Kiedyś chodziło w polityce o to, aby poprzez obejmowanie kolejnych i
bardziej prestiżowych stanowisk, móc czegoś więcej dokonać. Obecnie w polityce
dominują ci, którzy chcą kolejnych funkcji tylko w tym celu, by „zostać kimś”: więcej zarobić, móc
powiększyć swoje wpływy oraz zabezpieczyć się na starość…
Kolejne wywiady kandydatki do
Parlamentu Europejskiego Bożenny
Bukiewicz potwierdzają tezę, że przewodniczący gorzowskiej Rady Miejskiej Jerzy Sobolewski, jest przy swojej
szefowej erudytą najwyższej próby i mówcą na miarę dr Martina Lutera Kinga. „Życzę
Bożennie Bukiewicz żeby została europarlamentarzystą” – powiedział w Radiu
Gorzów, a wszystko kilka dni po jej wywiadzie w którym, gdyby nie pomoc red. Bogdana Sadowskiego, wyszłaby na
niemowę lub osobę po poważnym wylewie. To jednak nic – bo prawdziwej odsłony
dokonała w zielonogórskim Radiu INDEKS. „Niektórzy
postrzegają Parlament Europejski przez pryzmat dużych pieniędzy. Jak z tym
polemizować ?” – indagował red. Tomasz
Misiak. Odpowiedź musiała porazić nawet niedorozwiniętych. „Trudno polemizować bo wyborcy mają rację.
Też się z tym nie zgadzałam, że parlamentarzysta krajowy ma mniej. To jest
kosmos!!! Zadajmy sobie pytanie: on tak dużo zarabia i nie pójdę na wybory.
Dobrze, ale te pieniądze będzie zarabiał ktoś inny(…). Może to jest nadzieja
dla normalnych obywateli, że w związku z tym iż te pensje są tak wysokie w
Parlamencie Europejskim, jest szansa żeby podciągać te pensje najniższe i
średnie” – odpowiedziała. Po tych słowach można skonstatować, że w
kategoriach rozumowania poseł Bukiewicz, politycy to rodzaj „wpłatomatów” i pewne rzeczy im się po
prostu należą, bo – jak nie ona, to ktoś inny. Hitem wywiadu było jednak cwaniactwo
poseł Bukiewicz – co najmniej na miarę cervantesowskiego Sancho Pansy – gdy pokazała „miejsce
w szeregu” pretendującemu po schedę w partii posłowi Waldemarowi Sługockiemu. „Jeśli
zostanie pani europosłem, to będzie pani chciała pogodzić to z funkcją
partyjną, czy raczej dokona zmiany?” – dopytywał dziennikarz, nawiązując tym
samym do jej osobistych deklaracji sprzed jesiennych wyborów w Platformie
Obywatelskiej. „Będę chciała to pogodzić,
to po pierwsze. Gdyby były takie momenty, że nie mogłabym przyjechać, a tutaj
coś ważnego by się działo, to przecież mam swoich zastępców” –
odpowiedziała. Szok ? Wcale nie - mało błyskotliwa Bukiewicz oraz ambitny
Sługocki są jak awers i rewers lubuskiej Platformy Obywatelskiej, przy czym ten
ostatni zapomniał o maksymie Adama
Smitha, że gorszy pieniądz wypiera ten lepszy. Sama Bukiewicz oszukała nie
tylko jego samego, ale także senatora Roberta
Dowhana, któremu – w zamian za wsparcie – obiecywała nominację w wyborach
na prezydenta Zielonej Góry, a teraz zasłania się odgórnymi ustaleniami. „Musimy zobaczyć skalę w całej Polsce. Nie
możemy robić wyjątków dla Roberta Dowhana” – stwierdziła kilkanaście dni
temu w Rzeczpospolitej. Wszystko jasne, a wiarygodność – wobec kolegów i
wyborców – została potwierdzona…