Przejdź do głównej zawartości

Wojewoda Jabłoński jest beee...

Lewe deklaracje w Gorzowie – to „afera martwych dusz”, ale już lipna uchwała w Zielonej Górze – to „błąd urzędniczy”. Wszystko jak zwykle dopracowane w szczegółach, a dyżurny dziennikarz zielonogórskiej władzy przeprowadził dyskusję jak należy. Przewodniczący sejmiku został „wybielony” nawet przez lidera SLD, oberwało się oczywiście wojewodzie, a w roli komentatora wystąpiła sama marszałek województwa…

T. MOŻEJKO 24.07.2012: "Wiedzieliśmy o tej nominacji. To było naturalne, że
Jabłońskiego trzeba było zagospodarować jakoś".
M. JABŁOŃSKI 28.07.2012: "Pan Tomasz Możejko nie miał żadnego wpływu
na moją nominację na stanowisko wojewody lubuskiego".

Miejsce akcji, to Radio Zachód, a jej konwencja wszystkim już dobrze znana - „Wojewoda Jabłoński jest bee”. W roli moderatora wystąpił, odstający w swej „bezstronności” od redakcyjnych kolegów z Gorzowa, redaktor Krzysztof Baług. Gorzowskim radiowcom znany z subtelnych ingerencji w ich pracę oraz „perwersyjnego” zaangażowania w sprawę Terminala Odpraw Celnych w Świecku. Sami rozmówcy dobrani odpowiednio - aby nikomu nie przyszło do głowy krytykowanie zielonogórskiej władzy. „Stanowczo stwierdzam, że nikt nie popełnił przestępstwa i nie ma nawet podejrzenia jego popełnienia (…). Został popełniony błąd urzędniczy z powodu zmęczenia pracownika” – powiedziała marszałek Elżbieta Polak o podejrzeniu poświadczenia nieprawdy przez przewodniczącego Tomasza Możejkę, który podpisał i przesłał do publikacji w „Dzienniku Urzędowym” uchwałę Sejmiku Wojewódzkiego, której ten nigdy nie przegłosował. Można się tylko zastanowić, co pomyśleli zwykli obywatele, którzy ponieśli kiedykolwiek odpowiedzialność za błąd w zeznaniu podatkowym. „Jestem zdziwiona nadgorliwością wojewody(…). Zawsze można zareagować inaczej” – zasugerowała rozwiązanie typu „dogadajmy się pod stolikiem” marszałek Polak. Wtórował jej szef SLD Bogusław Wontor, który kieruje ugrupowaniem posiadającym w tym względzie pewne doświadczenia. „Dlaczego wojewoda nie wyjaśnił tego wewnętrznie, choć mógł to wyjaśnić inaczej(…). To jest ciekawe, że wojewoda oddaje do prokuratora przewodniczącego sejmiku, mimo iż obaj są z jednej partii” – stwierdził szef SLD, zapominając o tym, że w okresie gdy sprawował mandat posła w jego ugrupowaniu miało miejsce takie zamiatanie sprawy pod dywan – „Afera Rywina” oraz „Sfera Starachowicka”. Mimo to perorował: „Punkt zaczepienia, by oddać sprawę do prokuratora, wojewoda miał, ale czy powinien to robić, to inna sprawa”. Nie trudno się domyśleć, że słowa krytyki pod względem T. Możejki nie wypowiedziała szefowa PSL Jolanta Fedak, która – choć może o tym nie wiedzieć – jest sprawy bliższa niż inni, gdyż przedmiotowa uchwała dotyczyła departamentu nadzorowanego przez PSL-owskiego wicemarszałka Macieja Szykułę. Tu chodzi o filozofię sprawowania władzy, a funkcje wojewody powinny mieć charakter instruktarzowy, a nie opresyjny” – powiedziała... ekswicewojewoda. Mniej łaskawy był radny wojewódzki Robert Paluch, ale i on uważał, że nic szczególnego się nie stało, a cała zadyma to kolejna odsłona wojny pomiędzy wojewodą, a szefem Sejmiku, którzy „nie pałają do siebie sympatią”. Pewnie jest coś na rzeczy, ale przecież wojewoda Jabłoński tylko realizował swoje ustawowe obowiązki, a wszystko po to, by sprostać oczekiwaniom przewodniczącego Możejki. „Urząd Wojewody Lubuskiego, to miejsce w którym pan Marcin Jabłoński doskonale się sprawdza” – mówił w wywiadzie dla Nad Wartą 24 lipca br. przewodniczący sejmiku. Dziś okazuje się, że poświadczenie nieprawdy na partyjnych deklaracjach bez publicznego obrotu to „afera martwych dusz”, a własnoręczne i elektroniczne podpisy oraz  publikacja fikcyjnych uchwał, to tylko błąd urzędniczy. Można to łatwo rozwiązać – niech Możejko już niczego nie podpisuje albo zacznie czytać, to co mu podkładają…

Popularne posty z tego bloga

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...

Komarnicki chce być kanonizowany ! Ale najpierw celuje honorowego obywatela ...

Były komunistyczny aparatczyk w drodze po kolejne zaszczyty. Lokalni decydenci zastanawiają się,  czy nie będzie to pierwszy krok do żądania koronacji lub rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Bardziej wtajemniczeni obawiają się nawet, czy rezygnacja z urzędu biskupa diecezjalnego przez Stefana Regmunta, to nie jest pierwszy krok w drodze PZPR-owskiego aktywisty po zaszczyty kościelne...                      ...bo skoro Władysławowi Komarnickiemu nie wystarczają już zaszczyty świeckie, to jest obawa iż sięgnie po te, które dotychczas zagwarantowane były głównie dla duchownych. W tym wieku i tak „ już nie może ”, a żonę bez problemu mógłby umieści ć w klasztorze sióstr klauzurowych w Pniewach. Fakty są takie, że do przewodniczącego Rady Miasta Roberta Surowca wpłynęły cztery wnioski o nadanie W. Komarnickiemu tytułu „ Honorowego Obywatela Gorzowa Wielkpolskiego ” i gdyby nie rozsądek niekt...