Przejdź do głównej zawartości

Premier polubił Filharmonię Gorzowską !

Premier przyjechał do Gorzowa i dał prosto w twarz działaczom swojej partii. Musieli się z tym czuć bardzo źle, ale jest też szansa, że – jak zwykle w ich przypadku bywa –ogłoszą iż Filharmonia Gorzowska powstała na wniosek klubu Platformy Obywatelskiej, a nikt o tym nie wiedział, bo wniosek został w przeszłości złożony po cichu i na kartce w kratkę…

Nie chcieliśmy się tym chwalić” – ogłoszą zapewne za kilka dni działacze gorzowskiej Platformy Obywatelskiej, a niektórzy doszukają się tam nawet swoich własnych zasług. Sytuacja jest ciekawa: skoro wszystko co robi prezydent Gorzowa jest złe, beznadziejne i zbyteczne, a wszystko co robi Platforma Obywatelska – ta lubuska i gorzowska - jest doskonałe, zawsze dobre dla mieszkańców i stanowi wizytówkę oraz model do naśladowania, to dlaczego premier Donald Tusk spotkał się z elitą miasta i regionu nie w szpitalu wojewódzkim podległym marszałek Elżbiecie Polak, ale właśnie w Filharmonii Gorzowskiej, która dla działaczy gorzowskiej PO jest „pomnikiemTadeusza Jędrzejczaka. „Obiecałem, że nowy minister kultury odwiedzi województwo lubuskie w pierwszej kolejności i będzie można rozmawiać o Filharmonii Gorzowskiej w której teraz jesteśmy” – powiedział premier Tusk podczas konferencji w gorzowskiej filharmonii. „Już z panią dyrektor się umówiliśmy na dokładne oglądanie filharmonii w trakcie mojej najbliższej wizyty i będzie to miało sens, gdy będzie połączone ze słuchaniem czegoś konkretnego, a myślę iż będzie to Bach. Wiec jesteśmy umówieni i jak usłyszę znak, to przylecę” – powiedział w Gorzowie premier, a słuchali go działacze jego partii, dla której filharmonia, to doskonałe miejsce na „pieczarkarnię”, a sami gorzowianie są jej nie warci, jako „pierwsze pokolenie na sedesie”. Warto za to przypomnieć – czego nie uczynią przecież dziennikarze - że to również z inicjatywy szefa „klubu radnych” PO Roberta Surowca, zmniejszona została dotacja na utrzymanie tego obiektu. Kwintesencją ich postawy są słowa prezydenta z sesji budżetowej w grudniu 2013 roku. „Panom Synowcowi i Surowcowi wystarczy, że pójdą na stadion Warty i sobie pobiegają, wyższe potrzeby im są obce” – mówił Jędrzejczak. Dobrze, że chociaż ich szef nie jest prostakiem i zna się na kulturze oraz – zapewne też jako historyk – potrafi trzeźwo ocenić sytuację. Najpewniej bliższy jest im kabaret niż muzyka poważna, bo tak właśnie odebrali gorzowscy radni przewodniczącego R. Surowca, który w trakcie sesji Rady Miasta - z miną męża stanu - oficjalnie ogłosił: „Mam dzisiaj spotkanie z premierem”, co jakoby miało potwierdzić, że jednak nie jest marginalizowany. Przewodniczący Rady Miasta Jerzy Sobolewski, któremu udało się wprosić na spotkanie z premierem w ubiegłym tygodniu, ma znacznie lepiej, bo będzie mógł teraz mówić w liczbie mnogiej: „Często spotykam się z premierem”…

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...