Przejdź do głównej zawartości

Ordynarny lobbing radnego PO

Okazuje się, że nie wszystko i zawsze zostaje na posiedzeniach lokalnego samorządu odnotowane. Tymczasem mieliśmy w ostatnim czasie do czynienia z ordynarnym lobbingiem, którego podjął się radny Platformy Obywatelskiej, który – jak sam stwierdził – zgłosił poprawki w treści i przedmiocie o którym nie ma pojęcia…
Jest radnym i jednym z liderów gorzowskich struktur Prawa i Sprawiedliwości
Poszło o projekt uchwały nr 406 w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, a dokładniej – o tereny położone na południu od ul. Myśliborskiej w rejonie ul. Brukselskiej. Na dwa dni przed sesją Rady Miejskiej – na Komisji Gospodarki i Rozwoju - próbowaliśmy zaopiniować wspomniany wyżej projekt. Niestety - w trakcie dyskusji starły się poglądy właściciela terenu i gorzowskich urzędników. Jako radni, otrzymaliśmy informacje, że teren 64 hektarów w przyszłości będzie zamieszkiwało od ośmiu do dziesięciu tysięcy mieszkańców, a miejsc parkingowych będzie w przeliczeniu na jeden lokal mieszkaniowy 1,2 miejsca - choć powinno być min. 1,5 mi. W konsekwencji naszych pytań o wskaźnik i sposób liczenia miejsc parkingowych, otrzymaliśmy odpowiedź, że w starym projekcie było 1 do 1, więc w ramach kompromisu z developerem stanęło na 1,2. Sam developer zadbał o to, abyśmy w trakcie dyskusji otrzymali 5 stron maszynopisu poprawek do projektu uchwały i album rysunków z przyszłymi budynkami. Dyskusja zrobiła się lekko ostra i od razu wiedzieliśmy, że pola do porozumienia nie będzie. Z jednej strony urzędnicy - obowiązujące prawo i godzenie potrzeb mieszkańców, a z drugiej - przedsiębiorca, któremu zależy na intensyfikacji zabudowy i maksymalizacji zysku. Dyskusja nie przynosiła rezultatów, a więc jeden z radnych zaproponował, aby zwołać posiedzenie komisji w sprawie tego konkretnego projektu tuż przed sesją. Wszystko po to, by urzędnicy mogli przeanalizować merytoryczność poprawek i ich zgodność z prawem. Byłem przekonany, że większość członków komisji – już na posiedzeniu przed sesją – zagłosuje za potrzebami mieszkańców, ale okazało się, że tylko radni PiS byli za wersją uchwały bez poprawek developera. Radni PO i SLD wstrzymali się od głosu, a przebieg sesji udowodnił, że nie bez powodu. Oto na posiedzeniu radny PO Marcin Gucia zgłasza i rozdaje wszystkim dobrze przygotowane od strony merytorycznej poprawki – najprawdopodobniej naniesione przez obecnego na posiedzeniu projektanta – i sam przyznaje, że nie ma pojęcia co zgłasza, bo …się na tym nie zna. Tak więc – gdy nie udało się znanemu developerowi przekonać radnych na komisji, bo opowiadali się przeciw maksymalizacji zysku kosztem potrzeb przyszłych mieszkańców – wprowadza się bezprawne poprawki na posiedzenie sesji. Sytuacja spowodowała ostrą dyskusję, gdzie radni PiS bronili interesów mieszkańców, a nawet zostali w tym wsparci przez Jerzego Wierchowicza i Jerzego Synowca. Inaczej mówiąc - broniliśmy przyszłych lokatorów przed sytuacją, gdy po zakupie mieszkania –bardzo często na kredyt - będą usieli mieszkać w getcie, gdzie nie będzie miejsca do parkowania, a sąsiad przez balkon będzie podglądał drugiego sąsiada. Moja osobista refleksja jest taka, że pierwszy raz byłem świadkiem tak ordynarnego lobbowania za interesem jednego przedsiębiorcy i nie zważając na potrzeby mieszkańców. Postawa przewodniczącego Jerzego Sobolewskiego - głosującego za interesem developera -   wcale mnie nie dziwi, ale już radni SLD zaskoczyli mnie całkowicie. Pełne usta stwierdzeń o potrzebach społecznych w wykonaniu Jana Kaczanowskiego i Marcina Kurczyny, okazały się frazesami. A przecież w kontekście afery Amber Gold nie powinno mnie dziwić już nic …

SEBASTIAN PIEŃKOWSKI
Rady Prawa i Sprawiedliwości

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...