Trudno nie zgodzić się z tezą, że gorzowscy politycy przestraszyli się lidera „Tylko Gorzów” i na wszelki wypadek podjęli artykułowane przez niego postulaty. Koncepcja budżetu obywatelskiego – o którym trzy miesiące temu nikt nawet nie mówił – dziś wydaje się dzieckiem wprost z gwałtu zbiorowego. Jest nie tylko wielu ojców, ale jeszcze kłócą się, kto rozpoczął dyskusję…
Podobno najważniejsze nie jest to, kto był pierwszy, ale to – aby nie być ostatnim lub pominiętym. W polityce jest trochę inaczej: pierwszy może to ogłosić jako sukces, a jak się nie uda, to zwali na czynniki zewnętrzne. „Politycy i urzędnicy boją się oddać chociażby części swoich uprawnień obywatelom, a partie zawłaszczyły przestrzeń obywatelską dla siebie" - mówił we wrześniu br. na konferencji zorganizowanej przez Zachodni Ośrodek Polityki Regionalnej lider Stowarzyszenia "Tylko Gorzów" Jacek Bachalski. Na zorganizowaną przez szefa ośrodka Michała Obiegło konferencję na temat budżetu nie przyszli zaproszeni politycy PO, prezydenta Miasta godnie reprezentowała rzeczniczka Anna Zalewska, a jedynym radnym był przedstawiciel PiS Robert Jałowy. Bachalski szybko przeszedł od słów do czynów i podczas październikowej konferencji z innymi działaczami przedstawił szczegóły projektu wraz z gotowym projektem uchwały, którą radny SLD Krzysztof Kochanowski złożył w biurze Rady Miejskiej. „Ideą naszego projektu jest danie mieszkańcom możliwości wpływania na budżet, który przygotowują urzędnicy, a przegłosowują radni” – mówił 19 października podczas konferencji prasowej członek „TG” i szef PJN Przemysław Zatylny. W podobnym tonie wypowiadali się inni działacze tej organizacji. „Nasza propozycja ma dać mieszkańcom wpływ na serio, a nie tylko po to, aby ktoś miał dobre samopoczucie iż coś skonsultował” – stwierdził K. Kochanowski. Dokładnie cztery dni później, swój projekt – zresztą identyczny do koncepcji „TG”, choć gorzej przygotowany – przedłożyli samorządowcy PO. „Czas najwyższy, aby nie tylko prezydent i radni decydowali o budżecie miasta” – skonstatował na briefingu prasowym szef radnych tej partii Robert Surowiec. Reakcja twórcy i pomysłodawcy koncepcji budżetu obywatelskiego w Gorzowie była natychmiastowa. „Sympatyczni Chińczycy, którzy podrobili nasz pomysł, dowiedli iż praca takich stowarzyszeń jak nasze, nie idzie na marne” – napisał w jednym z felietonów J. Bachalski. Prawdziwa awantura wybuchła w zeszłym tygodniu, gdy projekt wszedł w fazę realizacji, a ekswiceminister spraw wewnętrznych i radny PiS Marek Surmacz określił go mianem bezprawnego. „To propagandowa zagrywka(…). Grozą mnie przejęło, że obywatel jest zmuszany do podawania swoich danych personalnych niezgodnie z przepisami” – stwierdził. Potem samorządowa piaskownica szybko uległa powiększeniu i glos zabrali kolejni politycy: Grażyna Wojciechowska, Paweł Leszczyński i Sebastian Pieńkowski.„Artykuł 5 ustawy o samorządzie nakazuje najpierw konsultacje z mieszkańcami, a potem ewentualne wprowadzenie budżetu obywatelskiego” - powiedział ten ostatni. Od tego momentu politycy obrzucają się błotem, dziennikarze nie mogą patrzą na to wszystko z przymrużeniem oka, a prezydent Tadeusz Jędrzejczak przypomina, że podobną inicjatywę proponował już dawno, ale wtedy nie było chętnych. Tym samym politykom pozostaje jedynie dywagowanie, kto był pierwszy, kto pominięty, a kto ostatni. Dziecko Bachalskiego podoba się wszystkim, a zatem każdy chce być jego ojcem. Tak właśnie zgwałcono Stowarzyszenia „Tylko Gorzów” i odebrano mu dziecko. Znając życie, gdy opadnie zainteresowanie mediów, dziecko znów znajdzie się pod mostem. Nie każdy rodzic lubi dzielić się władzą…