Przejdź do głównej zawartości

Posłanki gwałt na inteligencji

Nie trudno było przewidzieć, że wyniki niedzielnych wyborów będą przez wszystkich interpretowane na własną modłę, a im ktoś jest większym hipokrytą, tym interpretacje będą ciekawsze, a sztuka manipulacji bardziej swobodna. Jedną z nich mieli okazję usłyszeć mieszkańcy Gorzowa…
I chociaż wyborów do Parlamentu Europejskiego w żaden sposób nie da się przyrównać do krajowych – do Sejmu i Senatu, a szczególnie tych samorządowych, to pewne jest jedno – w Gorzowie Platforma Obywatelska straciła i to sporo, a zwycięzcą – pomijając jednosezonowy Kongres Nowej Prawicy – może się czuć Prawo i Sprawiedliwość, które zyskało 6 proc. Powody do przemyśleń, a szczególnie nierozsądnego dystansowania się od prezydenta miasta – nie mówiąc o nierychliwości „leśnych dziadków” - może mieć SLD, któremu spadło prawie 10 proc. Kiedy więc kierowana przez przewodniczącą Krystynę Sibińską Platforma Obywatelska w Gorzowie traci ponad 7 procent w stosunku do poprzednich wyborów, co jest przecież bezpośrednią i osobistą porażką oraz oceną kompletnej nieudolności platformerskiej posłanki, to wszystko jest dobrze: „gigant” nie widzi w tym swojego udziału. „Gorzowska PO jest dobrze odbierana, czego wyrazem jest dobry wynik Haliny Kunickiej” – broniła się dzisiaj w rozmowie z red. Piotrem Bednarkiem z Radia Gorzów, choć nie jest tajemnicą, że osobiście była przeciwna kandydaturze Kunickiej, forsując – tylko i wyłącznie z powodów koniunkturalnych –  dr Michała Bajdzińskiego. Kiedy dziennikarz mówił o stracie SLD, którego członkiem od 8 lat nie jest prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak, a nawet mocno się od tej partii dystansował, to „największa pomyłka gorzowskiej polityki” odpowiedź znała od razu: „SLD stracił 10 proc. To jest ocena pracy na poziomie miejskim, bo prezydent jest bardzo kojarzony z SLD. Jaka praca taka płaca” – powiedziała polityk, której wyborcy wystawili rachunek „za pracę” wielokrotnie, a ona dalej się łudzi, że ktokolwiek zgodzi się, by po dwukrotnej przegranej i skompromitowaniu partii aferami typu „martwe dusze”, miała okazję ten proces powtórzyć i rozwalić partię do końca. Dziennikarz Radia Gorzów również poczuł polityczny wiatr w żagle, a nawet szansę na powrót do kierownictwa rozgłośni po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych, bo pozwolił sobie śmiałość, która dotychczas była mu w stosunku do PO bardzo obca. „Pamiętam, że kiedyś Platforma Obywatelska i partia Janusza Korwina-Mikke podpisały takie porozumienie o współpracy. Teraz rozumiem, że jest już bardzo daleki od was ?” – werbalnie i publicystycznie „gwałcił” posłankę red. Bednarek.  „Tak, jest już bardzo daleko. Chociażby ze względu na te wypowiedzi o gwałtach” – broniła się w charakterystyczny dla siebie sposób liderka partii Donalda Tuska Gorzowie. „Ale przecież Korwin ma takie poglądy od lat 90-ych i po prostu ich nie zmienił” – buńczucznie napierał red. Bednarek, a odpowiedź była taka, jak cała działalność niedoszłej prezydent miasta – nijaka, beznadziejna i mdła: „Czasy od lat dziewięćdziesiątych mocno się zmieniły”. Tak jakby nie mogła zrozumieć, że ktoś może poglądów nie zmieniać nigdy, a już szczególnie dla własnego interesu politycznego. Warto zmienić posłankę i szefową partii w mieście, a jeśli się nie uda, to – co jest przecież oczywiste – wręczyć pełnomocnictwa do rejestrowania list wyborczych i kandydatów senator z Lipek Wielkich Helenie Hatce. A co do gwałtów ? Zdaje się, że ulubionym zajęciem posłanki Sibińskiej jest dokonywanie gwałtów na inteligencji słuchaczy ...

