Nie wszystko co złe, rodzi się w marszałkowskich gabinetach – przyczyną niepowodzeń bywa również zwykłe bałaganiarstwo i udawanie, że coś się potrafi. Gorzowskie „elity” chcą mieć akademię, a nawet uniwersytet, ale ostatnie tygodnie potwierdzają tezę, że popełniają błędy na poziomie szkolnym. Balon ambicji przebija igła rzeczywistości…
![]() |
Co powie rektor studentom ? Nic się nie stało, zmieniony był tylko szyk trzech wyrazów. Dobrze, że w Gorzowie nie ma studiów inżynierskich... |
Buńczuczna mowa trawa polityków i tzw. „elit” o potrzebie stworzenia w Gorzowie silnego ośrodka akademickiego rozmija się z realiami i możliwościami tych, którzy mieli być głównymi aktorami naukowych aspiracji i beneficjentami ewentualnego sukcesu. „Jak nie będziemy mieli uczelni z prawdziwego zdarzenia, to po wyjściu na jaw problemów AWF-u będziemy mieli gorzowską pustynię i tyle” – mówił anonimowo kilka tygodni temu, jeszcze zanim sprawa gorzowskiej uczelni nabrała medialnego wymiaru, ważny polityk gorzowskiej Platformy Obywatelskiej. Okazał się prorokiem lub osobą dobrze poinformowaną - dziś już wiadomo, że wart 20 mln zł remont budynku dydaktycznego fizjoterapii zamiejscowego wydziału poznańskiej AWF, to farsa i skończyć się może tragedią dla całej uczelni. „Remont będzie droższy o kilka milionów. Sprzedamy obiekty i weźmiemy kredyt” – stwierdził w „GW” kanclerz uczelni Wiesław Kuhnert. „Akademia i wzmocnienie PWSzZ to jedyna szansa, by nas nie zaorali” – uważa polityk, ale sam powątpiewa czy w mieście jest z kim na ten temat rozmawiać. Dotychczas błędy popełniali politycy, ale teraz prymitywne samobóje strzelają sobie przedstawiciele „elit”. Wojewódzki Sąd Administracyjny ostatecznie zdecydował w piatek, że w sporze o dotację na laboratorium środowiskowe Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Gorzowie racja jest po stronie marszałek województwa Elżbiety Polak. „Dostosowaliśmy się do uwag urzędników i poprawiliśmy cały wniosek. Stoimy na stanowisku, że błędów nie ma, a wniosek jest sporządzony poprawnie” – czarowała jeszcze w październiku br. rektor PWSzZ Elżbieta Skorupska – Raczyńska. Sąd Administracyjny nie podzielił jej racji, a kilkanaście milionów złotych – podobnie jak w przypadku AWF – przeszło gorzowskim „elitom” koło nosa. „Przypadkowo został zmieniony szyk trzech wyrazów. Ale to nie wpływa na wartość projektu” – brnęła w rozkosznie zabawnych tłumaczeniach rektor Skorupska Raczyńska tuż po ogłoszeniu decyzji. W nowej perspektywie finansowej UE – z przyczyn demograficznych - nie będzie już tylu chętnych do studiowania, budynki PWSzZ przerobi się na siedzibę Hufców Pracy, a profesor Skorupska będzie pisała pamiętniki pt. „ Jak spierdzieliłam szansę dla Gorzowa”. Szkoda słów – wywieśmy białą flagę: lepiej z mądrymi z Zielonej Góry stracić, niż z „elitami” z Gorzowa zyskać. Pani profesor zapomniała, że marszałek Andrzej Bocheński nie studiuje już w jej uczelni i teraz trzeba się przyłożyć. Tego się wymaga od studentów …