Przejdź do głównej zawartości

Cudna rozmowa z byłą rzecznik Cudak

Takich rozmów potrzeba gorzowskiej przestrzeni publicznej bardziej, niż głodnemu chleba, rybie wody, narkomanowi „działki” – bynajmniej nie tej do koszenia - a ryzykantowi adrenaliny. Finzezja połączona z niespotykaną w mieście nad Wartą błyskotliwością – chwilami było nudno i w tonie megalomanii, ale bohaterka mogła sobie na to pozwolić…

…bo mówiąc o niej koniecznie trzeba używać słowa „Ktoś”, a poza tym, były czasy, gdy pisząc wojewoda Zbigniew Faliński - w domyśle wszyscy wiedzieli, że chodzi o Grażynę Cudak: byłą rzeczniczkę i szefową gabinetu, która w swoich rękach miała więcej władzy niż ktokolwiek inny. „Był czas, że rządziłaś tym województwem, prawda ?” – indagował red. Roman Błaszczak w programie Telewizji TELETOP „Fabryczna 19”. Pytanie o tyle ważne, że analogia jego rozmówczyni do eksminister i rzeczniczki rządu Aleksandry Jakubowskiej narzuca się sama: błyskotliwa, zadziorna, wpływowa, chwilami nawet urokliwa, ale gdy dochodzi do sedna sprawy – drapieżna jak lwica. „Nie rządziłam, chyba iż chodzi o czasy w których <Gazeta Lubuska> i <Ziemia Gorzowska> były bardzo ważnymi czasopismami i miały wpływ jak wyglądało życie społeczne i kulturalne” – odpowiedziała G. Cudak, której w latach 90-ych bali się wszyscy, a jej szef Z. Faliński szczególnie. To smutne, ale chcąc mądrze i do rzeczy porównać to, co było kiedyś z tym co jest teraz – zwłaszcza w kontekście ćwierćwiecza wolnej Polski - mówiąc o sprawach ważnych, trzeba sięgać po tych, którzy uczestniczyli w pierwszej połowie tego okresu, bo druga połowa jakoś się nie udała. „Dziennikarze byli w przeszłości wprowadzani w zawód. Wszyscy znali <Kartę Etyki Mediów>, a dzisiaj chyba jej nie znają. Kiedyś prawdziwy reportaż miał mieć przynajmniej 9 tysięcy znaków, a dzisiaj mówi się już o 900 znakach” – wspomina Cudak. Redaktor Błaszczak błyskotliwie bronił współczesności: „Bo dzisiaj wszystko dzieje się szybko”, ale odpowiedź powinna sparaliżować wielu, jeśli nie większość gorzowskich dziennikarzy. „Szybko, nie znaczy byle jak” – odpowiedziała. W innych sprawach też nie było łatwo. „Jak przyjeżdżasz do Gorzowa to mówisz< Uauuu, jakie fajne maisto>, czy „<Żenada> ? Jak oceniasz z perspektywy stolicy Gorzów, to taka prowincja ?” – indagował dziennikarz, choć przy elokwencji i erudycji G. Cudak nie było to proste, chwilami nawet w ogóle możliwe, a były momenty iż zatracało się postrzeganie tego, kto jest prowadzącym, a kto gościem. „Ja nie myślę tymi kategoriami. Prowincja to jest sposób myślenia, bo można mieszkać w wielkiej Warszawie, a myśleć kategoriami prowincji” – odpowiedziała Cudak. Redaktor Błaszczak napierał jednak dalej: „Duże kontrowersje wzbudza wybudowanie Filharmonii Gorzowskiej(…).Ta inwestycja kosztowała 132 mln, a teraz utrzymanie jej kosztuje 6-8 milionów, a wiec po co nam to w Gorzowie?”. I tu zaskoczenie, bo często się mówi, że rozmowy o polityce – przez swoją naturalną płytkość – nie sprzyjają sensownym rozmowom o rzeczach ważniejszych niż lokalne animozje. Nic bardzie mylnego. „Popatrzmy na edukację artystyczną w ten sposób: II Program Polskiego Radia ma 0,1 procenta słuchalności, co znaczy iż ma średnio około 70 tysięcy osób, które słuchają w kraju ten program. Czy w związku z tym, program ten powinien być ? Można zadać pytanie z drugiej strony, odwrócić je: co zrobić, żeby II Program Polskiego Radia był słuchany przynajmniej w 5 procentach. Oznacza to, że trzeba stworzyć system edukacyjny i wychować sobie słuchaczy” – wytłumaczyła Cudak, a cała gorzowska opozycja powinna się po prostu uczyć…

CAŁY WYWIAD: http://www.tvgorzow.pl/fabryczna19/2014/051901fabryczna.html

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...