Przejdź do głównej zawartości

Sobolewski raz już mnie odwoływał...


Inspektor Sanitarny został wybrany w oficjalnym konkursie – pewnie trochę dzięki dobrej współpracy wojewody i prezydenta. Platforma odkrywa karty i przyznaje się, że konsultuje nawet posady sprzątaczek, a przewodniczący Rady Miasta z tej partii, raz twierdzi, że trzeba takie rzeczy konsultować, a po chwili dodaje, że konsultacje potrzebne nie są. Czy na partyjnym pokładzie jest jeszcze pilot ?
Sporo kłopotów przysporzył już Andrusyszyn gorzowskiej PO. Najpierw pod-
lizywał się szefowej partii, a po osobistych kłopotach odszedł z Rady Miasta.
Teraz otrzymał nominację, której koledzy z partii się nie spodziewali, ale on sam
jest symbolem tego, że gorzowska PO zbyt dużo nie może, a wojewoda wciąż
trzyma polityczny fason...
Co miałem pytać Sobolewskiego czy mogę startować w konkursie?” – mówi w rozmowie z Nad Wartą b. szef gorzowskiej Platformy Obywatelskiej, a od kilku dni Powiatowy Inspektor Sanitarny Edward Andrusyszyn. Jego słowa, to reakcja na wypowiedzi liderów PO Roberta Surowca i Jerzego Sobolewskiego, którzy wynik konkursu uważają za „psikus prezydenta Gorzowa i wojewody”. Nie jest tajemnicą, że jeden i drugi nie należą do osób, które wojewoda Marcin Jabłoński chciałby oglądać chociażby w korytarzach Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Z J. Sobolewskim spotkał się tuż po nominacji, ale dla przewodniczącego Rady Miasta nie była to rozmowa miła i sympatyczna. Dziś nie pozostawia złudzeń, że nominacja dla Andrusyszyna, to dla władz gorzowskiej PO totalne zaskoczenie. „Metodyka powołania Andrusyszyna mi się nie podoba, bo takie decyzje powinny być konsultowane” – powiedział w Radiu Gorzów, jakby zapominając iż nowy Inspektor Sanitarny powołany został w wyniku konkursu, a nie partyjnego namaszczenia. „Uważam, że nazwisko Andsyszyna zostało podane na linii prezydent – wojewoda i to oni powinni wypowiadać się na jego temat. To była decyzja wojewody i prezydenta Gorzowa” – wypalił dziś w radiu Sobolewski, co nie spodobało się współpracownikom wojewody Jabłońskiego. „Przesadził i w swoich prywatnych animozjach mógł sobie odpuścić wojewodę, bo on jest poza tymi gierkami” – mówi nieoficjalnie jeden z nich, dodając iż przewodniczący Sobolewski nie szybko doczeka się osobistego spotkania z M. Jabłońskim. Jeszcze mocniej wypowiada się dla Nad Wartą sam zainteresowany. „Inaczej zapadały decyzje, a Jurek Sobolewski raz mnie już chciał kiedyś odwoływać” – powiedział Andrusyszyn, któremu działacze gorzowskiej PO zarzucają iż był słabym szefem partii, ciągnął partię w kierunku całkowitego podporządkowania jej strukturom w Zielonej Górze, a biorąc udział w spotkaniach poszczególnych kół, zaraz po ich zakończeniu od razu meldował poseł Bożennie Bukiewicz. Nie miał też dobrych opinii jako urzędnik. „Zawsze żartowaliśmy, a nawet śmialiśmy się z niego, ze całe życie był w tym Sanepidzie inspektorem i poza Przychodnią Kolejową nic więcej w życiu nie osiągnął. Teraz wskoczył na wysokiego konia i zobaczymy jak sobie poradzi, bo po przychodni było trochę smrodu” – mówi działacz PO. Najciekawszą postacią – jak zawsze – jest przewodniczący Sobolewski, który po kilku minutach rozmowy z red. Piotrem Bednarkiem zmienił „trochę” zdanie. „Każdy chce zawsze awansować w swojej specjalności i nie wiedzę powodu, by pan Andrusyszyn pytał nas o zgodę” – powiedział dokładnie w 57 sekundzie po wypowiedzeniu zdania, że takie decyzje powinny  być konsultowane. "Teraz będzie liczył sekundy" - żartuje samorządowiec PO, tłumacząc Sobolewskiego, że "taki już jego urok". 

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...