To była najbardziej trywialna i prymitywna kampania wyborcza w dziejach
gorzowskiej polityki, czego dowodem jest niska frekwencja. Tym samym potwierdziła tezę, że rządzi „plastik”, brak przysłowiowych „jaj” oraz nie posiadanie poglądów na nic.
Niestety nie znaczy to źle tylko o politykach, ale przede wszystkim o wyborcach
…
… bo wybierany ma prawo być
głupi, nie znać się na niczym, opowiadać bzdury oraz deklarować rzeczy, które
nie leżą w gestii gremium do którego kandyduje, ale skoro wyborcy czują się „suwerenem”, to powinni mieć trochę
więcej rozumu, by odróżnić idiotów z Nowej Prawicy od ludzi z politycznym
dorobkiem. Trochę nierealne, bo
świadomość wyborców kształtują media, a wiedza i mądrość dziennikarzy –
oczywiście nie wszystkich – kończy się tam, gdzie zaczyna się rozmowa o
niezależności, prawie do dziennikarskiego etatu i bytności na antenie. Mówiąc
wprost, , gdyby w wyborach udział brali tylko i jedynie ludzie pokroju i klasy
prof. Bogusława Liberadzkiego, prof.
Tomasza Grodzkiego, prof. Dariusza Rosatiego czy ekswiceminister
pracy Elżbiety Rafalskiej,
frekwencja mogłaby być znacznie wyższa, ale kiedy do beczki z dobrym i markowym
winem wlewa się PGR-owskiego „sikacza”
w postaci „spadochroniarzy” z
Warszawy oraz „dyletantów z partyjnego
klucza”, to żaden „Cabernet” z
tego nie wyjdzie. Inaczej mówiąc – gdyby nie to iż partyjne listy zostały wypełnione
„politycznymi dziwolągami”, które nie
odróżniały wyborów sołeckich, samorządowych i krajowych od parlamentarnych – na
przykład jak Marta Bejnar-Bejnarowicz,
to trudno się dziwić iż suweren ma ta wszystko w głębokim poważaniu. „Dlaczego pani kandyduje do euro parlamentu”
– zapytał tą ostatnią red. Marcin Sasim
z Radia Zachód, a odpowiedź musiała powalić największych prymitywów, choć i tak
zagłosowali zapewne na Kongres Nowej Prawicy. „Bo akurat teraz są wybory do Parlamentu Europejskiego” – odpowiedziała
„gwiazda krótkiego sezonu” M. Bejnar-Bejnarowicz.
Takich wypowiedzi było więcej, ale polityczna patologia godna jest analiz
psychiatrycznych, a nie politycznych, choć dziewczyna – co w kontekście
powyższych słów jest dosyć oczywiste – znajdzie się zapewne w trakcie
jesiennych wyborów samorządowych. Nie inaczej Jacek Bachalski - kandydat do wszystkiego, wszędzie i z każdego ugrupowania - w swojej ekscentryczności złamał nawet ciszę wyborczą...