Przejdź do głównej zawartości

Liberał w spódnicy i "mowa trawa" ...

Kiedy małpy chodzą po glebie – wszystko jest w porządku i nic im nie grozi. Kiedy jednak wchodzą wysoko na drzewo, to z każdą gałęzią bardziej widać im tyłek. A dając im do ręki brzytwę, naraża się je na to, że zrobią sobie krzywdę. Nie inaczej w polityce – aktywność medialna może politykowi pomagać i służyć dobrej sprawie, ale może obnażać jego niewiedzę lub naiwność ...

… lub irracjonalny idealizm, czy też wiarę w utopijne poglądy w leseferyzm, konserwatywny liberalizm lub też XIX wieczny kapitalizm. Zgodnie z teorią lidera Nowej Prawicy Janusza Korwin – Mikke, demokracja to zły ustrój, bo „głos głupawego lumpa jest w wyborach tak samo ważny, jak głos profesora uniwersytetu”. Ta sama miara dotyczy kandydujących w wyborach, bo przy okazji odbywającej się kampanii, równo i bez dyskryminacji, traktowani są ludzie doświadczeni, posiadający publiczny dorobek i sukcesy, a  także ci spośród kandydatów, którzy – jak Marta Bejnar – Bejnarowicz z Nowej Prawicy – o zarządzaniu miastem oraz polityce jako takiej, nie mają bladego pojęcia. Inaczej mówiąc – kampania rządzi się swoimi prawami i dyletant staje się profesjonalistą, a profesjonalista – prawnik, architekt, lekarz czy nauczyciel - może sobie pozwolić na opowiadanie bzdur. „Ludzie się zorientowali, że jak PiS i PO coś obiecuje, to zrealizuje to, ale najpierw musi komuś coś zabrać” – mówiła w rozmowie z red. Piotrem Bednarkiem kandydatka Nowej Prawicy do Parlamentu Europejskiego M. Bejnar-Bejnarowicz, dając tym samym do zrozumienia, że w politycznej „dojrzałości”, która jest de facto ewidentną niedojrzałością, znajduje się gdzieś na poziomie nastolatek, a jej kompetencje to przede wszystkim informacje pozyskane na przedmiocie wiedza o społeczeństwie. Przykład pierwszy z brzegu, niestety potwierdzający tezę J. Korwin-Mikke, że w demokracji trzeba słuchać nawet kandydatów wypowiadających zdania głupawe. Redaktor P. Bednarek oponuje wobec krytyki wszystkiego, a szczególnie bezużyteczności odwiedzonej przez blisko dwa miliony „Słowianki”, nagradzanego Bulwaru Nadwarciańskiego oraz Filharmonii Gorzowskiej. „Kogo na to stać ?” – ripostuje Bejnarowicz. „No rodziców, prawie wszystkie dzieci pływają” – odpowiada dziennikarz. „Jasne, a kto za to płaci ?” – to znów kreująca się na błyskotliwą i nowatorską Bejnarowicz. „No wszystko jest prawie dofinansowane ze środków miasta” – tłumaczy jej jak „krowie na rowie” red. Bednarek. Dalsza dedukcja kandydatki do Parlamentu Europejskiego, będąca raczej konsekwencją czytania tylko streszczeń, a nie całości dzieł -  Friedricha Hayka czy Ludwiga von Misessa, to już autokompromitacja: „Jasne, a wiec płacą rodzice z podatków. Nie od tej strony. Ja wolałabym nie mieć żadnych dofinansowań”. Nic dodać i nic ująć, a jeśli słowa J. Korwin- Mikke brać dosłownie: „Kobieta przesiąka poglądami człowieka z którym sypia. Plemniki wnikają w ciało kobiety i przerabiają ją na obraz i podobieństwo mężczyzny” - to wiele się wyjaśnia. Podobne wypowiedzi mogą być po prostu efektem braku snu, ale było ich więcej: „Kiedy mamy miskę ryżu, to możemy chodzić do kina i filharmonii”. Jeśli nie jest na tyle dojrzała i mądra, by działać w dużej polityce, to może w tej lokalnej ? Tu rokowania też nie są dobre, a choroba się rozwija. „Gorzów jest zarządzany odgórnie i nawet konsultacje społeczne odbywają się w ten sposób, że ludzie mogą tylko bić brawo” – powiedziała kandydatka, choć -oprócz mówienia- do dzisiaj niczego konkretnego nie przedstawiła. To znaczy przedstawiła – koncepcję budowy dwóch mostów: „Gdybyśmy nie zbudowali Filharmonii Gorzowskiej to zbudowalibyśmy most”. I jak tu nie zgodzić się z jej liderem, że najlepszym dla kobiet miejscem jest kuchnia lub łóżko – by mogły „przesiąkać” męskimi poglądami…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...