Popularne posty z tego bloga

Wójcicki czy Wilczewski?

Pozornie, gorzowianie mają ciężki orzech do zgryzienia: Wójcicki czy Wilczewski? Pierwszy ma zasługi i dokonania, za drugim stoi potężny aparat partyjny Platformy Obywatelskiej. Ci ostatni są wyjątkowo silni, bo umocnieni dobrym wynikiem do Rady Miasta. Tak zdecydowali wyborcy. Co jednak, gdyby zdecydowali również o tym, aby Platforma Obywatelska miała nie tylko większość rajcowskich głosów, ale także własnego prezydenta? Nie chcę straszyć, ale wyobraźmy sobie, jaki skok jakościowy musielibyśmy przeżyć. Dziesiątki partyjnych działaczy i jeszcze większa liczba interesariuszy, czają się już za rogiem. Jak ktoś nie wie, co partie polityczne robią z dobrem publicznym, niech przeanalizuje wykony PiS-u w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, a także „dokonania” PO w Lubuskim Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu spółkach.  Pod pretekstem wnoszenia nowych standardów, obserwowalibyśmy implementację starych patologii.  Nie piszę tego, aby stawać po stronie jednej partii i być przeciw ...

Sukces Rafalskiej i początek końca Polak

Z trudem szukać w regionalnych mediach informacji o tym, że największą porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego poniosła była marszałek województwa, a obecnie posłanka KO, Elżbieta Polak. Jej gwiazda już zgasła, to oczywiste. Elżbieta Polak miała być lokomotywą, okazała się odważnikiem, który – szczególnie w północnej części województwa lubuskiego, mocno Koalicji Europejskiej zaszkodził. Jej wynik w wyborach do Sejmu w 2023 roku -   78 475 głosów, mocno rozochocił liderów partii, którzy uznali, że da radę i zdobędzie dla niej mandat w wyborach europejskich. Miała być nawozem pod polityczną uprawę, lecz nic dobrego z tego nie wyrosło. Marne 42 931 głosów to i tak dużo, ale zbyt mało, aby marzyć o przeżyciu w środowisku, gdzie każdy pragnie jej marginalizacji. W sensie politycznym w województwie lubuskim, była marszałek przedstawia już tylko „wartość śmieciową”: nie pełni żadnych funkcji, nie jest traktowana poważnie, jest gumkowana z partii oraz działalności wład...

Śnięte ryby i śpiący politycy. O co chodzi z tą Odrą?

  Dzisiaj nie ma już politycznego zapotrzebowania na zajmowanie się Odrą. Śnięte ryby płyną po niemieckiej stronie w najlepsze, ale w Polsce mało kogo to interesuje. Już w czasie katastrofy ekologicznej na rzece w 2022 roku, interes Niemiec i głos tamtejszego rządu, były dla polityków Koalicji Obywatelskiej ważniejsze, niż interesy Polski Niemal dwa lata temu setki ton martwych ryb pojawiły się w Odrze. Zachowanie ówczesnej opozycji przypominało zabawę w rzecznym mule. Obrzucali nim rządzących i służby środowiskowe. E fektowna walka polityczna w sprawie Odry, stała się dla polityków ważniejsza, niż realna współpraca w tym obszarze. - To jednak prawda. Axel Vogel, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali ogłosiła wtedy Elżbieta Polak , ówczesna marszałek województwa lubuskiego, a dzisiaj posłanka KO. Akcja była skoordynowana, a politycy tej partii jesz...