaj na antenie lokalnej rozgłośni radiowej.

Każdy, kto myśli o przyszłości w polityce i samorządzie musi myśleć o Nowoczesnej, bo to jest największa nadzieja Polaków” – skonstatował radny Nowoczesnego Gorzowa.
       
         Jednak marka „Synowiec”, to przede wszystkim miasto w obszarze jego estetyki lub jej braku, co wytykał poprzednikowi i – jak zapowiada – nie będzie w tym obszarze oszczędzał także prezydenta Jacka Wójcickiego. Można by potraktować jego stwierdzenia jako retoryczne „figury”na wyrost, gdyby nie to iż ma tu wiele osobistych zasług, które czynią go liderem zmian nie tylko w słowach, ale przede wszystkim czynach – takich małych, średnich i może nie spektakularnych, ale ważnych.

      Dzisiaj stawia diagnozę: „Gorzów jest brzydki, ale może być ładny”, po czym precyzyjnie wskazuje miejsca, które można poprawić bez większych nakładów finansowych. „Ulica Sikorskiego i Warszawska ma 14 obrzydliwych i nieestetycznych miejsc z którymi trzeba coś zrobic: Dom Usług, nisze, płot naprzeciw szpitala, budka <pofinsterowa>, ulica Dworcowa na której wystarczyłoby kilka ładnych latarni i kwietników” .

      Skąd u Synowca  taka precyzja i znajomość miasta, choć on sam dla wielu mieszkańców jest osobą „z wyższych sfer” i „poza zasięgiem” ? Bo w przeciwieństwie do innych radnych – jak Robert Surowiec, Robert Jałowy i Mirosław Rawa – on w tym mieście nie tylko pracuje i przejeżdża przez jego kilka ulic, ale przede wszystkim mieszka, chodzi po tych ulicach, dostrzega sprawy niewielkie, a przede wszystkim - spotyka się nie tylko z urzędnikami i dziennikarzami, lecz zwykłymi ludźmi.

          Podczas dzisiejszej rozmowy zdradził też, że wybiera się na organizowaną w sobotę na Placu Katedralnym manifestację KOD w obornie wolnego słowa, ale nie akceptuje faktu, że ogólnopolski lider tej inicjatywy nie płaci alimentów.
  
       „Wybieram się, bo uważam to za obowiązek. Dekomracja jest zagrożona. Władza może realizować swoje plany, ale nie może fikać” – stwierdził mecenas Synowiec, po czym dodał: „Ja wyjątkowo nie lubię ludzi, którzy nie regulują alimentów. Nie bronię takich przez 30 lat. Radziłbym liderowi KOD, aby wyczyścił tą sprawę”.

         Tak też wywiad z człowiekiem ciekawym, mocno wyszedł poza przewidywalny rytuał codziennych politycznych rozmów w których wiadomo o co dziennikarz zapyta i co zapytany odpowie. Grono zapraszanych do lokalnych mediów jest bardzo wąskie, ale wśród nich grupa tych, którzy potrafią zanudzić na śmierć – jeszcze większa.


     W tym kontekście jak najbardziej zasadną jest filozofia stosowana w Telewizji TELETOP, że jak polityk chce pogadać, to niech za to zapłaci. Jesli nie ma nic do powiedzenia, a zapłacił – jest głupcem...


Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...