Przejdź do głównej zawartości

Wójcik okupuje, Twardowski eskaluje, a baronessa spiskuje...

Nie przyjechała do niego, gdy mogła i powinna, to Mariusz Wójcik postanowił wybrać się do niej – niestety w najmniej odpowiednim momencie. Marszałek napuściła na niego ochronę i policjantów, którzy ciągnąc go po ziemi i kopiąc wyciągnęli siłą z urzędu. Niemal w tym samym czasie „polityczny nóż w żebra” włożył jej szef gorzowskiego szpitala…

Marszałek nie daje sobie łatwo zespuć festiwalu pod nazwą Konwent Marszałków RP,
ale to nie M. Wójcik zaszkodził jej najbardziej, lecz podwładny dyr. Marek Twardowski.
Mało kto wierzy, że zrobił to nieopacznie lub nie mając świadomości, że w ten dzień bę-
dzie to miało specjalny wydźwięk. Nie jest politykiem samodzielnym i decyzja na pewno
zapadła w Zielonej Górze... ale nie tam, gdzie świętuje marszałek Polak.

Gorąco zaczyna się dwudniowy Konwent Marszałków Województw RP, bo urząd otoczony jest dodatkowymi patrolami Policji, a rozpoczynającego okupację budynku Mariusza Wójcika z Gorzowa „marszałkowscy ochroniarze” skopali i ciągnąc po ziemi wyprowadzili z urzędu. Policja - mimo próśb urzędników - odmówiła interwencji i wejścia do budynku. „Zwracam się o zachowanie umiaru w  jednoznacznie negatywnych ocenach sytuacji gorzowskiego Szpitala Wojewódzkiego oraz powstrzymanie swojego przedstawiciela dyr. Marka Twardowskiego w konfliktowaniu środowisk(…) w tej placówce” – powiedział już przed budynkiem i na pięć minut przed rozpoczęciem się Konwentu Marszałków RP M. Wójcik. „Skopali mnie, wgięli ręce i ciągnąc po ziemi wyciągnęli jak worek ziemniaków na zewnątrz” – relacjonował Nad Wartą. Jak twierdzi, zamierzał wręczyć stosowny apel do marszałek Elżbiety Polak, a także osobne pisma do marszałków trzech sąsiednich województw: zachodniopomorskiego, wielkopolskiego i dolnośląskiego w których zwracał uwagę, że: „sytuacja gorzowskiego szpitala nie wygląda tak kolorowo i pięknie jak winne korowody na zielonogórskich ulicach”. Ostatecznie przyjął go członek zarządu Romuald Kreń, a Wójcik zapowiedział, że zostaje do piątku i to "dopiero początek tego, co potrafi zrobić w obronie gorzowskiej lecznicy". Tymczasem godzinę wcześniej swoją konferencję w Gorzowie zwołał dyrektor Szpitala Wojewódzkiego Marek Twardowski, który niemal wypowiedział wojnę szpitalnym związkom zawodowym oraz samemu przewodniczącemu Andrzejowi Andrzejczakowi. Tu również doszło do mało eleganckich zachowań w wykonaniu zielonogórskiego namiestnika, bo na konferencji pojawiła się wiceprzewodnicząca Rady Społecznej Szpitala Wojewódzkiego Grażyna Ćwiklińska, której dyrektor – za pośrednictwem swoich pracowników – sugerował natychmiastowe opuszczenie sali. „Nie mamy innej możliwości kontaktu z dyrektorem, a ja czuję się współodpowiedzialna za ten szpital i jego działalność, bo właśnie dlatego zgodziłam się zasiadać w radzie społecznej” – mówiła Nad Wartą radna Ćwiklińska. Sama konferencja, której tytuł można streścić jednym zdaniem: „Ostatnia pełna wypłata już była – teraźniejszość i przyszłość szpitala”, to ewidentna prowokacja przed jutrzejszą wizytą gorzowskich związkowców w Zielonej Górze i rozpoczynającym się dzisiaj konwentem. „To świadoma prowokacja, która ma doprowadzić do usunięcia marszałek i najśmieszniejsze jest to, że przychodzi ona od środka i od tej, która była jej protektorem” – mówi polityk PO, który nie wyklucza iż konferencja Twardowskiego, to element politycznej gry, która prędzej czy później doprowadzi do zmiany na stanowisku marszałka. „Zawsze trzeba zadać pytanie: komu zależało na eskalacji konfliktu właśnie dzisiaj i czy Twardowski sam chciał przyćmić swoją osobą konwent marszałków” – mówi rozmówca i dodaje, że … to kwestia najwyżej dwóch lub trzech miesięcy, gdy na fotelu marszałka zasiądzie Tomasz Możejko.

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...